A jako prezent : Opowiadanie świąteczne ! ;3
* * * * * * * *
Nauczycielka
ogłosiła w klasie losowanie. Polegało ono na tym, że każda osoba
w klasie miała wylosować inną osobę i kupić jej prezent. Święta
zbliżały się wielkimi krokami dając upust naszym portfelom.
Nadeszła moja kolei. Wyciągnąłem karteczkę z pudełeczka
rozwijając ją, a po drodze kierując się na swoje miejsce.
Zamarłem kiedy zobaczyłem piękne pismo mojego ukochanego. Yamazaki
Masahito. Usiadłem
na swoje miejsce wpatrując się w zgrabne litery. Cała klasa żwawo
dyskutowała o wynikach zabawy. Podszedłem do blondyna który
siedział przy oknie. Oparłem się o jego ławkę.
- O.. Miyavi-chan! Hej ! - przywitał się z jego tradycyjnym uśmiechem.
- Maya... to co byś chciał dostać ? - pokazałem mu karteczkę z jego Imieniem i dopiskiem „chciałbym dostać coś wyjątkowego. Oryginalnego. Coś co mnie uszczęśliwi”. Chłopak lekko się zarumienił.
- Zgaduj. - mruknął bazgrząc coś w swoim zeszycie.
- Ale to męczące – uśmiechnąłem się wrednie. Wiedziałem, że mi nie powie. Ale lubię się z nim droczyć.
xxxxx
Oryginalne ? Ty jesteś oryginalny.
Wyjątkowy ? To także do ciebie pasuje
Tylko co to jest...
To...
- O.. Miyavi-chan! Hej ! - przywitał się z jego tradycyjnym uśmiechem.
- Maya... to co byś chciał dostać ? - pokazałem mu karteczkę z jego Imieniem i dopiskiem „chciałbym dostać coś wyjątkowego. Oryginalnego. Coś co mnie uszczęśliwi”. Chłopak lekko się zarumienił.
- Zgaduj. - mruknął bazgrząc coś w swoim zeszycie.
- Ale to męczące – uśmiechnąłem się wrednie. Wiedziałem, że mi nie powie. Ale lubię się z nim droczyć.
xxxxx
Oryginalne ? Ty jesteś oryginalny.
Wyjątkowy ? To także do ciebie pasuje
Tylko co to jest...
To...
To
co cię uszczęśliwi...
xxxxx
Mieliśmy tydzień na kupienie, lub zrobienie prezentu. Wszyscy skakali w ogół siebie robiąc wielkie zamieszanie z tego powodu. A ja ? A ja siedziałem w miejscu wpatrując się w chmury za oknem nie robiąc kompletnie nic. A to dlaczego ? Ponieważ wczoraj dostałem sms'a od pewnego blondyna. Nic mi nie kupuj. Nie chce nic materialnego.
Jeśli mi coś kupisz to nie będzie w żaden sposób
xxxxx
Mieliśmy tydzień na kupienie, lub zrobienie prezentu. Wszyscy skakali w ogół siebie robiąc wielkie zamieszanie z tego powodu. A ja ? A ja siedziałem w miejscu wpatrując się w chmury za oknem nie robiąc kompletnie nic. A to dlaczego ? Ponieważ wczoraj dostałem sms'a od pewnego blondyna. Nic mi nie kupuj. Nie chce nic materialnego.
Jeśli mi coś kupisz to nie będzie w żaden sposób
oryginalne
ani wyjątkowe. A na pewno mnie nie
uszczęśliwi.
Poczekaj do wigilii. No
i tak zrobiłem. Czekałem i czekałem. Jeszcze tylko dwa dni do
wigilii szkolnej. Mmm... ciekawe komu Maya kupuje prezent. Ostatnio
nawet nie widywałem go w szkole.
Jutro wigilia a Maya nie dawał znaku życia. Martwiłem się o niego. Założyłem torbę na ramię i skierowałem się w stronę domu Masahito.
Drzwi otworzyła mi jego mama. Powiedziała, że blondynek, źle się czuje, a dokładnie to jest chory więc jutro nigdzie się nie wybiera. Po krótkiej rozmowie pozwoliła mi wreszcie wejść na górę, gdzie znajdował się jego pokój.
- Mayaaaa – zawołałem wchodząc do jego pokoju. - Słodko wyglądasz. - zamknąłem drzwi kopniakiem i zacząłem zawzięcie się w niego wpatrywać. Mój słodziak siedział sobie na środku, dwuosobowego łóżka, otulony kocem. Miał na sobie za dużą koszulkę która sięgała mu do połowy ud, oraz cieplutkie, urocze, puchate skarpetusie. Jego włosy były uroczo rozczochrane. Przecierał wierzchem dłoni swoje piękne zaspane jeszcze oczka. Spojrzał na mnie i nadął policzki co tylko dodawało mu uroku.
- Nie prawda ! - zaprzeczył machając rękoma. Usiadłem na krawędzi jego łóżka przykładając policzek do jego czoła z zamiarem sprawdzenia, czy nie ma temperatury.
- Biedactwo nam się rozchorowało . - Jakby na potwierdzenie pociągnął nosem. Położyłem się koło niego. Ostatnio cały czas chodzę zmęczony. Nawet nie mam okazji się wyspać.
- Miyavi... - Maya spuścił głowę wpatrując się w swoje złączone... seksowne nogi.
- Hmm... ?- mruknąłem otwierając oczy, które wcześniej zamknąłem, by na niego spojrzeć.
- Pamiętasz ja napisałem Ci, żebyś poczekał z prezentem do wigilii ?... no to.. czy mógłbym go dostać troszeczkę wcześniej. ?
- Co ? A..jasne. Ale nie powiedziałeś co chcesz, więc nic dla ciebie nie mam – Nie odpowiedział. Cisza. Wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. Nie to nie. Zamknąłem oczy.
Momentalnie je otworzyłem kiedy poczułem ciężar na swoich biodrach.
Blondynek siedział na mnie nachylając się nad moją zaskoczoną twarzą. Przymknąłem oczy kiedy jego usta musnęły moje. Położyłem ręce na jego biodra przyciskając do siebie. Maya złapał mnie mocno za ramiona i odsunął się z wielkim, szczerym uśmiechem. Najpiękniejszym jaki mógł mnie obdarzyć ponieważ, był tylko dla mnie
- Miyavi... - usłyszałem cichy szept – zostaniesz moim prezentem ?
Autor : Nao.
Jutro wigilia a Maya nie dawał znaku życia. Martwiłem się o niego. Założyłem torbę na ramię i skierowałem się w stronę domu Masahito.
Drzwi otworzyła mi jego mama. Powiedziała, że blondynek, źle się czuje, a dokładnie to jest chory więc jutro nigdzie się nie wybiera. Po krótkiej rozmowie pozwoliła mi wreszcie wejść na górę, gdzie znajdował się jego pokój.
- Mayaaaa – zawołałem wchodząc do jego pokoju. - Słodko wyglądasz. - zamknąłem drzwi kopniakiem i zacząłem zawzięcie się w niego wpatrywać. Mój słodziak siedział sobie na środku, dwuosobowego łóżka, otulony kocem. Miał na sobie za dużą koszulkę która sięgała mu do połowy ud, oraz cieplutkie, urocze, puchate skarpetusie. Jego włosy były uroczo rozczochrane. Przecierał wierzchem dłoni swoje piękne zaspane jeszcze oczka. Spojrzał na mnie i nadął policzki co tylko dodawało mu uroku.
- Nie prawda ! - zaprzeczył machając rękoma. Usiadłem na krawędzi jego łóżka przykładając policzek do jego czoła z zamiarem sprawdzenia, czy nie ma temperatury.
- Biedactwo nam się rozchorowało . - Jakby na potwierdzenie pociągnął nosem. Położyłem się koło niego. Ostatnio cały czas chodzę zmęczony. Nawet nie mam okazji się wyspać.
- Miyavi... - Maya spuścił głowę wpatrując się w swoje złączone... seksowne nogi.
- Hmm... ?- mruknąłem otwierając oczy, które wcześniej zamknąłem, by na niego spojrzeć.
- Pamiętasz ja napisałem Ci, żebyś poczekał z prezentem do wigilii ?... no to.. czy mógłbym go dostać troszeczkę wcześniej. ?
- Co ? A..jasne. Ale nie powiedziałeś co chcesz, więc nic dla ciebie nie mam – Nie odpowiedział. Cisza. Wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. Nie to nie. Zamknąłem oczy.
Momentalnie je otworzyłem kiedy poczułem ciężar na swoich biodrach.
Blondynek siedział na mnie nachylając się nad moją zaskoczoną twarzą. Przymknąłem oczy kiedy jego usta musnęły moje. Położyłem ręce na jego biodra przyciskając do siebie. Maya złapał mnie mocno za ramiona i odsunął się z wielkim, szczerym uśmiechem. Najpiękniejszym jaki mógł mnie obdarzyć ponieważ, był tylko dla mnie
- Miyavi... - usłyszałem cichy szept – zostaniesz moim prezentem ?
Autor : Nao.