.

MINI KALENDARZ

13 Styczeń - Uruha x Kai XII (END)


niedziela, 10 listopada 2013

Reita x Ruki - EPILOG

Nao/ YooMi : Krótkie, ale wybaczcie. W końcu to epilog. Jakimś cudem go wymęczyłam, więc i tak się cieszcie, że to skończyłam o__O I w najbliższym czasie powinno się pojawić Uruha x Hikaru part. II - czyli końcówka, bo nie chce tego ciągnąć dalej. Nie mam pomysłu. 
Co jeszcze.....
Noo.... życzcie weny, żebyśmy miały pomysły na nowe notki  ^^ 

ŻYCZYCIE SOBIE OPOWIADANIE Z JAKIMIŚ KONKRETNYMI PARAMI ? zbieram zamówienia mimo tylu pomysłów ;;;;; 

Beta : Nikoletta W
******  

~Takanori~


Teraz dopiero uświadomiłem sobie z jakiego powodu miałem taki sentyment do tego miasta. To tu mieszkali moi dziadkowie. To tu przyjeżdżałem na wakacje. I to tu Reita mnie pocałował. To tu,  rok po moim wypadku Kouyou i Akira przeprowadzili się ze względu na szkole. Tyle wspomnień… Tyle rzeczy związanych z tym miejscem. Ale to nie wszystko. To tutaj znajdował się ten las. Las, w którym ja i Reita spędziliśmy tyle wspaniałych chwil. I to tam czekał na mnie Akira....

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaki to ból biec przez las w jedną z najgorszych burz.  Czuć, jak ostre i twarde gałęzie wbijają się w twoje ciało. Ale najgorsza jest ta niepewność. Czy znajdę to czego szukam ? Czy zdołam do tego dotrzeć?
- Akira! Akira, jesteś tu? - błąkałem się po lesie, co chwila ocierając twarz z kropel wody. Widzę, że pogoda płacze razem ze mną. Westchnąłem i pobiegłem w stronę małej drużki. Rozejrzałem się próbując coś dostrzec wśród drzew. Nagle ujrzałem masywnego mężczyznę. Miał na sobie ciemnogranatową bluzę z kapturem zarzuconym na głowę tak, że nie byłem w stanie zobaczyć jego twarzy. Pobiegłem w jego stronę.

-Halo! Proszę pana, emm przepraszam! Mógłby mi pan pomóc ?!- krzyknąłem. Liczyłem na to, że się zatrzyma, lecz on szybkim krokiem ruszył w przeciwnym kierunku. Szybko pobiegłem za nim.

- Proszę pana! No proszę się zatrzymać!- powiedziałem błagalnie. Już nawet nie wiedziałem gdzie jestem, całkowicie straciłem orientacje.



~Maya~



Szybko wymknąłem się ze swojego pokoju. Rozejrzałem sie czy przypadkiem Kai albo Ruki nie spacerują gdzieś po domu. Cisza.  Pobiegłem do przedpokoju i pędem założyłem buty. Niezauważony wymknąłem sie z mieszkania.

Szedłem do jego ulubionej kafejki. Od tygodnia spotykaliśmy sie tam codziennie. Nikomu nie mówiłem o naszej znajomości. Nie chce, żeby ktoś o tym wiedział, to  taka moja mała tajemnica. Usiadłem przy oknie wpatrując się w przechodniów. Lubiłem obserwować ludzkie zachowania - zawsze mnie to interesowało, ludzie są tacy zabawni. Szczególnie wtedy, kiedy się złoszczą, potrafią wówczas zachowywać sie absurdalnie. Czekając na ukochanego, zamówiłem sobie zieloną herbatę. Jak na zawołanie szklane drzwi otworzyły się, a w nich stanął wysoki brunet.

- Cześć słodziaku – nachylił się nad stolikiem i pocałował mnie w usta. Speszyłem się, bo nie byliśmy sami. On jednak w ogóle nie zwrócił na to uwagi.

- Cześć Yuu – Uśmiechnąłem się czując, że moje policzki nadal są lekko zarumienione. - wybacz, przyszedłem trochę wcześniej.

- Nic nie szkodzi, więcej czasu spędzimy razem- usiadł po przeciwnej stronie stolika i zamówił sobie kawę.

- Yuu... Mogę ci zadać pytanie?- kiwnął twierdząco głową - co będzie z Kouyou?

Westchnął głęboko i oparł sie o krzesło. - Już o tym rozmawialiśmy. Kou postąpił nie fair wobec mnie i Takanori'ego. Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zresztą mówiłem ci...- Złapał moja rękę i splótł nasze palce - kocham tylko ciebie.



~Takanori~



Mężczyzna w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Szedł dalej swoim szybkim tempem przez co nie mogłem go dogonić. Widoki zmieniały się tak szybko, że nie byłem w stanie ich zapamiętać. Zacząłem odczuwać strach, że się zgubię. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy facet zniknął mi z oczu. Rozejrzałem się i mimowolnie się uśmiechnąłem widząc znajome miejsce.

- Żadnego pana tutaj nie widzę - Usłyszałem głęboki głos tuż przy swoim uchu. Serce zaczęło mi bić szybciej. Powoli odwróciłem się patrząc na mężczyznę, który dalej ukrywał się za kapturem. Zdobyłem sie na odwagę i uniosłem rękę odsłaniając mu twarz.

- A...Akira - widziałem uśmiech na jego twarzy.

- Szukałeś czegoś ?- mruknął i złożył pocałunek na moich ustach. W tym pocałunku było zawarte wszytko. Złość, że byłem z Uruhą, rozpacz, gdy mnie nie było… I najważniejsze, te piękne słowa, które wypowiedział, kiedy tylko się odsunął:

- Kocham Cie Takanori.

niedziela, 3 listopada 2013

Reita x Ruki part. VI

 Nao: jezu..... 20 000 wejść. O___O <3 Nie jestem wstanie nic powiedzieć. Dobra.... nie mam co wstawiać więc zamęczę was końcówką Reituki <3 

Beta : Nikoletta W

*********


Zignorowałem burze i deszcz, który spływał po mojej twarzy, przez co miałem utrudnioną widoczność. Biegłem w stronę szpitala, chciałem jak najszybciej znaleźć się przy Akirze. Przez te 4 miesiące kiedy mieszkałem z Kouyou, który odciągał mnie jak najdalej od Reity. Tak jakby chciał, żebym go znienawidził.... Wpadłem do szpitala, wyciskając wodę z przemoczonych włosów. Biegłem po schodach na górę do sali nr. 9. Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Otworzyłem drzwi szukając wzrokiem blond czupryny. Niestety jej nie dostrzegłem. "przenieśli go na inny oddział?". Wyszedłem z sali szybkim krokiem kierując się do recepcji.

- Przepraszam... Nazywam się Takanori Matsumoto, chciałem się dowiedzieć gdzie leży Akira Suzuki. -stanąłem na palcach przyglądając się szczupłej blondynce. Przejrzała papiery po czym zwróciła ku mnie swoje brązowe oczy.

- Proszę wybaczyć. Pan Suzuki wypisał się ze szpitala na własne życzenie.

- Co? Kiedy?- znów spojrzała na kartki- Jakieś dwa miesiące temu.

Zacisnąłem zęby i odszedłem rozczarowany. Wypisał się… Więc czemu do mnie nie przyszedł? Czemu nie zadzwonił? Czemu nie dał żadnego znaku życia? Już nawet zignorowałem fakt, ze Kou nic mi nie powiedział, a wiedział na pewno. Wyjąłem z kieszeni telefon wybierając numer Akiry.
Jeden sygnał....
Drugi ...
Trzeci....
Czwarty....
Piąty... Rozłączył się. Ścisnąłem mocniej komórkę. Czyli naprawdę się obudził. Skierowałem się w stronę mojego domu powoli  wystukując sms'a:


" Kocham Cię. T. "


Otworzyłem drzwi.

- Wróciłem- mruknąłem. 
Przez te parę dni sporo się zmieniło. Wybaczyłem Mayi i teraz mieszkamy pod jednym dachem.

- Całe szczęście! Co ci strzeliło do głowy, żeby w taką pogodę  wyjść 
z mieszkania?!- blondyn podszedł do mnie, ściągając z moich ramion przemoczoną kurtkę.

- Gdzie Tanabe? – spytałem. Tak, mieszkamy we trójkę. Kai wprowadził się do mnie tydzień temu, jako, że nie miał gdzie zamieszkać. Oczywiście,  nie miałem nic przeciwko. Chciałem odnowić dobre więzy, które były między nami.

- U siebie w pokoju- przetarł zaspane oczy. Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że jest w piżamie. Nie było późno, ale zważywszy na to w jakich zabójczych godzinach on sobie dorabia, to wcale się nie dziwię, że o godzinie 15 już śpi.

- Przepraszam, że cię niepokoiłem. Wracaj do łóżka. -  uśmiechnąłem się do niego jednocześnie zdejmując buty.  On tylko mruknął coś w odpowiedzi i powędrował do swojego pokoju. Za to ja przerzuciłem torbę przez ramię i ruszyłem schodami do drzwi pokoju  Tanabe.

-Akira wypisał się ze szpitala dwa miesiące temu- powiedziałem opierając się o framugę i patrząc na czarnowłosego.

- Jak to się wypisał?!

-Nie wiem do cholery!- wzniosłem ramiona ku górze opadając zmęczony na jego łóżko. Yutaka przetarł zmęczoną twarz dłonią i  westchnął.

- Same problemy z tym idiotą- stwierdził.


Xxxxxxxxx
"Tyle chwil, które spędziliśmy razem....
Nie da się jej porównać do tej dzisiejszej. Twoje ramiona, które  
objęły moje szczupłe ciało, dając znak, że nie jestem tylko  
kumplem. I twój kojący głos szepczący mi na ucho te dwa, magiczne  
słowa…
Kocham cię"
(fragment z pamiętnika Rukiego)
Xxxxxxxxxx


Uśmiechnąłem się pod nosem czytając kolejne zdania opisujące nasze spotkania, kiedy byliśmy już parą. Czułem się jakbym czytał książkę, opisującą kompletnie inną osobę. To nie byłem ja.  Zachowywałem się kompletnie inaczej. Mógłbym powiedzieć, że byłem wredny, zakochany w sobie... Okropny...
Zastanawiałem się, jakim cudem, ktoś tak wspaniały jak Akira,  mógł mnie pokochać...


Xxxxxxxxxx
"Pokłóciłem się z Reitą. Mam okropne wyrzuty sumienia. Jednak nie  

przeproszę go. Jeszcze czego.! Podobno mnie kocha, więc niech on mnie
przeprasza.  Yuu i Uruha zabierają mnie dziś na piwo. Przez chwile  
chciałem zabrać ze sobą Kai'a, jednak on by tylko mnie opieprzył(...)"
Xxxxxxxxx



Westchnąłem i odłożyłem pamiętnik na drugą część łóżka. Głowa mnie już bolała od tego wszystkiego. Słowa zapisane w  pamiętniku tak bardzo bolały...
Chciałem go teraz przytulić i przeprosić za te wszystkie lata. Przewróciłem się na brzuch i mimo bolącej głowy znowu otworzyłem pamiętnik.


Xxxxxxxxx
"codziennie przypominam sobie ten dzień kiedy cię poznałem.
Przyszedłeś wtedy razem z Tanabe i powiedziałeś, że wpadliście na
siebie podczas zajęć. Usiedliśmy razem na kanapie rozmawiając.
Niespodziewanie Yutaka spytał się o twoje upodobania. To właśnie
wtedy dowiedziałem się, że jesteś gejem. Że chciałbyś mieć
osobę z charakterem, lecz taką którą mógłbyś się zaopiekować.
Mówiąc to nie spuszczałeś ze mnie wzroku. Od tego wszystko sie
zaczęło..."
Xxxxxxxxxxx


Uśmiechnąłem się sam do siebie i przerzuciłem parę kartek do przodu.


Xxxxxxxx
" Pocałował mnie. Mój pierwszy pocałunek. Razem z rodziną  
wyjechaliśmy na wakacje do miasta, gdzie mieszkali moi dziadkowie.  
Były tam piękne parki i stawy. Malownicze uliczki. Cieszyłem się,  
że mogłem oglądać te wspaniałe widoki wraz z Akirą. Jednak jego nie  
interesowały żadne krajobrazy. Największą jego uwagę  
przykuwały ogromne, zadbane lasy. To właśnie do jednego z nich  

wybraliśmy się pewnego wieczoru. Rozmawialiśmy i przytulaliśmy się
wędrując po ścieżkach wysłanych jesiennymi liśćmi. Las sie  
skończył, a niedaleko niego widać było wolno płynącą rzekę. Niby widok jak z  
jakiegoś taniego romansidła, a jednak zapierał dech w piersi.  

Niespodziewanie starszy przyciągnął mnie do siebie. Patrzyłem  
rozkojarzony w te duże oczy. I wtedy usłyszałem te słowa, których nigdy  
nie zapomnę:
"To niesamowite prawda? To miejsce zawsze będzie tylko nasze. Kiedy  
miedzy nami będzie źle, będziemy mogli tu przyjść żeby sie pogodzić.  
Będę tu na ciebie czekał. " 
Pamiętam, że wtedy słowa uwięzły mi w gardle, a serce niebezpiecznie przyśpieszyło swój rytm. Pocałował mnie…  
Pierwszy raz złączył nasze spragnione usta (...)"

Xxxxxxx


Olśnienia jakiego wtedy doznałem....

Szczęście, które wtedy wypełniło moje serce...
Nie mogłem od siebie odpędzić myśli, że wreszcie znalazłem ostatni element układanki, który zaprowadzi mnie do mojego ukochanego.

Akira Suzuki.... Znajdę cie !

sobota, 26 października 2013

Reita x Ruki part. V

Nao: ........ WOW. po pierwsze chciałyśmy podziękować za te 10 komentarzy.... Ja przynajmniej nie wierzyłam, że to się uda ( Nao pesymistka ). No cóż... jesteśmy dumne ^3^
Tak jak obiecałyśmy było 10 komentarzy więc jest oto nowa notka.... może teraz też się postaracie o 10 komentarzy coooo ? <3
PS: wybaczcie, że takie krótkie....;;-;;

_________________________________________________________

12 kwietnia ]

- Nie! Nie! Nie! -opadłem na kolana w sterylnym korytarzu pobliskiego szpitala.

- Bardzo mi przykro panie Matsumoto, ale pan Suzuki Akira...

- Nie żyje -dokończyłem za niego łamiącym się głosem. Już po chwili cały zalałem się łzami mocząc koszulkę. Koszulkę Reity którą od niego pożyczyłem.

-Jak na razie to nic pewnego. Pan Suzuki miał dość poważny wypadek samochodowy. Obecnie znajduje się w śpiączce, jednak jego stan jest tak słaby, że nie jest w stanie samodzielnie oddychać.

Kompletnie nie docierało do mnie co się teraz stało. Chciałbym, żeby to był tylko sen z którego po prostu się obudzę i z uśmiechem wtulę twarz w ciepłą klatkę piersiową Akiry. Doktor dalej mi coś tłumaczył. Zerknąłem na niego i poczułem jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.

„ Prawdopodobieństwo, że z tego wyjdzie wynosi 20%”

Znowu zalałem się łzami, gdy tylko otrząsnąłem się z szoku. Nieświadomy tego co robię wysłałem sms'a do Uruhy. Teraz tylko jego potrzebuje. Potrzebuje go, żeby nie zrobić głupot. To on mi pomoże. Jestem tego pewny.

- Ruki – Silne ramiona przycisnęły mnie do siebie – Nie płacz proszę. Wrócimy do domu. Wyjdziemy z tego razem – Kouyou też płakał. Czułem jego przyśpieszony oddech. Podziwiałem go. Mimo, że sam ledwo dawał rade, to znajdował siłę, żeby podtrzymywać na nogach jeszcze mnie.

x x x x x x x x x x x

Ludzie zapraszani są do snu z którego nie można się obudzić.

x x x x x xx x x x x

- Taka... chodźmy do mnie. Nie chce cię zostawiać samego. - Mówił to z taką czułością, że nie byłem w stanie mu odmówić. Zaczęła się wiosna. Wszystko dookoła kwitło, cieszyło się...
Lecz we mnie nadal pozostała zima. Smutna i szara, mrożąca krew w żyłach...
Uruha prowadził mnie po nieznanych uliczkach. Chciał odciągnąć mnie od miejsc w których bywałem z Akirą.

Kiedy Kou otwierał drzwi zauważyłem jak bardzo trzęsą mu się ręce. Spuściłem wzrok wchodząc do mieszkania. Dawno u niego nie byłem. Ściany były pomalowane na inny kolor i meble stały w innym miejscu. Zerknąłem na czerwoną kanapę która teraz zamiast na środku pokoju stała pod ścianą. Kanapa na której siedziałem z Reitą i Uruhą oglądając Titanica. Uśmiechnąłem się przez łzy i usiadłem na kanapie.

- Kouyou... przytulisz mnie? - spytałem niepewnie. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Prawie rzucił się na mnie przytulając do siebie. W tym momencie chciałem go mieć przy sobie. Jak najbliżej. Oparłem brodę o jego ramię i głaskałem go uspokajająco po włosach. Podniosłem wzrok i spojrzałem w jego ciemne oczy zalane łzami. Wytarłem jego policzek z mokrych śladów starając się samemu nie rozpłakać. Teraz nie ma na to czasu. Zresztą Akira jeszcze nie umarł. Nadal jest nadzieja. Muszę wziąć się w garść. Akira.... Akira tak łatwo się nie podda. Kocha mnie. Nie umrze tak łatwo. Na pewno teraz walczy. Walczy o swoje życie ze mną...
Niespodziewanie poczułem dotyk na swoich ustach. Odpędziłem od siebie myśli wracając do rzeczywistości. Pocałunek. Tak.... Uruha mnie całował. Przymknąłem oczy i oddałem pocałunek.
Czemu?! Do cholery czemu ja go całuje!?” - Coś krzyczało w mojej głowie. Byłem wierny Akirze. Chciałem się odsunąć, ale gdy poczułem smak tych pełnych warg, zapomniałem o wszystkim i zatraciłem się w pocałunku. Moje ciało całkowicie odmówiło mi posłuszeństwa.
Położyliśmy się na łóżku, a gdy się odsunął jedyne co zobaczyłem to księżyc odbity w jego oczach. Potem zasnąłem.

** 4 miesiące później [ 24 sierpień ] **

xxxxxxxxxx

Po trochu upływa czas naszego bycia razem~~ 

xxxxxxxxxx

- Uruu! Zrobisz mi śniadanie? - jęknąłem przecierając oczy. Od tych czterech miesięcy mieszkałem z Uruhą. Oboje daliśmy sobie z tym wszystkim radę. Akira w prawdzie nie umarł. Nadal żyje. Jednak nie wybudził się ze śpiączki.

- Jasne, ale najpierw, mam dla ciebie małą niespodziankę. - Uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby i objął mnie w pasie – zostaniesz ze mną? - szepnął mi na ucho. Spojrzałem na niego nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.

- Będziesz mój? Zostaniesz moim chłopakiem? - szeptał mi do ucha każde słowo, żebym na pewno usłyszał.

- „Tak” - usłyszałem jak te słowa wydobywają się z moich ust. „Nie! Nie!” znowu coś krzyczało wewnątrz mnie. Przecież kocham Akirę~. Ja o nim nie zapomniałem! Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale on skutecznie mi to uniemożliwił całując zachłannie moje wargi. Mruknąłem i złapałem go za ramiona z zamiarem odsunięcia od siebie, ale nie wiedzieć czemu zamiast tego wsunąłem palce w jego włosy i przymknąłem oczu.





Po tym incydencie Uruha chodził cały w skwronkach. A ja nie wiedziałem co mam o tym myśleć. A co jak Akira się obudzi? Tak naprawdę nadal jesteśmy razem. W końcu, żadne z nas nie zerwało.

Nagle do mieszkania wparował jakieś obcy chłopak. Długie ciemne włosy. Grzywka na prawą stronę. Prawie czarne oczy.... takie jak Akiry – przemknęło mi przez myśl

- Czy to prawda, że Akira miał wypadek ?! - wypalił nawet się nie witając. Spuściłem głowę, ze smutku i trochę z zażenowania. Od tych czterech miesięcy go nie odwiedzałem...
Chłopak spojrzał na nas a ja się zarumieniłem. Niekomfortowa sytuacja gdyż siedziałem Urusze na kolanach. Gdy usiadł naprzeciwko nas nawet nie podniosłem wzroku. Wpatrywałem się zawzięcie w wzroki na koszulce Kou.

- Tak... Obecnie znajduje się w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi – Kouyou objął mnie mocniej w pasie. Niechętnie podniosłem wzrok patrząc w smutne, lekko zszokowane oczy....

- Takanori? - wyłapałem w jego głosie szczęście. - Takanori, to ty? Pamiętasz mnie? To ja! Tanabe Yutaka! - zerknąłem niezrozumiale na Uruhę.

- Tanabe... Ruki, tuż po twoim wyjeździe stracił pamięć. Nie pamięta, ani ciebie, ani Yuu.. mnie i Akiry też nie pamięta. Gdy tylko się obudził jego rodzice się przeprowadzili... - mruknął patrząc to na mnie to na chłopaka.

- Uru? Wyjaśnisz mi kto to jest? - szepnąłem schodząc z jego kolan. Czułem się strasznie skrępowany, że ten chłopak na nas patrzy.

- To Tanabe. Kiedyś całą piątką razem z Yuu się przyjaźniliśmy. A Yutaka był twoim najlepszym przyjacielem. Mówiliście sobie wszystko. Znaliście się na wylot. Nawet z Akirą nie miałeś takich dobrych kontaktów.

Już otwierałem usta. Żeby coś powiedzieć, ale Yutaka mnie uprzedził.
- Właśnie, Kou. Jak tam Aoi? Powiedział, że się pokłóciliście wczoraj bo nie chciałeś się z nim przespać. A myślałem ,że dobrze wam się układa – usłyszałem ciche przekleństwa wydobywające się z ust Kou.

- T-ty kogoś masz?! - krzyknąłem rzucając w niego poduszką. W jakiś sposób mnie to ucieszyło
- Taka, to nie tak! - Zawsze tak mówią.

- Co „nie tak”?! Miałeś kogoś na boku a mnie poprosiłeś o bycie razem! - widziałem złość w jego oczach. Tanabe szybko złapał mnie za rękę wyprowadzając z mieszkania. Kiedy patrzyłem na niego z boku zauważyłem uśmiech na jego ustach.

- Nie musisz dziękować – stanęliśmy przy jego samochodzie.

-Skąd wiedziałeś?- Odważyłem się spojrzeć na jego twarz. Uśmiechnął się do mnie łagodnie jakby zapewniając, że mogę mu zaufać.

-Znam cię Ruki. Gdy tylko cię zobaczyłem wiedziałem, że nie chcesz tego związku... Nadal kochasz Akirę - Uniósł oczy ku górze -Zostawiłeś coś kiedyś u mnie...

- Co to jest?- spytałem patrząc na gruby zeszyt, który trzymał w dłoniach. Miał pozaginane rogi i przetartą okładkę

-Twój pamiętnik...-Nie mogłem oderwać oczu od zeszytu...Mój.... - Spokojnie, nie czytałem - pamiętnik....
Niewiele myśląc rzuciłem się mu na szyję.

- Dziękuje! - Powiedziałem uradowany.

Nareszcie coś zaczęło się układać ~



wtorek, 1 października 2013

Kai x Uruha part. XI

UWAGA NAO SZALEJE
Mamy już 16 obserwatorów O,o brawa dla nich XD <3 
No ale nie o tym mowa. Tak jak już wspominałam naprawdę ciężko nam z Ryu ostatnio coś napisać... ALE~! 
Jeśli pod tym postem pojawi się, aż 10 komentarzy. Tak... 10. To znacznie szybciej dodamy kolejne notki. A jeśli wam nie zależy.. no cóż. Poczekacie sobie........ 

Z góry przepraszam za błędy. Brak czasu na ich poprawianie. 


Ryu – Uruha -Mhm. To do zobaczenia.-rozłączyłem się i niechętnie wstałem z kanapy. Trzeba się ogarnąć, wyłączyłem telewizor po czym poszedłem do łazienki gdzie zrobiłem delikatny makijaż. kiedy tylko skończyłem wyszedłem z domu.

Nao – Kai
Usiadłem przy wolnym stoliku zaciskając dłoń na serwetce którą co chwila składałem, rozkładałem, składałem inaczej i tak cały czas. Gdy kelner poszedł do mnie odprawiłem go słowami "czekam na kogoś". Westchnąłem i spuściłem głowę patrząc na swoje dłonie. I co ja mam mu do powiedzenia. Powiedzieć mu teraz czy nie... no i co mu powiedzieć. Jak zacząć rozmowę...?

Ryu – Uruha
Wolnym krokiem szedłem do umówionej kawiarni przy której znalazłem się idealnie na czas. Przez cały czas zastanawiałem się o czym takim chce pogadać Kai. Może chce powiedzieć żebyśmy o sobie zapomnieli czy coś? Wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać.

Nao – Kai
Warknąłem kiedy serwetka przerwała się na pół. Miałem pustkę w głowie a jednocześnie miałem tak wiele pytań i wątpliwości, że nie byłem w stanie się na niczym skupić. W sumie czemu ja się tak przejmuje.? Zwykłe spotkanie się na kawę. Pogadamy, nic poważnego. Wziąłem parę uspokajających wdechów, rwąc serwetkę na mniejsze kawałki

Ryu – UruhaStanąłem w drzwiach i wyszukałem wzrokiem ciemnej czuprynki. Szybko go znalazłem i powili podszedłem do stolika lekko kręcąc przy tym biodrami. To już taki mój nawyk, którego chyba się nie pozbędę.
-Hej.-przywitałem się z nim kiedy stanąłem przy stoliku.


Nao – Kai

Podskoczyłem w miejscu zaskoczony – Hej – uśmiechnąłem się do niego – siadaj – wskazałem na miejsce naprzeciwko niego. Zniecierpliwiony kelner znowu podszedł do mojego stolika a ja wreszcie mogłem zamówić swoją upragnioną kawę i jakieś ciastko czekoladowe.

Ryu – UruhaSkinąłem głową i usiadłem na wyznaczonym miejscu. Kiedy tylko kelner się pojawił zamówiłem swoją ukochaną kawę z mlekiem. Popatrzyłem na Tanabe który widocznie nie miał zamiaru się odezwać. -To o czym chcesz pogadać?-spytałem po jakimś czasie czekania.

Nao – Kai

Westchnąłem – wiesz.... wydawałeś się dziś przygnębiony i trochę zły... Poza tym... nigdy nie spotkaliśmy się... „tak po prostu”. Jeśli wiesz co mam na myśli – wziąłem następną serwetkę którą zacząłem się bawić.

Ryu – Uruha-A co? Miałem się cieszyć że na moich oczach obściskujesz się z Mao?-oparłem rękę na dłoni i uniosłem jedną brew.-Zastanawiam się czemu teraz z nim nie jesteś. Chyba się umówiliście....-mówiłem to bez jakiegokolwiek problemu w przeciwieństwie do niego. Dodatkowo starałem się mówić to bezuczuciowa

Nao – Kai

I co teraz ? Znowu westchnąłem. Byłem cholernie ciekawy jak zareaguje gdybym powiedział mu prawdę. Byłem tak cholernie ciekawy... Spuściłem głowę wpatrując się w blat – Kouyou.... bo ja... okłamałem cię – przełknąłem ślinę i odważyłem się spojrzeć mu w oczy. - Wiesz.. - przerwałem ponieważ kelner podszedł do nas podając nam swoje zamówienie.

Ryu – UruhaSłuchałem uważnie i nie spuszczałem z niego wzroku. Miałem ochotę udusić tego debila który nam przerwał, ale jakoś się pohamowałem. -Mów dalej. -mruknąłem gdy koleś odszedł

Nao – Kai

Zacisnąłem palce na widelczyku który wziąłem do rąk – Nie jestem z Mao. Nie byłem i nie będę. - upiłem łyk kawy na uspokojenie

Ryu – Uruha-Nie?-przechyliłem lekko głowę nic nie rozumiejąc.-To po co ta cała szopka?-nagle zacząłem mówić miększym głosem. No, bo w końcu nie chce żeby się do mnie zraził.

Nao – Kai

Zagryzłem warkę i walnąłem pięścią w stół - żebyś wreszcie przejrzał na oczy idioto - wreszcie dałem upust całemu stresu. Oparłem się o krzesło i wypuściłem powietrze patrząc na niego niemal z łzami w oczach.

Ryu – UruhaNa chwile mnie zatkało, ale kiedy tylko oprzytomniałem i popatrzyłem mu w oczy gwałtownie wciągnąłem powietrze. On tu prawie płacze!  -Kai?-położyłem na jego dłonie swoje ręce

Nao – Kai

Spuściłem wzrok i zamknąłem oczy. Wziąłem parę głębszych oddechów i znowu na niego spojrzałem – Chciałem, żebyś wreszcie przestał tak, żyć. Sam mówiłeś, że często zmieniasz partnerów. Rozumiem jedna noc. Ale ze mną nie spałeś tylko raz. -zacisnąłem dłoń na jego palcach – Nawet nie wiesz jak się czułem z myślą, że w każdej chwili możesz pójść i przespać się z kimkolwiek zechcesz. A na pewno chętnych nie brakowało. Chociażby ten koleś z sesji. Widziałem jak na ciebie reagował. Nie mogłem, aż na to patrzeć – odgarnąłem grzywkę

Ryu – Uruha-Proponował mi spędzenie razem nocy tuż po sesji....-urwałem na chwile patrząc na jego reakcje.-ale odprawiłem go z kwitkiem. Niby jest w moim typie, ale nie wiedzieć czemu nie mogłem tego zrobić. To było takie dziwne, tak jak byś stał przy mnie i mnie hamował.-zacząłem głaskać jego dłonie.

Nao – Kai

Oparłem głowę na stole, lewą rękę kładąc sobie na włosach jakby chcąc się od tego odciąć. - Kou proszę cie.... przestań tak żyć. Błagam... - przy ostatnim słowie już głos mi się łamał. Byłem przerażony moi wahaniem nastrojów

Ryu – Uruha-Nie wiem czy dał bym rade się ustatkować...-powiedziałem zgodnie z prawdą próbując ignorować to, że zaraz się rozpłacze. Nie mogę być przecież taki męki...

Nao – Kai

Zabrałem rękę chowając ją pod stół. Przez jakiś czas milczałem nie wiedząc co mam powiedzieć. Ostatecznie, żeby nie siedzieć bezczynnie zacząłem powoli jeść moje ciasto

Ryu – UruhaZabrałem ręce i upiłem łyk swojej kawy w międzyczasie uważnie go obserwowałem. Nie chce żeby był smutny...tylko czy dam rade go nie skrzywdzić? Przecież kiedyś podjąłem taką próbę, nieudaną zresztą. Nie chce żeby kolejna osoba cierpiała przez moją głupotę.

Nao – Kai

Wypiłem ostatni łyk kawy i wstałem patrząc ja robi się już dość ciemno. Zacząłem zbierać swoją torbę i zacząłem zakładać płaszcz – przejdziemy się?

Ryu – Uruha-Jasne.-wstałem i poszedłem za nim uprzednio płacąc za swoje zamówienie.-Gdzie idziemy?-popatrzyłem na niego kiedy tylko wyszliśmy

Nao – Kai

- Gdziekolwiek. Muszę się przewietrzyć – ruszyłem w stronę parku który był ładnie oświetlony. Nie lubiłem chodzić całkowicie po ciemku.

Ryu – UruhaSzedłem obok niego praktycznie się nie odzywając tylko co jakiś czas patrzyłem na jego profil.   -Kai?-po jakichś 15 minutach postanowiłem go zagadać

Nao – Kai

- hmm ? - spojrzałem na niego wyrwany z zamyśleń. Mówił coś wcześniej ? Nie? Cholera, mogłem się tak nie zamyślać .

Ryu – Uruha-Czemu tak Ci zależy żebym przestawał umawiać się z innymi? Jesteś zazdrosny?-patrzyłem uważnie na jego buzie na której wykwitł soczysty rumieniec

Nao – Kai

Kiedy tylko poczułem ciepło na policzkach od razu położyłem na nich dłonie. Kiwnąłem lekko głową. No bo co mogłem zrobić. Byłem w tym momencie tak zestresowany, że z moich ust i tak nie wydobył się żaden dźwięk.

Ryu – UruhaKiedy tylko odwrócił wzrok stanąłem przed nim i zabrałem ręce z jego policzków po czym ująłem jego podbródek w dwa palce. -Nie uciekaj wzrokiem.-szepnąłem unosząc go.-Lubie jak patrzysz mi w oczy

Nao – Kai

Chciałem wyrwać się. Krzyknąć, żeby mnie nie dotykał, bo świadomość, że i tak za tydzień zobaczę go z kim innym za bardzo bolała. Ale nie potrafiłem. Tak bardzo pragnąłem, żeby mnie w tej chwili przytulił i pocałował w czoło mówiąc tradycyjne „będzie dobrze”. Ale powstrzymałem się tej pokusie. Spełniłem jego prośbę i spojrzałem mu w oczy, jednak odsunąłem się o krok. - Jeśli nie możesz mi obiecać tego, że się ustatkujesz obiecaj mi co innego...

Ryu – Uruha-Co takiego?-powiedziałem niemal automatycznie przysuwając się do niego. Nie mogłem oderwać wzroku od tych jego pięknych oczu w których niemal tonąłem. Miałem teraz wielką ochotę go pocałować i patrzeć jak pięknie się do mnie uśmiecha.

Nao – Kai

Znowu zrobiłem krok w tył odsuwając jego ręce od mojej twarzy - Nigdy więcej nie rób innym nadziei. Nie chce, żeby, aż tak cierpieli. Za dobrze znam to uczucie - wycofywałem się powoli. W końcu się odwróciłem chowając ręce do kieszeni i kierując się w stronę mojego mieszkania

piątek, 13 września 2013

Uruha x Reita XII

Nao: Nie będę miała laptopa jeszcze przez jakiś czas więc notki też nie będą się pojawiać... no chyba, że jakoś go dorwę.. tak jak teraz. Przepraszam za wszelkie błędy ale nie miałam czasu na poprawianie ich ;; ;;

Miłego czytaniaa ~! <3 


****



Nao - Reita
Nie spałem praktycznie całą noc. Miałem straszne wyrzuty sumienia. Zachowuje się tak jakbym tylko chciał go przelecieć. Jestem żałosny. Całą noc o tym wszystkim rozmyślałem. Dopiero koło 7 nad ranem opadłem ze zmęczenia na poduszki lekko przysypiając

Ryu - Uruha
Niechętnie otworzyłem oczka kiedy zaczęły na nie padać denerwujące promienie słońca. Mruknąłem niezadowolony i okryłem się kołdrą po sam czubek głowy. Tak dobrze mi się śpi, że nie mam ochoty się stąd ruszać.

Nao - Reita
Mruknąłem niezadowolony gdy ktoś zabrał mi kołdrę. Zabije. Nawet przedmioty martwe są przeciwko mnie. Jęknąłem

Ryu - Uruha
Słysząc jęk zsunąłem nieco kołdrę i popatrzyłem na blondyna obok automatycznie się uśmiechając.

Nao - Reita
Przetarłem oczy i znowu położyłem się na łóżku zwijając w kłębek z zimna. Głowa mnie boli ! Mówiłem już to ? Ehh

Ryu - Uruha
Zachichotałem cichutko. Podniosłem się trochę i szczelnie okryłem Akire.
-Nadal chcesz spać ty śpiochu?-pogłaskałem jego policzek. O kurde...Przysunąłem się do jego twarzy i dotknąłem ustami jego czoła.-Ty masz gorączkę...

Nao - Reita
- Nie mogłem zasnąć - mruknąłem i przylgnąłem czołem do jego chłodnego ramienia

Ryu - Uruha
-Mogłeś mnie obudzić....zaraz zrobię ci okład.-patrzyłem na niego zmartwiony.-Boli cię coś jeszcze?

Nao - Reita
- nie musisz - pokręciłem głową i lekko się uśmiechnąłem

Ryu - Uruha
-Muszę muszę.-wstałem powolutku i podleciałem do jego szafy. Wyjąłem z niej dresowe spodnie i bluzkę.-Załóż to, będzie Ci cieplej.-położyłem mu ubrania na pościel.

Nao - Reita
- Mhm mhm - założyłem szybko ciuchy które mi podał - Kocham cię - wtuliłem się w kołdrę

Ryu - Uruha
Zarumieniłem się na jego słowa.
-Emm....boli cię gardło albo głowa?-płożyłem mu rękę na czoło.-Gdzie masz termometr?

Nao - Reita
- Głowa... emm - zamyśliłem się na chwilę. -W szafce koło lodówki, tam gdzie leki

Ryu - Uruha
-To zaraz przyniosę ci leki. Prześpij się, poczujesz się lepiej.-nie czekając na odpowiedź wyszedłem do kuchni. Wziąłem z niej lek przeciwbólowy, termometr i wlałem do miseczki zimnej wody do której wrzuciłem ściereczkę.

Nao - Reita
położyłem się i opatuliłem się kołdrą. Mmmm... zamknąłem na chwilkę oczy i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Serio byłem zmęczony

Ryu - Uruha
Kiedy wróciłem Aki już słodko spał. Biedactwo, widać że był wykończony. Cichutko aby go nie obudzić wszedłem wgłąb pokoju. Miseczkę z wodą postawiłem przy łóżku, a ma czoło położyłem mu uprzednio wyciśniętą z nadmiaru wody ściereczkę. Proszek i szklankę wody postawiłem na biurku razem z termometrem.

Nao - Reita
Pomimo wszystko obudziłem się. Złapałem go za rękę i przyciągnąłem tak, żeby się na mnie położył. Szybko pocałowałem go w usta po czym, nadal tuląc go do siebie znowu zasnąłem

Ryu - Uruha
Popatrzyłem na niego zaskoczony. Jest taki zmęczony, a nadal ma ochotę mnie przytulać, całować i tak dalej. Wariat. Poprawiłem mu okład który nieco się zsunął i wtuliłem w niego. Jak bym chciał wstać to pewnie by się obudził, a tego nie chce.

Nao - Reita
uśmiechnąłem się pod nosem. Kiedy jest przy mnie od razu czuje się spokojny. Wiem, że nic mu się nie stanie.

Ryu - Uruha
W sumie jakoś mi się nie nudziło takie leżenie. Patrzyłem na te spokojną twarz Akiry i pilnowałem czy okład nie zrobił się ciepły. Problem pojawił się kiedy materiał był już ciepły. Uhh...trzeba wstać.

Nao - Reita
Przekręciłem głowę nie ruszając się z miejsca

Ryu - Uruha
-Akiś...puść.-szepnąłem lekko się podnosząc.-Musze ci zmienić okład.

Nao - Reita
mruknąłem coś niezadowolony, ale go puściłem

Ryu - Uruha
-Grzeczny.-szybko zmoczyłem materiał, wycisnąłem i położyłem znowu na jego czoło.

Nao - Reita
westchnąłem z ulgą i uchyliłem oczy - dzięki tobie nie mogę zasnąć - wystawiłem mu język

Ryu - Uruha
-Umm...p-przepraszam....to pójdę zrobić coś do jedzenia.-szybko poszedłem w stronę drzwi.

Nao - Reita
- Zostań za mną - złapałem go za nadgarstek

Ryu - Uruha
-Ale chce żebyś zasnął...

Nao - Reita
- No to buzi na dobranoc- uśmiechnąłem się chytrze i przyciągnąłem go do siebie

Ryu - Uruha
-Eee...-na moich policzkach znowu pojawiły się delikatne rumieńce.-Mhm.-powoli się nad nim pochyliłem i musnąłem jego usta

Nao - Reita
Szybko pogłębiłem pocałunek wplatając palce w jego włosy

Ryu - Uruha
Usiadłem na łóżko po czym niemal się na nim położyłem mrucząc cicho. -W-wystarczy...-niechętnie się od niego odsunąłem.-Jak mnie zarazisz to kto się będzie tobą zajmował?

Nao - Reita
- No dobrze - usiadłem i wziąłem szybko proszek przeciwbólowy - Teraz mam motywacje, żeby wyzdrowieć

Ryu - Uruha
Uśmiechnąłem się. -Zboczeniec. Nawet kiedy jesteś chory jesteś niewyżyty.-przeczesałem palcami jego rozczochrane włosy.-Chcesz herbatki albo coś do jedzenia?

Nao - Reita
Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Grrrrr.... Spojrzałem na niego i wzruszyłem ramionami - w sumie jestem trochę głodny - poklepałem się po brzuchu .

Ryu - Uruha
-No chyba nie tylko trochę.-zaśmiałem się cicho widząc jego minę.-To na co masz ochotę? Tylko bez zboczeń proszę.

Nao - Reita
Spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek. - A jakie jedzenie nie będzie zboczone ?

Ryu - Uruha
-Ettoo...nie ważne.-zacząłem wiercić togą w miejscu.-To co chcesz?

Nao - Reita
- Jajka na twardo chyba będą najlepsze, prawda ? - oblizałem usta i się zaśmiałem czym towarzyszył upierdliwy ból głowy.

Ryu - Uruha
-Umm...t-tak.-zagryzłem dolną wargę. On to robi specjalnie! Chce żebym się ciągle stresował. Wredota jedna.

Nao - Reita
- No już dobrze dobrze.. - zachichotałem i położyłem się z powrotem - Będę bardzo wymagający jak poproszę o kanapeczkiiii ?

Ryu - Uruha
-Nie.-pokręciłem głową.-To już lecę je przygotować.-w ekspresowym tempie opuściłem pokój.

Nao - Reita
Gdy tylko wyszedł wymieniłem sobie okład po czym odetchnąłem z ulgą. Mmmm jak dobrze... tak chłodnooo

Ryu - Uruha
W kuchni wyjąłem wszystko co będzie mi potrzebne i zabrałem się za robienie góry różnorakich kanapek. Mam nadzieje, że będzie smakowało. Do tego zrobiłem mu jeszcze herbaty z miodem.

Nao - Reita
Zacząłem rozmyślać o tym co się między nami ostatnio wydarzyło. Jak się nie ogarnę to w końcu pomyśli, że przymilam się do niego tylko dla seksu. A to nie prawda! Kocham tego słodkiego wariata. Naprawdę. Ale co ja poradzę, że jest tak seksowny i uroczy za razem, że słowa same cisną się na usta...

Ryu - Uruha
Wszystko, a mianowicie jedzenie, picie oraz leki postawiłem na tackę i tak obładowany ruszyłem to pokoju Akiry. Może później zrobię mu naleśniki z czekoladą? Bardzo je lubi, a ja robie je rzadko.

Nao - Reita
Gdy wszedł do środka nawet nie chciało mi się otwierać oczy. Chętnie przespał bym cały dzień

Ryu - Uruha
Postawiłem tackę na stoliku i obróciłem jego okład na drugą stronę. Biedactwo. Pogłaskałem go lekko po policzku.
-Jak zjesz to weź leki które ci zostawiłem.

Nao - Reita
kiwnąłem głową - A nakarmisz mniee ?

Ryu - Uruha
Popatrzyłem na niego uważnie i w sumie nie myśląc wiele usiadłem na krawędzi łóżka. -Ale musisz się troszkę podnieść. Pomóc Ci?

Nao - Reita
Pokręciłem głową i oparłem się na łokciu podkładając pod plecy poduszki. Jedną ręką odłożyłem ręczniczek do miski z wodą

Ryu - Uruha
Wziąłem do rąk uprzednio wystudzoną herbatę. -Wypij trochę, rozgrzejesz się.

Nao - Reita
Na raz wypiłem całą zawartość kubka po czym oblizałem usta - będę musiał ci się jakoś odwdzięczyć za opiekę nade mną. Mam nawet już pomysł. I to na pewno nie jest to o czym myślisz - parsknąłem śmiechem

Ryu - Uruha
-Nie musisz się odwdzięczać, to nie jest dla mnie problem. To takie podziękowanie za przygarnięcie mnie pod swój dach.-zabrałem od niego kubek i na moment do niego przytuliłem.-Chociaż jestem ciekaw co wykombinowałeś.

Nao - Reita
- Wszystko w swoim czasie - pocałowałem go w czubek głowy a brzuch znowu dał o sobie znać

Ryu - Uruha
Uśmiechnąłem się pod nosem i odsunąłem od niego po czym wziąłem calutki talerz i postawiłem na jego udach. -Wcinaj, potem zrobię ci naleśniki.

Nao - Reita
Od razu zaświeciły mi się oczka. Zacząłem jeść kanapki w zastraszającym tempie. - A ty nie jesteś głodny ?

Ryu - Uruha
-Nie, jakoś nie mam ochoty. Pójdę ci dorobić picia.-wstałem z kubkiem w ręku i opuściłem pokój.

Nao - Reita
po chwili także ruszyłem do kuchni z pustym talerzem który odłożyłem do zlewu

Ryu - Uruha
-Miałeś nie wychodzić z łóżka!-zmierzyłem go groźnym wzrokiem.-Wynocha do pokoju.-pokazałem na drzwi.

Nao - Reita
-Tyłek mi odpada od tego leżenia - poklepałem się po pośladkach i ruszyłem do salonu w poszukiwaniu fajek

Ryu - Uruha
Nadąłem policzki trochę poddenerwowany i poszedłem za nim. -Nie ma tego badziewia. Schowałem.-oparłem się o framugę

Nao - Reita
- Kouu... no weź... - zacząłem zaglądać po szafkach, musi to gdzieś tu być

Ryu - Uruha
-Nie. I tak nie znajdziesz, daruj sobie szukanie i marsz do wyra.-rozkazałem i poszedłem po jego kubek

Nao - Reita
założyłem ręce na piersi - Kou-chan, muszę zapalić, gdzie ty to schowałeś ? - jęknąłem i usiadłem na stole który stał w pomieszczeniu

Ryu - Uruha
-Nie musisz, przeżyjesz bez tego.-poszedłem do jego pokoju i tam zostawiłem herbatę, a do niego po chwili wróciłem.

Nao - Reita
Siedziałem tak i się rozglądałem, może zostawiłem gdzieś jakąś paczkę a on jej nie zauważył

Ryu - Uruha
-Aki wracaj do łóżka bo jeszcze bardziej się dorobisz. Nie chcesz już wyzdrowieć?-stanąłem tuż przed nim.

Nao - Reita
Zerknąłem na niego a po chwili wywróciłem oczami - Ja wrócę do łóżka a ty oddasz mi paczkę - wyciągnąłem rękę przed siebie

Ryu - Uruha
Nie ma mowy nie oddam mu tego. Podszedłem do niego i pochyliłem dzięki czemu na moment złączyłem nasze usta. -Chodź do łóżeczka.-znowu go pocałowałem tym razem trochę dłużej.

Nao - Reita
Odsunąłem go od siebie głaszcząc po czule głowię - Zarazisz się

Ryu - Uruha
-Przeżyje jakoś. No choooooooodź.-jęknąłem.

Nao - Reita
Westchnąłem i poszedłem grzecznie do pokoju - czemu ci tak zależy, żebym przestał palić ?

Ryu - Uruha
-Po pierwsze, bo się trujesz, po drugie, nienawidzę zapachu tytoniu. Te powody chyba wystarczają.-kiedy tylko znalazł się w łóżku przykryłem go szczelnie kołdrą.

Nao - Reita
- Zapale na zewnątrz - Nie dałem za wygraną. - zresztą obiecałem, że ograniczę..

Ryu - Uruha
-I tak będzie od ciebie czuć, po za tym się nie wysilaj. I tak nie ulegnę.

Nao - Reita
- To pójdę do sklepu - wystawiłem mu język i przyciągnąłem za rękę, żeby usiadł mi między nogami

Ryu - Uruha
-Nawet nie waż mi się stąd ruszyć, bo cię przywiąże.-ostrzegłem.

Nao - Reita
- Jasne jasne - odgarnąłem mu włosy z karku i zacząłem składać pocałunki na jego szyi

Ryu - Uruha
-A-aki...-przełknąłem gule która pojawiła się nagle w moim gardle. Jakoś odruchowo odchyliłem głowę, ale od jego pocałunków przechodziły mnie dreszcze.

Nao - Reita
- Ciii - uciszyłem go i zacząłem palcem kreślić wzorki na jego plecach

Ryu - Uruha
Czułem na policzkach coraz bardziej piekące rumieńce, a do tego wzdrygnięcia nie ustawały. Tylko w jakiś dziwny sposób mi się to podobało więc już się nie odzywałem, a tym bardziej nie chciałem mu przerwać.

Nao - Reita
Zsunąłem trochę bluzkę z jego pleców i zacząłem całować wgłębienie wzdłuż jego kręgosłupa, a gdy przesunąłem się na jego prawą łopatkę zrobiłem tam malinkę

Ryu - Uruha
Mruknąłem cicho i przysunąłem bardziej do niego spragniony dotyku. Lubie to przyjemne mrowienie kiedy mnie dotyka, a najbardziej lubię jak mnie całuje niestety teraz jest chory i nie powinien...

Nao - Reita
Objąłem go nogami w pasie i położyłem głowę na jego ramieniu...- Kouu.... kim ja dla ciebie jestem ?



wtorek, 20 sierpnia 2013

Aoi x Uruha, Uruha x Ruki - ,,Sen z którego nie chce się obudzić"

Ryu: Nareszcie dodaje swoje opowiadanie. Ufff....ale ja się z tym męczyłam, a to przecież takie krótkie, wybaczcie ;; ;;  Ostatnio zajęłam się zabawą z modeliną co strasznie mnie wciągnęło, zrobiłam sobie nawet naszyjnik z logo Black Moral :3  No, ale dość o Ryu i jej dziwnych zainteresowaniach. Musze z przykrością poinformować, że z pewnych przyczyn przez jakiś czas notki nie będą się pojawiać. Wielkie GOMENE! :c

~~~~~~~~~~

Tytuł:  ,,Sen z którego nie chce się obudzić"
Paring: Aoi x Uruha, Uruha x Ruki
Typ: Przypuszczam, że to będzie miało jakieś 3 części.
Autor: Ryu
Beta: Mio
Ostrzeżenia:Wulgaryzmy, używki.

Pisane z perspektywy Ruki'ego


W ciągu miesiąca popadłem w rutyne i stałem się wrakiem człowieka, jakim byłem kiedyś. Ostatnio moje życie kręci się tylko na zasadzie próba, dom, a czasem koncert, wywiad lub jakaś sesja. Wszystko przez to, że zakochałem się niewłaściwej osobie, czyli w naszym młodszym gitarzyście. Moje głupie serce odmawia mi posłuszeństwa, kiedy chce wymazać go ze swojego krwawiącego już serduszka. Nie da mi go zastąpić kimś nowym, kimś u kogo mam szanse.
Ostatnio nawet więcej paliłem i piłem. Z tym drugim nigdy jakoś nie przeginałem i piłem zazwyczaj dla towarzystwa na imprezach, ale teraz w moim domu alkohol jest na pożądku dziennym. Musze przecież jakoś wymazywać go ze swojej głowy, przynajmniej na krótką chwile. Nie chce o nim ciągle myśleć.
Od jakiegoś czasu też mało śpie, bo po prostu nie moge. Jeść też mi się odechciewa. Może po prostu moja podświadomość ukradkiem podsówa mi pomysł samobójstwa? Sam nie wiem. Ehh...ja chyba nic już nie wiem... Jestem za słaby psychicznie. To przecież nie pierwszy raz kiedy zakochałem się bez wzajemności, ale poraz pierwszy odczówam to tak silnie.
Zamknąłem oczy. Zachowuje się jak jakaś rozchisteryzowan​a nastolatka. Ale co ja poradze? Kocham go, no! A za każdym razem, jak widze go obściskującego się z Aoi'm, mam ochote podejść do starszego gitarzysty i grzmotnąć go czymś ciężkim. Boli mnie to...to cholernie boli, kiedy widzisz, że twój obiekt westchnień jest w ramionach innego i masz świadomość, że ta osoba nigdy nie odwzajemni twoich uczuć. Że nie będzie z tobą tak szczęśliwa jak z nim.
Z wielką niechęcią i oporem wstałem z łóżka sycząc przy tym cicho. Najgorszy w piciu jest poranny kac. Wyjąłem z szafeczki obok butelke wody i tabletki. Szybko łyknąłem prochy i popiłem wodą, po czym skierowałem się do łazienki, w której doprowadziłem się do jako takiego stanu używalności. Musiałem makijażem zakryć cienie pod czami i wszeklie inne oznaki zmęczenia. Nie moge pozwolić, żeby Kai znowu na mnie naskakiwał.
W kuchni zrobiłem sobie kawy, a za śniadanie się nawet nie brałem. Pewnie bym wszystko zwrócił, widząc nasze gołąbki migdalące się na kanapie. Zacisnąłem ręce w pięści.
-Przeklęty Yuu.-mruknąłem do siebie.
Może gdybym się nie bał i wyznał Kouyou swoje uczucia przed Shiro, to wszystko potoczyło by się inaczej? Ale czy dał bym radę rozkochać w sobie rudowłosego?
Szybkim krokiem wróciłem do pokoju i powaliłem się na łóżko. Sięgnąłem pod poduszke, spod której wyciągnąłem zdjęcie Kouyou. Kiedyś sam mu je zrobiłem. Był tak pochłonięty grą, że nawet nie zauważył. Uśmiechnąłem się delikatnie patrząc na tą szczęśliwą twarzyczkę. Ile ja bym dał, żeby patrzeć na jego szczęście cały czas. On jest taki śliczny...był taki zawsze, odkąd go pamiętam. Schowałem zdjęcie z powrotem pod poduszke i niechętnie wstałem. W końcu musze iść na próbe, bo jak zwykle się spóźnie, a mam już dość biadolenia Kai'a, kiedy tylko wejdę do naszej sali. Skierowałem się do wyjścia z domu zabierając zabierając okulary przeciwsłoneczne​, portfel, telefon i klucze.
Włorzyłem jeszcze buty i zamknąłem drzwi, od razu kierując się szybkim krokiem do budynku PSC, który znajdował się niedaleko mojego domu. Dojście tam nie zajmowało mi nigdy jakoś dużo czasu, więc nawet nie chciałem, żeby ktoś przy okazji mnie zgarnął, tak jak na początku robił to Reita. Obecnie, jakby to ładnie ująć? Wszyscy mieli mnie głęboko gdzieś! I wcale nie przesadzam. Kiedyś naprawdę byliśmy zgraną ekipą, a od jakiegoś czasu wszystko się wali. Aoi jest zajęty Uruhą (za co najchętniej bym go potraktował krzesłem) i na odwrót. Kai jest zajęty papierkową robotą, a wolne chwile spędza...nawet nie wiem na czym! Natomiast ReiRei, który kiedyś poświęcał mi najwięcej czasu, najzwyczajniej w świecie przestał na mnie zwracać uwage, bo jak to powiedział "ma się kim zajmować", a mianowicie swoim chłopakem. Okrucieństwo! Co ja byłem?! Dziecko, które niańczył gdy mu się nudziło?! Zmrużyłem oczy kopiąc puszkę, która napatoczyła mi się pod nogi. Przeklęty świat i luzie po nim chodzący! Ja chyba już nikogo nie obchodze.... Wyjąłem paczkę papierosów jednego natychmiast odpalając. Z tych nerwów nawet nie zauwarzyłem, kiedy doszedłem do studia. Wyrzuciłem niedopałek i ze spuszczoną głową wszedłem do wielkiego budynku wytwórni. Nie witając się z nikim wszedłem do windy i nacisnołem guziczek z numerkiem 6. Od zawsze nie lubiłem jeździć windą sam, ale co poradzić jak jest się leniwym i nie ma się ochoty wchodzić po tylu stopniach? Gdy tylko ta metalowa kupa złomu raczyła się otworzyć na moim piętrze, szybko z niej wyszedłem kierując się do naszej sali. Wcale nie uśmiechało mi się tam iść. Najchętniej bym zawrócił i wyłączył telefon, aby żaden natręt do mnie nie dzwonił, no ale cóż... To mój obowiązek jako członka zespołu żeby się tam pojawić. Nie mogę zawieść swoich fanów, bo chyba tylko oni mi zostali i dalej mnie wspierają, mimo moich humorków.
-Dasz rade Takanori.-mrukną​łem do siebie, aby dodać sobie troche otuchy. Wziąłem głęboki wdech i pchnąłem drzwi. Zastałem tam codzienny obrazek. Kai ślęczy przy papierach za biurkiem niedaleko swojej ukochanej perkusji. Reita siedział na krześle w najdalszym końcu sali i bawi się komórką, przy czym najprawdopodobni​ej smsował ze swoim kochasiem. Niby nie powinienem nic o Nim wiedzieć, ale kiedyś przez przypadek widziałem Akire, jak obmacywał i całował się z młodszym prawdopodobnie o 10 lat chłopaczkiem. Naprawde się cieszę, że jest szczęśliwy, ale przez to straciłem przyjaciela. Rei zaczął nas kompletnie olewać, nawet mnie, a byłem jego najleprzym przyjacielem od lat szkolnych. Mam wrażenie, że jeśli dalej będziemy się tak zachowywać, to zniszczymy to, do czego razem od zawsze dążyliśmy. Stracimy zespół, bo wątpie aby naszą przyjaźń dało się uratować. Wszedłem dalej do pomieszczenia nie witając się z nikim. I tak by nie odpowiedzieli, nawet jakbym darł się przez megafon. Podszedłem do małej szafeczki, z której wyjąłem teksty piosenek i zacząłem je gorliwie przeglądać, uparcie nie patrząc w stronę kanapy, na której siedział, bądź leżał Kouyou z.... wiadomo kim.
-Zaczynamy próbę.-oznajmił Kai wstając od stołu po ponad 15 minutowej ciszy. Każdy z nas bez słowa poszedł na swoje miejsce i zajeliśmy się graniem podawanych przez Kai'a piosenek. Nikt oprócz Yutaki nie powiedział nawet słowa, żadnych uśmiechów ani nic, czyli innymi słowy - każdy miał na siebie kompletnie wyjebane.
Skończyliśmy 4 godziny później. Tak jak wcześniej, nie żegnając się ani nie obdarzając nikogo spojrzeniem wyszedłem z sali.
Cały czas to samo od prawie roku...mam tego dosyć, ale nie odejdę z zespołu. Muzyka jest dla mnie zbyt ważna, żebym to zrobił. tylko problem jest w tym, że ja już się nie bawie tak jak kiedyś, a podczas koncertów i wywiadów wciąż udajemy zgraną paczke przyjaciół. Tak, pięknie wciskamy wszystkim te ckliwą bajeczke o naszej wiecznej przyjaźni.
Prychnąłem pod nosem wychodząc ze studia i automatycznie skierowałem swe kroki w stronę domu. Jeszcze kiedy się to zaczeło walić, myślałem, że uda mi się odratować przyjaźń, ale jak widać - nie udało się.
Nim się zorietowałem, stałem już pod drzwiami swojego mieszkania. wyjąłem klucze, po czym otworzyłem drzwi. Po wejściu zamknąłem je kopniakiem, a buty zrzuciłem w drodze do salonu.


*

W sumie przesiedziałem cały dzień przed telewizorem, oglądając jakieś debilne serialiki robiące pranie mózgu. Piękie marnuje swoją i tak marną egzystencje. zgramoliłem się z kanapy koło 22 od razu idąc do łazienki.

*
 
Leżałem w łóżku i z utęskieniem patrzyłem na zdjęcie śpiącego Kou, które zrobiłem kiedyś podczas trasy. To się już chyba nazywa obsesja. Delikatnie ułożyłem zdjęcie na poduszce obok. Okryłem się szczelnie kołdrą, a twarz wtuliłem w mięciutką poduszke. Już po chwili zmożył mnie sen. Zasnąłem chyba pierwszy raz od 4 dni.



*

Obudziło mnie pukanie do drzwi, nie przepraszam to nie było pukanie. To walenie! Jakiś natręt uparł się, że specjalnie mnie obudzi wiercąc mi dziure w głowie. Po parominutowej bitwie ze wstaniem, poszedłem do drzwi przeklinając mojego "gościa", który już zaraz zginie śmiercią tragiczną z moich rąk. Nie patrząc nawet przez wizjer otwożyłem drzwi z rozmachem. Tylko to, co zobaczyłem, natychmiast odpędziło mój zły nastrój.
-Hej...mogę u ciebie... przenocować?-wym​amrotał mój gość nie podnosząc wzroku ze swoich butów.