.

MINI KALENDARZ

13 Styczeń - Uruha x Kai XII (END)


czwartek, 30 maja 2013

Kai x Uruha part. IX


Na prośbę naszego kochanego anonima dodajemy kolejny part Kai x Uruha. Przepraszamy, że tak długo <3 
*

Nao - Kai
Obudziłem się cały obolały. Tak bardzo, że nawet nie byłem w stanie się ruszyć. Ukatrupię mendę. I siebie przy okazji. Przejechałem ręką po swoich pośladkach i skrzywiłem się - Ałł..~

Ryu - Uruha
Nadal śpiąc wtuliłem się w moją grzejniko-przytulanke i zamruczałem zadowolony. Mmm...ale mi dobrze. Ja tak mogę zawsze....

Nao - Kai
Złapałem jego ręce i przyciągnąłem go swojej klatki piersiowej. Mmm jak cieplutko. Tak mi fajnie grzeje w plecki. Teraz już wiem, że jak z nim śpię mam spać plecami do niego

Ryu - Uruha
-Co ty się tak wiercisz ty mała wszo?-wymruczałem dalej uparcie nie otwierając oczu, nie miałem na to i siły i ochoty.

Nao - Kai
- Boooliiii~~! - zajęczałem

Ryu - Uruha
Zachichotałem i wreszcie niechętnie otworzyłem oczy. -Wiem, że boli, ale nie martw się niedługo przestanie.-przesunąłem ręką po jego zgrabnym tyłeczku.

Nao - Kai
Wzdrygnąłem się, ale zamruczałem zadowolony niczym kot. Wtuliłem się w niego bardziej

Ryu - Uruha
-Mruczek.-szepnąłem i dziabnąłem go w ucho. Oj tak, ja chyba serio jestem niewyżyty, ale co poradzić jak mam tu takiego słodziaka?!

Nao - Kai
- Kochaniee - odwróciłem się do niego przodem - Niestety przez następne 3 dni będę nie do użytku więc zapomnij o stosunkach - uśmiechnąłem się wrednie

Ryu - Uruha
-Coooo? Ale baz seksu nie da się funkcjonować...-jęknąłem załamany.-Kaiuś noooo....nie dasz rady?-popatrzyłem na niego błagalnie.

Nao - Kai
- Nie dam. Dzisiaj też nie wstaje z łóżka - odwróciłem się plecami i opatuliłem z każdej strony kołdrą

Ryu - Uruha
-Ehh....okrutnik.-dałem mu buziaczka w policzek, bez krępacji wstałem i poszedłem do szafy po jakieś ciuchy.-Zaraz nam zrobię śniadanie.

Nao - Kai
- Mniam - uśmiechnąłem się - A będziesz się mną dzisiaj opiekować ?

Ryu - Uruha
-Będę....A! Przecież zabrałem to z domu!-uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem moją torbę.-Wiedziałem, że po naszej zabawie będziesz obolały to wziąłem taki zajebisty struj dla siebie.-wyjąłem strój pielęgniarki. Tylko mój był o wiele bardziej skąpy i bardziej obcisły.

Nao - Kai
Podniosłem głowę i zaśmiałem się. - To ja mogę chorować wiecznie

Ryu - Uruha
-No bez przesady.-zachichotałem.-Mam lepsze ciuszki.-puściłem mu oczko.

Nao - Kai
Przygryzłem wargę - Więc jak mnie pan wyleczy ?

Ryu - Uruha
-Mmm....zaraz się tobą zajmę tylko się ubiorę.-podszedłem i musnąłem jego czoło.-Ale na pewno nie nadużywaj gardła. Wczoraj nakrzyczałeś się za wszystkie czasy.-po tych słowach poleciałem do łazienki unikając poduszki którą we mnie rzucił.

Nao - Kai
- Wrrr - zakryłem się kołdrą. Nawet nie pamiętam jak krzyczałem. Pamiętam tylko jego i to... co we mnie było. Będę musiał go trochę powypytywać

Ryu - Uruha
W łazience wziąłem szybki prysznic po czym włożyłem urocze stringi i na to ledwo zasłaniającą tyłek sukieneczkę. Ułożyłem włosy na które włożyłem takie coś co noszą pielęgniarki tylko za cholerę nie wiem jak to się nazywa. No chyba wszyscy wiedzą o co chodzi....Potem zrobiłem leciutki makijaż.

Nao - Kai
Usiadłem z jękiem bólu i sięgnąłem po butelkę wody.

Ryu - Uruha
Włożyłem białe pantofelki na małych obcasach i zadowolony z efektu poszedłem do Kaia

Nao - Kai
Gdy tylko wszedł, aż otworzyłem usta z wrażenia - woow - uśmiechnąłem się pod nosem

Ryu - Uruha
-Fajnie?-uśmiechnąłem się do niego i poszedłem do niego kręcąc przy tym biodrami.

Nao - Kai
- Za mało powiedziane - gdy tylko podszedł podciągnąłem jego spódniczkę do góry - zajebiście - wyszczerzyłem się do niego

Ryu - Uruha
-Ej...-zabrałem jego rączkę.-Nie obmacuj swojej pielęgniarki, ale i tak dzięki- wyszczerzyłem się i nachyliłem nad nim.-Czego sobie życzysz, Kai-chan?

Nao - Kai
- Zrób coś żeby mnie tak tyłek nie bolał - zrobiłem smutną minkę

Ryu - Uruha
-Hmmm....Chyba dam rade coś z tym zrobić.-cmoknąłem go w te słodkie usteczka.-Obróć się na brzuch.-poleciłem i wyjąłem jedną z maści jaką ze sobą wziąłem. No co? Zawsze lepiej się ubezpieczyć, bo często zdarzają mi się takie ostrzejsze akcje.

Nao - Kai
Ściągnąłem z siebie kołdrę i wykonałem jego polecenie

Ryu - Uruha
Oblizałem usta widząc jego tyłeczek, ale pohamowałem się i zacząłem go smarować po obolałej części ciała.

Nao - Kai
Mruknąłem i zamknąłem oczy

Ryu - Uruha
Przesunąłem delikatnie palcem po jego dziurce, a kiedy tylko skończyłem nachyliłem się i musnąłem ustami jego kość ogonową. -Poleż grzecznie a ja zrobię ci coś dobrego.

Nao - Kai
- Dooobrze - zamruczałem

Ryu - Uruha
Śmiejąc się wyszedłem z pokoju i poszedłem do łazienki aby opłukać ręce, a potem poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki przeglądając co jest. Chyba zrobię naleśniki z nutellą i bananem...

Nao - Kai
Poleżałem tak jeszcze chwilę po czym sięgnąłem po swój telefon. Mao do mnie dzwonił. No tak. Miałem mu dać znać jak poszło. Ale to nie teraz. Jestem zbyt zmęczony

Ryu - Uruha
Szybko uporałem się z jedzeniem. Na tacy położyłem dwa talerzyki z jedzonkiem, do tego herbatkę. Mm...pyszności. Podniosłem tace i skierowałem się do sypialni w której leżał "poszkodowany"

Nao - Kai
Zerknąłem na Kouyou przez ramie- Jej ! Naleśniki ~! - Gdy tylko postawił tackę od razu zabrałem mu talerzyk i zacząłem jeść - Pychota

Ryu - Uruha
-Ciesze się że Ci smakuje.-uśmiechnąłem się do niego i również zacząłem jeść.-Bardzo boli?-spytałem troskliwie.

Nao - Kai
- Mhm. - przełknąłem jedzenie - Będziesz mnie musiał masować - wyszczerzyłem się do niego

Ryu - Uruha
-Jeśli będziesz tak pięknie jęczał jak w nocy to z wielką przyjemnością.

Nao - Kai
- Ja nawet nie pamiętam jak jęczałem - spuściłem głowę

Ryu - Uruha
-Bardzo pięknie.-cmoknąłem go.

Nao - Kai
- Ale jak ? - zagryzłem wargę i spojrzałem na niego

Ryu - Uruha
-Bardzo chcesz wiedzieć?-na moje usta wpłynął chytry uśmiech.

Nao - Kai
- baardzoo

Ryu - Uruha
-Mmm...to zaraz się dowiesz.-położyłem dłoń na kołdrze w miejscu gdzie ma krocze.

Nao - Kai
Jęknąłem cicho - Co ty robisz ? Powiedziałem, że na razie koniec z Aahhh !

Ryu - Uruha
-Ja chciałem tylko pomóc mojemu skarbowi w dowiedzeniu się jak pięknie jęczy.-podniosłem jego buzie i zatkałem mu usteczka.

Nao - Kai
Chciałem go odepchnąć ale po chwili się poddałem. Wsunąłem język między jego wargi i zacząłem nim poruszać w jego ustach

Ryu - Uruha
Zamruczałem zadowolony i wsunąłem rękę pod kołdrę od razu szybko go onanizując.

Nao - Kai
Krzyknąłem ponieważ jeszcze trochę wszystko mnie bolało, a do tego jeszcze zacząłem się podniecać. Cholera !

Ryu - Uruha
Odkleiłem się od niego i pocałowałem go za uchem. Widząc u niego te śliczne rumieńce uśmiechnąłem się zadowolony i zabrałem rękę.

Nao - Kai
Natychmiast się poderwałem krzywiąc z bólu - Chcesz mnie tak teraz zostawić ?!

Ryu - Uruha
-Musisz od razu krzyczeć?-skrzywiłem się zatykając jedno ucho.

Nao - Kai
- Przepraszam - spuściłem głowę i starałem się ignorować swoje krocze

Ryu - Uruha
-Przecież wiesz że Cię tak nie zostawię.-cmoknąłem go i postawiłem tackę na stolik obok po czym odkryłem go i nachyliłem nad jego męskością.

Nao - Kai
Westchnąłem i odchyliłem głowę do tyłu

Ryu - Uruha
Chuchnąłem go i polizałem uważnie obserwując jego każdą reakcje.
Nao - Kai
Zagryzłem wargi ale nie powstrzymałem jęknięcia. Zacisnąłem ręce na pościeli i wygiąłem się w łuk

Ryu - Uruha
-Co mam zrobić, śliczny? Zrobię o co tylko poprosisz.-wymruczałem.

Nao - Kai
- Nie wkurwiaj mnie. To ty jesteś winny temu, że mnie wszystko boli i temu, że mi stanął! - syknąłem dalej zaciskając pięści

Ryu - Uruha
Zaśmiałem się i przesunąłem palcem po jego jądrze.

Nao - Kai
Westchnąłem i spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek

Ryu - Uruha
-Powiedz to...

Nao - Kai
- Ale co ? -spytałem z chytrym uśmieszkiem. Jak ja kocham takie droczenie się

Ryu - Uruha
-To nie chcesz?-znowu go liznąłem.

Nao - Kai
- C..cheeee

Ryu - Uruha
-Grzeczny chłopiec.-mruknąłem i wziąłem go do ust szybko poruszając głową.

Nao - Kai
- Ahh ~! - wygiąłem się jeszcze bardziej

Ryu - Uruha
Dłońmi pieściłem jego jądra które co chwile podszczypywałem, a penisa gryzłem

Nao - Kai
Gdy tylko poczułem jego zęby natychmiast doszedłem w jego usta... - ooo... boże.... - zacząłem szybko oddychać

Ryu - Uruha
Połknąłem wszystko i oblizałem usta. -Mmm...pyszne.-mruknąłem uśmiechając się zadziornie.

czwartek, 16 maja 2013

Ruki x Reita. cz. 3



Specjalnie dla Yume bo faktycznie ostatnio dodawałyśmy same Reituha. <3 Przepraszamy ;*

*


x x x x x x x x x x

Życie bez problemów byłoby za proste...

x x x x x x x x x x x

Wiesz jak to jest kiedy jesteś samotny? Czujesz się wtedy pusty. Tak, jakby ciemność która cię otacza miała ukraść twoją duszę. A przez bezsilność nie masz siły z tym walczyć. To smutne...

Czuję... jakby uszło ze mnie życie. Jakbym.... nie miał nikogo...
Akira... Kouyou... nie zostawiajcie mnie. To uczucie, to dla mnie zbyt wiele! Nie potrafię tak dłużej funkcjonować.!

Łzy pociekły po moich policzkach kiedy uderzyłem pięścią w ścianę. I drugi raz. I trzeci.
- Cholerny dupek! - zsunąłem się po ścianie! Czemu on mi to robi ?!

x x x x x x x x x x

A przecież mówił, że mnie kocha..

x x x x x x x x x x

Czemu tak się czuje? Przecież znam go od niedawna. W sumie wyznałem mu miłość. A może to był napływ adrenaliny? Zestresowałem się i palnąłem coś głupiego. Phi !! Nie powinienem tak rzucać słów na wiatr...
Wyjąłem z kieszeni spodni zdjęcie, które od niego dostałem. Nasze zdjęcie... sprzed wypadku. Wyglądałem na szczęśliwego. W przeciwieństwie do obecnej chwili.
- Akira... czemu się nie odzywasz? To już tak długo – Czekam na ciebie miesiąc. Czemu ani ty, ani Kouyou nie dajecie znaku życia? Wybrałem na komórce numer Uruhy. Codziennie do niego dzwonie z nadzieją, że odbierze. Ale ja jestem naiwny. Nagle denerwujące dźwięki ucichły i usłyszałem szmery po drugiej stronie słuchawki.
-Odebrałeś... - szepnąłem zdziwiony. Przez ten miesiąc codziennie dzwoniłem i nic. Zero. Jakby nigdy go nie było.
- Musiałem odpocząć od tego wszystkiego. Chciałeś czegoś?
- Co?! Nie rób z siebie idioty ! Co się do cholery z wami dzieje?
- Jak to „Z wami”? - on sobie, ze mnie żartuje... ?
- Z tobą i Reitą.
- Aaa.... umm, nie wiem. Nie mam z nim kontaktu. - rozłączyłem się. Jeszcze powiedział bym coś niepotrzebnie. To są żarty. Na pewno oboje sobie, ze mnie żartują. Nie wierzę, że nie mają kontaktu. ! A nawet jeśli, to co ja teraz zrobię ? Moje lekcje zaczynają się za godzinę... Akira nie opuszcza szkoły. Może pójdę się z nim zobaczyć ?


Wędrowałem do szkoły lekko zestresowany. A co jak go tam nie będzie? A jak będzie, to czy zechce ze mną rozmawiać? Zachowuje się jak baba. Ale czemu mnie zostawił? Przecież mówił, że mnie kocha! Kopnąłem w najbliższy murek, a łzy mimowolnie napłynęły mi do oczu. W cholerę z nim! Kocham go! Naprawdę go kocham! Kurwa....
Stanąłem koło czarnej bramie szkoły. Szary chodnik prowadził do starej szkoły z masywnymi drzwiami. Idąc chodnikiem minąłem nowo wybudowaną fontannę na której uczniowie czekali na swoje lekcje. Dziwne. Siedzieć przy fontannie o tej porze roku. Przekraczając ciężkie drewniane drzwi ruszyłem pod odpowiednią sale. Usiadłem na ławce i cierpliwie czekałem na dzwonek który prawdopodobnie wszystko wyjaśni. Czekałem i czekałem a serce biło mi coraz szybciej. Stres zżerał od środka. Po prostu pięknie. Niespodziewanie na korytarzy rozbrzmiał szkolny dzwonek. Zerwałem się na równe rogi i zacząłem wypatrywać w tłumie tej jasnej czupryny. Nigdzie jej niestety nie było. Nadzieja uszła ze mnie jak z przebitego balonika. Upuściłem torbę, a na mojej twarzy znowu pojawiło się nieprawdopodobne przygnębienie i smutek.
- Co ty tu robisz? Od miesiąca nie było cię w szkole – odwróciłem się w gardle urosła mi gula.
- I...ignorowałeś mnie- wyszeptałem – Chciałem cię zobaczyć. Przestałeś mnie odwiedzać, nawet nie odbierałeś ode mnie telefonów ! Czy nadal traktujesz mnie jak swojego chłopaka?! - zaciąłem się – Idiota ! - walnąłem go w klatkę piersiową drugą ręką ocierając łzę. Spojrzał na mnie pustym wzrokiem i jemu także humor zrzedł. Złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Jego mina wyrażała same negatywne emocje, a oczy ujawniały wielki mętlik w głowie. Pociągnął mnie za rękę a ja łapiąc przelotnie torbę ruszyłem za nim do wyjścia.
- Musimy sobie coś wyjaśnić – mruknął cicho, lecz tak, żebym go usłyszał. Szedł przez kręte uliczki dalej trzymając moją rękę. Kiedy wreszcie dał mi złapać oddech zorientowałem się, że stoimy pod wielkim domem. Moim domem. Otworzyłem powoli drzwi wpuszczając go do środka. Blondyn od razu poprowadził mnie do salonu siadając na kanapę i przyciągając mnie do siebie.
- To jest...trudniejsze niż myślisz.
- No to mi to wytłumacz – westchnąłem i położyłem głowę na jego umięśnionej klatce piersiowej.
- Tego wieczoru...kiedy się z tobą umówiliśmy. Uruha napisał do mnie. Był nieswój. Jak najszybciej do niego pojechałem, a wtedy on.. wyznał mi coś – zaczął, a gdy nie dostrzegł reakcji z mojej strony kontynuował. - Powiedział, że.... cię...kocha. - szepnął mi praktycznie na ucho. Moje oczy rozszerzyły się w szoku a w ustach nagle zrobiło się sucho. Nie! Nie! Nie! Nie!! Nie chciałem tego. Chciałem, żeby był moim przyjacielem. Nie chce zmieniać do niego podejścia...ale to będzie trudne.
- To nie ma znaczenia! Czemu mnie olałeś?! Mówiłeś, że mnie kochasz...
- Nie wiem czemu, ale cię kocham. Całym sobą. A gdy teraz cie odzyskałem kocham cię jeszcze bardziej- chciał mnie pocałować ale odepchnąłem go.
- Nie wierzę ci! Gdybyś mnie kochał, nigdy byś mnie nie zostawił. - krzyknąłem mu w twarz. On szybko przytulił mnie do siebie całując w szyję.
- Wybacz mi Taka. Naprawdę przepraszam – zaczął całować moje ramiona
- Idiota.- odwróciłem się – nigdy już nie chce czegoś takiego przeżywać, rozumiesz ? - szepnąłem -A co do Kouyou, nie chce stracić z nim kontaktów. Kocham go, ale jak brata. Jak przyjaciela. Chciałbym go zobaczyć
- Przeniósł się do innej szkoły. - westchnął i pogładził mnie po włosach.
- Jak to się przeniósł? To dlatego nie miał z tobą kontaktu?
- A ty skąd o tym wiesz?
- Dzwoniłem do niego. Był przygnębiony i nie za bardzo miał ochotę rozmawiać. - Westchnąłem bawiąc się swoimi palcami.
- Ni dziwię się. Uruha jest dobrym przyjacielem i nigdy by mi ciebie nie zabrał. Wie jak bardzo cię kocham. Ale nigdy bym nie pomyślał, że posunie się do zmienienia szkoły. - Akira przetarł twarz dłonią

x x x x x x x x x x

Wszystkie te chwilę spędzone z wami...
Będę pamiętać...
Obiecuje.

x x x x x x x x x x

Dwa miesiące minęły strasznie szybko. Brakowało mi tego wariata. Taka kaczka z ciągłym uśmiechem na ustach i optymizmem bijącym na kilometr. Zawsze potrafił poprawić mi humor. Takiego przyjaciela znaleźć trudno. Tak bardzo mi go brakuje.

Siedziałem na biurku słuchając muzyki lecącej z wierzy. Od godziny siedziałem w jednej pozycji przeglądając teksty które kiedyś napisałem. Marzyłem, żeby być wielkim piosenkarzem. Uczyłem się komponować, grać na gitarze i pianinie. Wszystko wtedy było takie proste. Nie myślałem o miłości czy przyjaźni. Nie była mi ona potrzebna. Wszystkie moje piosenki były o samotności, bólu, depresji. Lecz mimo tego można było w nich usłyszeć nutkę szczęścia.

Donośny dzwonek do drzwi wybudził mnie z przemyśleń. Leniwie doczłapałem się do szerokich drzwi i powoli je otworzyłem. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn ze stertą kartek trzymanych w rękach. Odruchowo odsunąłem się, żeby go wpuścić do środka. Musiało być mu ciężko.
- Maya ? Co ty tu robisz? - zaskoczony jego nagłą wizytą usiadłem na szklanym stole.
- Reita poprosił mnie, żebym ci je przyniósł – wskazał na papiery. - Kazał cię przeprosić i powiedzieć, że dziś nie przyjdzie z powodów rodzinnych. Podobno jakieś problemy. -westchnął. Czułem się niezręcznie w jego towarzystwie. Nigdy nie rozmawialiśmy, lecz on wydawał się być miłym chłopakiem. Z jakiegoś powodu nie chciałem być teraz sam. Kiedy stał koło mnie przepełniało mnie uczucie przywiązanie. Czyżbym przed amnezją znał tego chłopaka ?
- Może zjesz coś jak już wpadłeś ? - zaproponowałem z uśmiechem którego od jakiegoś czasu mnie mogłem z siebie wykrzesać.
- Chętnie – cały czas czułem na sobie jego wzrok. Parę razy kątem oka zauważyłem, że chciał coś powiedzieć. Lecz dalej milczał. Przygotowałem standardowe jedzenie. Ryż. Po paru minutach miski stały przed nami na stołach
- Smacznego- Cały stras który miałem jakiś czas temu ulotnił się niezauważalnie a na jego miejsce wpełzła myśl, że muszę go lepiej poznać.
- Przestałeś chodzić do szkoły – Sam nie wiedziałem czy to było pytanie czy stwierdzenie.
- Dalej do niej chodzę. Po prostu męczy mnie przebywanie z ludźmi z klasy. - westchnąłem teatralnie rozkładając ręce. - Dostaje notatki, zaliczam sprawdziany i odpowiedzi. Przede wszystkim dlatego mnie jeszcze nie wywalili.
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś głównym tematem rozmów na przerwach ? Mimo że nikt cię praktycznie w szkole nie widuje, przezwisko „Ruki” znają wszyscy – zaskoczył mnie. Nie myślałem, że jestem, aż tak „popularny”. Może, niektórzy by się z tego cieszyli. Jednak ja nie jestem ani trochę zadowolony. Chciałem być raczej tym którego nikt nie zna. Chciałem unikać zbędnych kontaktów. Szczególnie teraz kiedy moje życie staje na głowie. Podskoczyłem gdy z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Podszedłem do małej szafeczki przy wejściu i odebrałem.
- Witaj Skarbie ~! -Usłyszałem przesłodzony kobiecy głos.
- Mama ? Dawno nie dzwoniłaś – powiedziałem sucho. Cieszyłem się. Bardzo. Ale to nie zmieniało faktu, że razem z Ojcem zostawiła mnie i wyjechała razem z nim za granice.
- Kochanie. Razem z tatą mamy dla ciebie niespodziankę! Właśnie wylądowaliśmy na lotnisku w Tokyo. Za parę godzin będziemy w domu ~! - zapiszczała na tyle głośno, że nawet Maya ją usłyszał.
- … - Miałem co do tego mieszane uczucia. Od jakiegoś czasu tylko takie uczucie gości w moim sercu.

X x x x x x x x x x x

Fałszywe szczęście...
Rozdawane przez samotnych ludzi...

x x x x x x x x x x x

Poprosiłem Yamazaki'ego, żeby został ze mną do przyjazdu moich rodziców. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo potrzebuje ludzkiego towarzystwa.
- Takanori~! - Matka wpadła przez drzwi rzucając mi się na szyję i gubiąc przy tym czerwone wysokie szpilki. - Ale się zmieniłeś. Gdyby nie wzrost, w ogóle bym cię nie poznała – Czy ona zdaje sobie sprawę, że trafiła w mój czuły punkt ? Chyba nie...
Spojrzałem przez jej ramie na ojca. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
- Witaj tato – spojrzałem kątem oka na Mayę.
- Mamo, tato, to jest mój przyjaciel. Masahito Yamazaki. Jednak wszyscy mówią na niego Maya... Nawet nauczyciele – ostatnie zdanie mruknąłem do siebie.
Rodzice z uśmiechem powitali mojego przyjaciela. Przyjaciela? Chyba tak. Jednak pomimo wszytko nikt nie jest w stanie zastąpić mi Kouyou.

*

- Maya, jeśli chcesz wpadnij do nas jutro na obiad- piskliwy głos wypełnił pomieszczenie po niezręcznej ciszy.
- Bardzo chętnie - Blondyn ruszył do wyjścia – Do widzenia – rzucił tylko przekraczając próg mojego domu.

Po wyjściu Masahito rodzinka zadała mi parę typowych pytań. Jak tam w szkole. ? Jak się czuje ? Jak sobie radziłem ? Czy mam kogoś ? W tym momencie nie miałem do nich żalu. Cieszyłem się, że są ze mną.
- Jak długo zostajecie ? - spytałem z nadzieją, że odpowiedzą „na zawsze”
- 2 tygodnie – odpowiedział ojciec z miną która miała oznaczać „już postanowione”. Czyli prościej mówiąc : Temat zamknięty.

*

Matka cały ranek przygotowywała siędo obiadu jakby było to coś wyjątkowego. Wydawała się jakaś spięta. Ojciec za to nawet nie wyszedł z pokoju. Zamknął się z samego rana w swoim gabinecie. Usadowiłem się wygodnie na parapecie w swoim pokoju. Od samego rana wymieniałem sms z Akirą.

Do : Rei. <3
„ Moja mama zaprosiła Maye na dzisiejszy obiad.”
Do: Maluszek <3
„Masahito coś wspominał. Był trochę zestresowany. W sumie mu się nie dziwię.”
Do: Rei. <3
„Czemu ? Moja mama to miła kobieta. Ojca pomińmy...”
Do: Maluszek <3
„Mam nadzieje, że kiedyś ich poznam...”
Czy to była aluzja. ? Wiem, że chciał, żebym go im przedstawił, ale ja jeszcze nie chciałem. No bo co im powiem ? „ Mamo tato, to jest mój nowy chłopak Akira Suzuki. Jesteśmy razem od 3 miesięcy i 2 dni. Uhu!”. Pewnie i tak by go zaakceptowali ale...ALE JA JESTEM GŁUPI ~~!
Walnąłem się otwartą ręką w głowę

Do: Rei. <3
„Nie żartuj sobie ze mnie !”

Ja serio jestem idiotą. Przecież moi rodzice, aż za dobrze znają Akirę. Z tego co mi opowiadał to wcześniej byliśmy razem ponad rok i... był moim pierwszym chłopakiem. Moi rodzice bardzo go lubili. Szkoda, że tego nie pamiętam...

Do: Maluszek <3
„Długo ci zajęło rozmyślanie nad tym sms. Czekam już 10 min *śmiech*


Do: Rei. <3
„ Baka! (Głupek )”
Do: Maluszek <3
„Kocham Cię”
Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Odłożyłem telefon na biurko i znowu wyjrzałem przez okno. Zima. Nawet nie zauważyłem kiedy nadeszła.

- Takanori ! Masahito, przyszedł! - trzask drzwi wystarczająco mnie o tym przekonał. Zwlokłem się powolnym krokiem do kuchni. Schodząc ze schodów prawie zabiłem się o własne nogi i przez przypadek wpadłem na Mayę
– Konnichi wa – uśmiechnąłem się do blondyna siadając na swoim miejscu przy stole.
- No to... smacznego – matka postawiła przed wszystkimi talerz z usmażoną rybą a sama usiadła naprzeciwko ojca. Zaczęliśmy jeść. Wszyscy jakoś nagle ucichli. Nawet Maya siedział jakiś zamyślony patrząc na swoje jedzenie. Co się dzieje? Czemu oni się tak zachowują ? Chociaż..... może ja tylko dramatyzuje.
- Taka... muszę ci o czymś powiedzieć – Yamazaki nadal umarcie wpatrywał się w swój talerz. Czemu chciał ze mną rozmawiać przy rodzicach.
- W szkole... to nie było nasze pierwsze spotkanie. Znaliśmy się... długo.... jeszcze jak byliśmy dziećmi – robił specyficzne przerwy myśląc jak ubrać to wszystko w słowa. - Byliśmy nierozłączni.... braciszku – Spojrzał mi w oczy. Bił się sam ze sobą, to było pewne, ale czemu.? Domyślałem się, że go już znam, ale....BRACISZKU?!
- Jaki bracie ? Co ty mówisz ? - odsunąłem się kawałeczek od stołu patrząc odruchowo na rodziców.
- Kochanie – spojrzałem na matke. - Maya... on jest... twoim bratem, starszym braciszkiem - mruknęła uroczo patrząc na nas z czułością.
- Z braku pieniędzy byliśmy zmuszeni oddać go do adopcji. - powiedział twardo, ojciec. - Jednak nie straciliśmy z nim kontaktu.
- Nie zdałem rok. Wpadłem w złe towarzystwo...

Jeden mówił przez drugiego a ja nic nie rozumiałem. Patrzyłem na nich wielkimi oczami. Co to wszystko ma znaczyć do cholery ?! Jaki brat ? Jaka adopcja ?
- Żartujecie sobie ze mnie, prawda? - mruknąłem przerażony. Mama tylko z rezygnacją pokręciła głową
- Chcieliśmy ci powiedzieć wcześniej! - zakrzyknęła po chwili – Ale baliśmy się, że nie zrozumiesz !
- Aha ! Wyjechaliście, żeby uniknąć rozmowy. Chcieliście zataić prawdę ?! Super... - wstałem i ruszyłem do pokoju.
Nie rozpłacz się... Nie przy nich. Mówiłem do siebie w myślach.
- Ruki, czekaj – Maya złapał mnie za rękę
- Nie dotykaj mnie ! - trzasnąłem drzwiami swojego pokoju. Czemu tak zareagowałem ? Bałem się. Przez całe życie byłem okłamywany.! Nienawidzę ich.! Czemu mi nic nie powiedzieli? Przecież ta amnezja nie zmieniła tak dużo! Muszę ochłonąć. Założyłem szybko glany i płaszcz, wybiegając z domu. Zignorowałem krzyki mojej matki i ruszyłem nad staw. Tylko tam byłem w stanie myśleć. Czasem przychodziłem tam z Reitą. Usiadłem na ławeczce patrząc na zachodzące słońce odbijające się od tafli wody. Spojrzałem na zegarek. 16:30. Powoli zaczyna się ściemniać.
- Ruki ? Co ty tutaj robisz ?! - usłyszałem znajomy głos. Szybko otarłem łzy które spływały po moich policzkach. Odwróciłem się i spojrzałem na...

piątek, 3 maja 2013

Uruha x Reita part. VII



Ryu - Uruha
Następnego dnia obudziłem się dość późno bo o jakiejś 10. Zaspanym jeszcze wzrokiem patrzyłem na zegarem, a potem na śpiącego pode mną Ue-chana. Słodki widok...przyjrzałem się dokładnie jego twarzy i roztrzepanym włoskom lekko się do siebie uśmiechając. Podniosłem się troszkę i nachyliłem nad jego twarzą. -Ue-chan~ wstajemy...

Nao - Reita
Mruknąłem coś i spałem dalej przekręcając głowę na prawą stronę.

Ryu - Uruha
Zrobiłem urażoną minkę, ale zaraz wpadłem na cudny pomysł. Może trochę dziwny i okrutny, ale przynajmniej będzie zabawnie. Ponownie się do niego przysunąłem i nachyliłem. -Akiraa...-jęknąłem mu do ucha.-Jak ty tak możesz spać i mnie ignorować.-mówiąc to musnąłem ustami jego ucho.-Ja tu leże nagi i chętny, żebyś się mną zajął, a ty sobie śpisz....

Nao - Reita
Zakrztusiłem się powietrzem i poderwałem zakrywając usta dłonią. Po chwili dopiero do końca się obudziłem i spojrzałem za niego

Ryu - Uruha
Wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem turlając się przy tym po łóżku. -Dzień dobry...zboczuszku...-wykrztusiłem pomiędzy napadami śmiechu.

Nao - Reita
- Nie uważasz, że to tu jesteś zboczony mówiąc mi takie rzeczy ? - szybko go złapałem i usiadłem na niego. Uznajmy, że to kara

Ryu - Uruha
-Nie.-pokazałem mu język.-Twoja mina była piękna.-wyszczerzyłem się

Nao - Reita
- Ciekawe jaka by była twoja - nachyliłem się nad nim

Ryu - Uruha
-Umm...no nie wiem....Aki? Co robisz?-spytałem kiedy był już trochę za blisko.

Nao - Reita
- To kara za tak perfidne obudzenie mnie- chciałem go pocałować ale zamiast tego zacząłem całować jego szyję

Ryu - Uruha
Zadrżałem, bo właśnie na szyi mam wrażliwe miejsca. -Ymm...-mruknąłem i odchyliłem lekko głowę przymykając przy tym oczy.

Nao - Reita
Zjechałem z pocałunkami na jego obojczyk po chwili znowu wracając na szyje a zaraz potem na ucho i przygryzłem je lekko - Koniec kary

Ryu - Uruha
-Możesz mnie jeszcze trochę karać.-wymruczałem nie otwierając oczu. Musze przyznać że to nawet przyjemne...

Nao - Reita
mogę ? - uśmiechnąłem się i wsunąłem rękę pod jego bluzkę

Ryu - Uruha
Wciągnąłem gwałtownie powietrze i jęknąłem cicho.

Nao - Reita
Zacząłem dłonią jeździć po jego torsie przy okazji całując jego szczękę

Ryu - Uruha
Po plecach przeszedł mi przyjemny dreszcz. Znowu cicho zamruczałem i wyprężyłem pod jego dotykiem.

Nao - Reita
Niepewnie musnąłem jego usta i patrzyłem na jego reakcje

Ryu - Uruha
Popatrzyłem na niego troszkę zaskoczony, ale nic nie powiedziałem na ten jego "wyskok"

Nao - Reita
Przybliżyłem się jeszcze trochę a po chwili odsunąłem - Dobra... koniec - mruknąłem i zszedłem z niego

Ryu - Uruha
Westchnąłem i niechętnie się podniosłem przeciągając przy tym. -To ja się chyba pójdę ubrać...-wstałem mało nie potykając się o własne nogi. No tak....ja rano zawsze jestem taki ciapowaty...

Nao - Reita
Przykryłem się szczelnie kołdrą - ok - mruknąłem

Ryu - Uruha
-Ty dalej chcesz spać?-zerknąłem jeszcze na niego będąc już przy drzwiach.

Nao - Reita
- Tak, do puki znowu mnie nie obudzisz.... w normalny sposób - dodałem

Ryu - Uruha
Zachichotałem. -No ale to było takie zabawne, noo.

Nao - Reita
- Dla ciebie - zakryłem się jeszcze szczelniej - No idź już po te ciuchy !

Ryu - Uruha
-Oj nie obrażaj się kotku.-znowu zachichotałem i wyszedłem kierując się do swojego pokoju.

Nao - Reita
zagryzłem wargę. Cholera ! Czy on musi taki być ? Jęknąłem a po chwili się podniosłem. Teraz nie zasnę

Ryu - Uruha
Zamknąłem za sobą drzwi i otworzyłem wielgachną torbę którą dokładnie przeszukiwałem. Dzisiaj wziąłem czarne rurki (które dość rzadko nosze), białą bluzkę na ramiączka z czarnymi wzorkami, a do tego jakiś wisiorek z krzyżem oraz pieszczocha.

Nao - Reita
Przeczesałem włosy ręką. Cholerny Kou.... grrrrrrrrr ! Opadłem na poduszki i zakryłem rękami oczy

Ryu - Uruha
Przebrałem się w ekspresowym tempie. Poszedłem do łazienki w której rozpuściłem i rozczesałem włosy oraz umyłem twarz.

Nao - Reita
Po chwili wstałem i szybko założyłem jakieś luźne spodnie i powlokłem się wolnym krokiem w stronę łazienki

Ryu - Uruha
Zabrałem się za robienie delikatnego makijażu.

Nao - Reita
Zapukałem do drzwi - mogę ?

Ryu - Uruha
-Jasne.-przepłukałem ręce po podkładzie i wziąłem tusz.

Nao - Reita
Wszedłem do środka i zacząłem szukać czarnej koszulki

Ryu - Uruha
Już po chwili byłem gotowy. Idealnie...uśmiechnąłem się do swojego odbicia i poprawiłem włosy.

Nao - Reita
Gdy ją znalazłem włożyłem na siebie - Głodny ?

Ryu - Uruha
-Bardzo.-uśmiechnąłem się do niego.

Nao - Reita
Poczochrałem mu włosy i zwiałem do kuchni zrobić kanapki

Ryu - Uruha
-Buuu~! Zniszczyłeś mi fryzurę!-krzyknąłem za nim urażony.

Nao - Reita
Zaśmiałem się głośno i wyjąłem z lodówki ser i sałatę

Ryu - Uruha
Poprawiłem włosy i poszedłem do tego okrutnika. -Wredota.-powiedziałem przytulając się do jego pleców.

Nao - Reita
Spiąłem się ale dalej robiłem nam kanapki. - Co robisz ?

Ryu - Uruha
-Tule mojego osobistego pluszaka, a co? Nie można?-mruknąłem przy czym owiewałem oddechem jego szyje i obojczyk.

Nao - Reita
Przeszły mnie dreszcz więc spiąłem się jeszcze bardziej. - Cholera ! - Krzyknąłem kiedy skaleczyłem się w palca

Ryu - Uruha
-Co jest?-popatrzyłem na jego rękę, a dokładniej palec z którego leciała krew.-Aki, ciapo.-mruknąłem i pokręciłem zrezygnowany głową. Poszedłem do szafki obok po wodę utlenioną i plasterki.

Nao - Reita
- Trzeba było mnie nie przytulać - mruknąłem cicho i wziąłem krwawiący palec do ust

Ryu - Uruha
-To mam Cię nie dotykać?-zrobiłem smutną minkę i odkręciłem buteleczkę.

Nao - Reita
Spojrzałem na niego i usiadłem na krześle - Masz mnie dotykać. To znaczy.. e... możesz - wziąłem papier i przetarłem palec

Ryu - Uruha
Usiadłem obok niego i nie odzywając się już polałem jego palec wodą utlenioną po czym wytarłem i nakleiłem plasterek.

Nao - Reita
- Ssss-- jęknąłem i przymknąłem oczy po chwili je otwierając. - Dziękuje

Ryu - Uruha
-Proszę.-cmoknąłem jego ranny palec.-Tylko znowu się nie potnij bo nie mamy za wiele tych plasterków.

Nao - Reita
uśmiechnąłem się o nachyliłem nad nim całując w kącik ust - postaram się

Ryu - Uruha
-Emm...-zarumieniłem się.-T-to dobrze.

Nao - Reita
Szybko się odwróciłem i dokończyłem kanapki - Znowu się rumienisz...

Ryu - Uruha
-Wcale nie.-spuściłem głowę.

Nao - Reita
odwróciłem się - przecież widzę. - uśmiechnąłem się - Czemu się rumienisz, Uru-chan ? - zachichotałem

Ryu - Uruha
-Emm...-zrobiłem się bardziej czerwony i zagryzłem dolną wargę.-Bo robisz dziwne rzeczy....

Nao - Reita
- Jakie dziwne rzeczy? - podszedłem do niego powoli i stanąłem za nim

Ryu - Uruha
-Noo...-zająknąłem się.-Całujesz mnie....i....i ciągle dotykasz...tak dziwnie....a jak ja chce cię przytulić to się spinasz...-mówiąc to cały czas gapiłem się w swoje kolana.

Nao - Reita
- Ty też ciągle chodzisz i się przytulasz. Traktujesz mnie jak zabawkę a nie przyjaciela. Do tego nie zdajesz sobie sprawy jak niektóre twoje słowa i gesty mnie ranią - oparłem się o ścianę za nim i także spojrzałem w podłogę

Ryu - Uruha
Zabolało. -Co ja takiego robie?....Przecież zawsze się tak zachowywałem i nagle narzekasz...

Nao - Reita
Westchnąłem - Masz racje, przepraszam. To ze mną jest coś nie tak - wstałem i poszedłem po paczkę fajek. - Kanapki są zrobione, nie krępuj się i jedz - wyszedłem do salonu a zaraz potem na balkon szukając w spodniach zapalniczki

Ryu - Uruha
-Aki...-szepnąłem patrząc za nim. Co ja takiego złego robie?! Zauważyłem jego dziwne zachowanie już jakiś czas temu, ale myślałem że mu przejdzie...a przynajmniej miałem taką nadzieje. Jak widać się przeliczyłem i będę musiał z nim poważnie porozmawiać. Zerknąłem w stronę stosu kanapek na które kompletnie straciłem ochotę.

Nao - Reita
Gdy wreszcie ją znalazłem, zapaliłem papierosa i oparłem się o barierkę wciągając ich słodki zapach. Aż mi ciśnienie podskoczyło. On nie był niczemu winny, a ja tak na niego naskoczyłem. Głupi jestem. Oparłem głowę o chłodną barierkę

Ryu - Uruha
Wstałem i poszedłem za nim. -Aki? Jesteś zły?-spytałem przytulając się policzkiem do otwartych drzwi balkonu.

Nao - Reita
- Tak. Na siebie - jęknąłem i zaciągnąłem się dymem po chwili wypuszczając powietrze przed siebie

Ryu - Uruha
-A na mnie? Umm...przepraszam jeśli cię czymś zraniłem. Nie chciałem żebyś był smutny.-zrobiłem skruszoną minkę.

Nao - Reita
- Nie - pokręciłem głową i odwróciłem się do niego przodem - Na prawdę nie jestem na ciebie zły

Ryu - Uruha
-A czemu tak wybuchłeś?

Nao - Reita
- Bo... - spuściłem wzrok- sam nie wiem - skłamałem wzruszając ramionami

Ryu - Uruha
-Kłamiesz.-zmarszczyłem nosek.-Mów prawde...

Nao - Reita
Zacisnąłem ręce na barierce - Nie chce - mruknąłem. Co on ze mną robi?

Ryu - Uruha
Zagryzłem dolną wargę. -Nie będę Cię zmuszać.-mruknąłem.

Nao - Reita
westchnąłem i wyrzuciłem niedopałek przez balkon. Podszedłem do niego i przytuliłem go. Tak po prostu. Nie mogłem znieść jego smutnej miny

Ryu - Uruha
Wczepiłem się w niego i ukryłem buzie w zagłębieniu na jego szyi wdychając jego zapach i nawet nie przejąłem się dymem papierosowym.

Nao - Reita
Pogłaskałem go czule po włosach i plecach - To co z tymi kanapkami ?

Ryu - Uruha
-Odechciało mi się jeść.-odsunąłem się od niego troszeczkę.

Nao - Reita
- Przeze mnie...? Wybacz mi, na prawdę nie chciałem - spojrzałem mu w oczy

Ryu - Uruha
-Nie. Nie przez ciebie. Nie przejmuj się tym.-uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem po policzku.

Nao - Reita
- To dobrze - westchnąłem i przymknąłem oczy

Ryu - Uruha
Cmoknąłem go w policzek. -Ale jak ty jesteś głodny to chodź.

Nao - Reita
- Nie jestem - wszedłem do mieszkania i położyłem się na kanapie - głowa mnie boli

Ryu - Uruha
-Chcesz jakieś tabletki przeciwbólowe?-spytałem troskliwie i kucnąłem przy nim

Nao - Reita
- mhm - mruknąłem i położyłem głowę na rękach

Ryu - Uruha
Szybko wstałem i poleciałem do kuchni po proszek i szklankę wody z którymi wróciłem w rekordowym tempie.

Nao - Reita
uśmiechnąłem się do niego - jesteś niemożliwy. Jak moja mama - wziąłem od niego szklankę i proszek od razu biorąc go do ust i popijając wodą

Ryu - Uruha
Zachichotałem. -Uznam to za komplement.-posłałem mu swój najpiękniejszy uśmiech.

Nao - Reita
- Bo to był komplement. - z powrotem się położyłem

Ryu - Uruha
-Mhm. Potrzebujesz czegoś jeszcze?-wlepiłem w niego spojrzenie.

Nao - Reita
- Nie. Poradzę sobie - zrobiłem mu miejsce, żeby mógł usiąść

Ryu - Uruha
-Na pewno?-usiadłem na kawałku wolnego miejsca.

Nao - Reita
- Tak, dzięki - przekręciłem się na bok . - Jakieś plany na dzisiaj ?

Ryu - Uruha
-Hmm...chyba żadne. Nie mam co robić ani z kim się spotkać.-wzruszyłem ramionami.-A jak z tobą?

Nao - Reita
- Też w sumie nic nie planowałem. Takanori się odzywał ?

Ryu - Uruha
-Od naszego ostatniego spotkania nie mam z nim kontaktu. Pewnie zadzwoni za jakieś 2-3 dni.

Nao - Reita
- No ok.. - schowałem twarz między ramionami. Ale mam ochotę znowu go pocałować

Ryu - Uruha
-Nudno.-oparłem się policzkiem o jego kolano.