Tytuł
: Jak ze snów
Paring :Aoi x Uruha
Gatunek : Romans, komedia
Autor : Nao
Ostrzeżenia : Przekleństwa ; sceny erotyczne < chyba jakieś są O_o >
Ta notka miała się pojawić trochę wcześniej i tak jak norka Ryu : Miyavi x Ruki – zmiana ról , jest nawiązaniem do „partów” które pisałyśmy razem i są na naszym poprzednim blogu < funfuction-j-rock-yaoi.bloog.pl>. Mam nadzieje, że się spodoba.
- Ryu ! Ja teraz mówię całkowicie poważnie. ! Albo zabierzesz ode mnie tego skurwysyna albo codziennie będziesz chodzić na jego grób wspominając ten przepiękny dzień kiedy zszedł ci z oczu.. !
- A wytłumaczysz mi co się stało ? - Ryu jak zwykle mówiła spokojnie. Ja nie rozumiem ja ona może być tak opanowana w każdej...no.. prawie każdej sytuacji. Eh... to pewnie przez to, że ma siostrę...
Gdyby była tak emocjonalna jak ja to nie wiem czy miała by jeszcze swoją
" kochaną" siostrzyczkę .
- No jak to co ?! Ten pedał mi prawie kuchnie spalił nie mówiąc już o całym domu który poszedł by na raz...
- To co on takiego robił ? - Spojrzała na mnie jak na jakieś ufo, no bo co ?! Jak taki "grzeczny Uru " mógł mnie prawie spalić !
- Z tego co słyszałam tosty...- powiedziałam spokojnie zastanawiając się jakim cudem udało mu się wywołać pożar... - ale kurwa jakim cudem jemu nic się nie stało ?! Co to wgl za jakaś patologia, no bez kitu... - wykrzyknęłam i pokazałam palce na szczerzącego się kawałek dalej blondyna
- Nao spokojnie.... - Uśmiechnęła się. Kurwa ja tu teraz nie mam gdzie mieszkać a ona się jeszcze do mnie uśmiecha no. ! Niedługo i ona będzie miała jakieś delikatne kuku... grrr.... przeklinam wszystkich którzy uratowali tego... ehh
- Zamieszkasz u mnie... rodziców nie ma przez tydzień więc mam wolny dodatkowy pokój... - Wzruszyła ramionami. Czy już mówiłam, że kocham moją słodką onee-chan ? *.*
Wróciłam do domu... musiałam przemknąć przez jeszcze trochę dymiącą się kuchnie. Gdy bez większych urazów zewnętrznych dotarłam do swojego pokoju spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy... <czyt. kosmetyki ^ ^> A zaraz potem dorwałam się do szafki z ciuchami... Potem jeszcze przybory toaletowe, mój zeszyt w którym pisze te pojebane opowiadania parę ołówków, kartki i gotowe. Ubrałam się szybko i wyszłam...
W przeciągu pół godziny byłam już w mieszkaniu Ryu. Gdy tylko się wtarabaniłam z tą wielką walizką nie mogłam uwierzyć ile osób mieści się w tym małym mieszkanku... A więc tak : Aoi i Uruha < norma > Grają w karty w salonie razem z Koki'm, Iv'em oraz Hikaru. Ruki z Reitą się miziają na kanapie < także w salonie > Zajrzałam do sypialni w której teoretycznie miałam spać...
- Ohayo Ryu...Meev ?! Bou ?! - Skąd tu się do cholery oni wzięli... chociaż w sumie chyba wole nie wiedzieć...
- Ohayo - Ryu podeszła i uściskała mnie a ja nadal patrzyłam i liczyłam w myślach ile osób tu już jest... - Jakim cudem zmieściło się to dziewięć...
- Dziesięć osób... - przerwała mi nagle moja onee-chan - Miku robi nam obiad w kuchni - Uśmiechnęła się i z powrotem usiadła przed komputerem.
Ja tylko westchnęłam i postawiłam walizkę w rogu pomieszczenia zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku..Jak ona może wytrzymywać z nimi wszystkimi.? Mnie już sam Meev doprowadza do szału... oczywiście Bou nie wliczam w to bo to aniołek xd
Usiadłam na łóżku i westchnęłam...
- Mam nadzieje, że nikt z tu obecnych nie będzie spał w tym mieszkaniu... - zmrużyłam oczy i próbowałam wymusić na Ryu moimi tajemnymi mocami odpowiedź " oczywiście, że wszyscy którzy nie są proszeni do gwałtu będą spać na klatce schodowej" niestety moje umiejętności telepatyczne chyba się zawiesiły bo odpowiedź była inna...
- A co ja mam ich tak teraz zostawić ? Przecież grzeczni są....- mruknęła i wlepiła wzrok w monitor unikając mojego spojrzenia....
- Dopóki nie zrobi się ciemno.. - szepnęłam już do siebie zwijając z półki jakąś pierwszą lepszą mangę i zaczynając czytać .
****
- ahh... - Blondyn jęknął w usta swojego partnera.. - Aoi... nie teraz... jeśli Nao nas...
- Oj cichą bądź... - przerwał mu czarnowłosy. - Co nam zrobi ? Wywali nas na klatkę ? Jaaasne... - prychnął - Kocie... jeśli będziesz cicho nie usłyszy... - szepnął Urusze na ucho. Uru przeszedł lekki dreszcz gdy poczuł rękę Aoi'ego sunącą po jego nagim torsie. " Tego już za dużo... on zawsze potrafi mnie sprowokować. ! " - mówił do siebie w myślach Uru. Blondyn szybko przyciągnął kochanka za kosmyki jego czarnych włosów od razu wsuwając język po między jego miękkie wargi. Przesuwał nim powoli po jego policzkach i zębach. Aoi przez chwilę nie mógł się ruszyć. Uruha zadziwił go swoim zachowaniem. Po chwili jednak ocknął się i przyciągając chłopaka i sadzając go na swoich kolanach, przejął kontrolę nad pocałunkiem.
Nie mieli większych problemów ponieważ oboje spali w bieliźnie. Aoi sprawnie zaczął masować męskość chłopaka...
- A..Aoi.. - jęknął Uru, zasłaniając usta dłonią. W końcu w każdej chwili ktoś mógł się obudzić. Ta adrenalina przyprawiała go o jeszcze większe dreszczę. Zresztą nie tylko jego. Aoi także cały był poddenerwowany. Ale nie miał zamiaru przestawać. Nie teraz... Sprawnie pozbył się jego bokserek i natychmiast wziął męskość kochanka w usta szybko poruszając głową.
- A..aoi...proszę..zostaw – Uruha próbował odciągnąć od siebie kochanka. Prawda, chciał tego. Ale... to nie było najlepsze miejsce. Nie lubił gdy wszystko było robione szybko i w strachu, że ktoś to zobaczy. Szczerze zastanawiał się, czemu nie wrócili do domu... Chwile później ból głowy dał mu odpowiedź. No tak. Pili. Tak jak reszta towarzystwa. A Ryu nigdy nie puściła by nas w takim stanie nocą do domu. Czarnowłosy przerwał pieszczotę patrząc ze zdziwieniem na Uruhę. Przez dłuższą chwile patrzyli sobie w oczy. Aoi postanowił odpuścić, gdy zobaczył u gitarzysty łzy które na siłę próbował ukryć. Nie wiedział co Uru czuł, ale nie chciał przeginać. Szybko podczołgał się do chłopaka siedzącego po drugiej stronie łóżka.
****
- Miyavi... puść mnie.. chce wstać.. zaraz... MIYAVI ?! - Kiedy on mi się wpakował do łóżka. Westchnąłem głośno. Próbowałam wstać, ale... tak Nao, ty i twoje 160 cm do jego 180cm + bicepsy. Na pewno uda ci się wygrać. - Miyavi....
- Ale ty jesteś uparta... - ręka chłopaka zniknęła a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. Hmm gdzie jest Bou. ? Drapiąc się po głowię i przecierając zaspane oczy dotarłam do salonu. Weszłam do środka. Tam także nikogo nie było.
- Emm Ryu ? - otworzyłam drzwi łazienki siadając na brzegu wanny i wlepiając swoje zaspane oczy w moja siostrzyczkę. - Gdzie chłopaki ? - w sumie trochę się martwiłam. Boże.. ja się martwiłam. Ludzie co wyście mi wczoraj dali na kolacje .?!
- Poszli do siebie do domów. Powiedzieli, że nie chcą cię denerwować. - ehhh ona też była na mnie zła. Wiem, że może nie jestem dla nich zbyt miła, no ale bez przesady. Spuściłam głowę.
- Ale... zresztą nie ważne. - w ekspresowym tempie się ogarnęłam.
- Nao.. oni się nie obrazili – zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią jak na idiotkę. - Byłaś wczoraj tak zła, że postanowili zrobić ci prezent.
Co ? Jaki prezent. ?! Ludzie wyście powariowali ? Stanęłam koło niej wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Może wypadałoby ich przeprosić... nieeee. Błagam was...hahahaha . Dobra. Zostawiłam ją samą sobie z powrotem kładąc się na łóżku pilnując tego, żeby Miyavi, którego mało co w obecnym stanie obchodziło, nie macał mnie.
****
- No teraz mamy duuużo czasu dla siebie – ciemnowłosy gitarzysta nachylił się nad swoim kochankiem, wpijając w jego pełne usta. Jednym z powodów dla których ulotnili się z domu swojej „opiekunki” jeśli można ją tak nazwać, było to, że nasz kochany Aoi, miał chcice.
- Planujesz coś ciekawego ? - Młodszy oblizał lubieżnie usta. W odpowiedzi poczuł ciepłe wargi chłopaka na swoim członku. Z wrażenia odchylił głowę do tyłu łapiąc łapczywie powietrze, pojękując co jakiś czas. Uwielbiał go. Kochał go. Najmocniej na świecie.
Po chwili poczuł jak palec bruneta wdziera się bezceremonialnie do jego wnętrza. Jęknął z rozkoszy przejeżdżając dłonią po karku kochanka. Po chwili dołączył jeszcze drugi palec, a zaraz potem trzeci. Przyjemność rozlewała się po całym ciele Uruhy. Blondyn przymknął z zadowolenia oczy. Właśnie w tym momencie palce zostały zastąpione członkiem starszego gitarzysty.
- Ahh ! A..Aoi.. boli – Kouyou skrzywił się lekko i zacisnął dłonie na białej pościeli.
- Wiem, przepraszam – Aoi pogłaskał swojego kochanka po pliczku, czekając, aż ten się przyzwyczai. Po chwili blondyn zaczął kręcić ochoczo biodrami nabijając się na jego członek.
- Kochanie spokojnie – Coraz głośniejsze jęki zaczęły się roznosić po pomieszczeniu. Krzyki Uruhy, chyba było słychać w całym bloku. Po jeszcze paru pchnięciach oboje doszli z głośnym jękiem.
Opadli zmęczeni na łóżko uspokajając oddechy. Nagle usłyszeli dość mocne walenie z góry i głos sąsiadki
- Yuu ! Toleruje cię. Ale do cholery jasnej ile można. Przystopujcie chociaż do razu dziennie !
Skończyło się jak to zwykle śmiechem i długim namiętnym pocałunkiem.
Paring :Aoi x Uruha
Gatunek : Romans, komedia
Autor : Nao
Ostrzeżenia : Przekleństwa ; sceny erotyczne < chyba jakieś są O_o >
Ta notka miała się pojawić trochę wcześniej i tak jak norka Ryu : Miyavi x Ruki – zmiana ról , jest nawiązaniem do „partów” które pisałyśmy razem i są na naszym poprzednim blogu < funfuction-j-rock-yaoi.bloog.pl>. Mam nadzieje, że się spodoba.
- Ryu ! Ja teraz mówię całkowicie poważnie. ! Albo zabierzesz ode mnie tego skurwysyna albo codziennie będziesz chodzić na jego grób wspominając ten przepiękny dzień kiedy zszedł ci z oczu.. !
- A wytłumaczysz mi co się stało ? - Ryu jak zwykle mówiła spokojnie. Ja nie rozumiem ja ona może być tak opanowana w każdej...no.. prawie każdej sytuacji. Eh... to pewnie przez to, że ma siostrę...
Gdyby była tak emocjonalna jak ja to nie wiem czy miała by jeszcze swoją
" kochaną" siostrzyczkę .
- No jak to co ?! Ten pedał mi prawie kuchnie spalił nie mówiąc już o całym domu który poszedł by na raz...
- To co on takiego robił ? - Spojrzała na mnie jak na jakieś ufo, no bo co ?! Jak taki "grzeczny Uru " mógł mnie prawie spalić !
- Z tego co słyszałam tosty...- powiedziałam spokojnie zastanawiając się jakim cudem udało mu się wywołać pożar... - ale kurwa jakim cudem jemu nic się nie stało ?! Co to wgl za jakaś patologia, no bez kitu... - wykrzyknęłam i pokazałam palce na szczerzącego się kawałek dalej blondyna
- Nao spokojnie.... - Uśmiechnęła się. Kurwa ja tu teraz nie mam gdzie mieszkać a ona się jeszcze do mnie uśmiecha no. ! Niedługo i ona będzie miała jakieś delikatne kuku... grrr.... przeklinam wszystkich którzy uratowali tego... ehh
- Zamieszkasz u mnie... rodziców nie ma przez tydzień więc mam wolny dodatkowy pokój... - Wzruszyła ramionami. Czy już mówiłam, że kocham moją słodką onee-chan ? *.*
Wróciłam do domu... musiałam przemknąć przez jeszcze trochę dymiącą się kuchnie. Gdy bez większych urazów zewnętrznych dotarłam do swojego pokoju spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy... <czyt. kosmetyki ^ ^> A zaraz potem dorwałam się do szafki z ciuchami... Potem jeszcze przybory toaletowe, mój zeszyt w którym pisze te pojebane opowiadania parę ołówków, kartki i gotowe. Ubrałam się szybko i wyszłam...
W przeciągu pół godziny byłam już w mieszkaniu Ryu. Gdy tylko się wtarabaniłam z tą wielką walizką nie mogłam uwierzyć ile osób mieści się w tym małym mieszkanku... A więc tak : Aoi i Uruha < norma > Grają w karty w salonie razem z Koki'm, Iv'em oraz Hikaru. Ruki z Reitą się miziają na kanapie < także w salonie > Zajrzałam do sypialni w której teoretycznie miałam spać...
- Ohayo Ryu...Meev ?! Bou ?! - Skąd tu się do cholery oni wzięli... chociaż w sumie chyba wole nie wiedzieć...
- Ohayo - Ryu podeszła i uściskała mnie a ja nadal patrzyłam i liczyłam w myślach ile osób tu już jest... - Jakim cudem zmieściło się to dziewięć...
- Dziesięć osób... - przerwała mi nagle moja onee-chan - Miku robi nam obiad w kuchni - Uśmiechnęła się i z powrotem usiadła przed komputerem.
Ja tylko westchnęłam i postawiłam walizkę w rogu pomieszczenia zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku..Jak ona może wytrzymywać z nimi wszystkimi.? Mnie już sam Meev doprowadza do szału... oczywiście Bou nie wliczam w to bo to aniołek xd
Usiadłam na łóżku i westchnęłam...
- Mam nadzieje, że nikt z tu obecnych nie będzie spał w tym mieszkaniu... - zmrużyłam oczy i próbowałam wymusić na Ryu moimi tajemnymi mocami odpowiedź " oczywiście, że wszyscy którzy nie są proszeni do gwałtu będą spać na klatce schodowej" niestety moje umiejętności telepatyczne chyba się zawiesiły bo odpowiedź była inna...
- A co ja mam ich tak teraz zostawić ? Przecież grzeczni są....- mruknęła i wlepiła wzrok w monitor unikając mojego spojrzenia....
- Dopóki nie zrobi się ciemno.. - szepnęłam już do siebie zwijając z półki jakąś pierwszą lepszą mangę i zaczynając czytać .
****
- ahh... - Blondyn jęknął w usta swojego partnera.. - Aoi... nie teraz... jeśli Nao nas...
- Oj cichą bądź... - przerwał mu czarnowłosy. - Co nam zrobi ? Wywali nas na klatkę ? Jaaasne... - prychnął - Kocie... jeśli będziesz cicho nie usłyszy... - szepnął Urusze na ucho. Uru przeszedł lekki dreszcz gdy poczuł rękę Aoi'ego sunącą po jego nagim torsie. " Tego już za dużo... on zawsze potrafi mnie sprowokować. ! " - mówił do siebie w myślach Uru. Blondyn szybko przyciągnął kochanka za kosmyki jego czarnych włosów od razu wsuwając język po między jego miękkie wargi. Przesuwał nim powoli po jego policzkach i zębach. Aoi przez chwilę nie mógł się ruszyć. Uruha zadziwił go swoim zachowaniem. Po chwili jednak ocknął się i przyciągając chłopaka i sadzając go na swoich kolanach, przejął kontrolę nad pocałunkiem.
Nie mieli większych problemów ponieważ oboje spali w bieliźnie. Aoi sprawnie zaczął masować męskość chłopaka...
- A..Aoi.. - jęknął Uru, zasłaniając usta dłonią. W końcu w każdej chwili ktoś mógł się obudzić. Ta adrenalina przyprawiała go o jeszcze większe dreszczę. Zresztą nie tylko jego. Aoi także cały był poddenerwowany. Ale nie miał zamiaru przestawać. Nie teraz... Sprawnie pozbył się jego bokserek i natychmiast wziął męskość kochanka w usta szybko poruszając głową.
- A..aoi...proszę..zostaw – Uruha próbował odciągnąć od siebie kochanka. Prawda, chciał tego. Ale... to nie było najlepsze miejsce. Nie lubił gdy wszystko było robione szybko i w strachu, że ktoś to zobaczy. Szczerze zastanawiał się, czemu nie wrócili do domu... Chwile później ból głowy dał mu odpowiedź. No tak. Pili. Tak jak reszta towarzystwa. A Ryu nigdy nie puściła by nas w takim stanie nocą do domu. Czarnowłosy przerwał pieszczotę patrząc ze zdziwieniem na Uruhę. Przez dłuższą chwile patrzyli sobie w oczy. Aoi postanowił odpuścić, gdy zobaczył u gitarzysty łzy które na siłę próbował ukryć. Nie wiedział co Uru czuł, ale nie chciał przeginać. Szybko podczołgał się do chłopaka siedzącego po drugiej stronie łóżka.
****
- Miyavi... puść mnie.. chce wstać.. zaraz... MIYAVI ?! - Kiedy on mi się wpakował do łóżka. Westchnąłem głośno. Próbowałam wstać, ale... tak Nao, ty i twoje 160 cm do jego 180cm + bicepsy. Na pewno uda ci się wygrać. - Miyavi....
- Ale ty jesteś uparta... - ręka chłopaka zniknęła a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. Hmm gdzie jest Bou. ? Drapiąc się po głowię i przecierając zaspane oczy dotarłam do salonu. Weszłam do środka. Tam także nikogo nie było.
- Emm Ryu ? - otworzyłam drzwi łazienki siadając na brzegu wanny i wlepiając swoje zaspane oczy w moja siostrzyczkę. - Gdzie chłopaki ? - w sumie trochę się martwiłam. Boże.. ja się martwiłam. Ludzie co wyście mi wczoraj dali na kolacje .?!
- Poszli do siebie do domów. Powiedzieli, że nie chcą cię denerwować. - ehhh ona też była na mnie zła. Wiem, że może nie jestem dla nich zbyt miła, no ale bez przesady. Spuściłam głowę.
- Ale... zresztą nie ważne. - w ekspresowym tempie się ogarnęłam.
- Nao.. oni się nie obrazili – zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią jak na idiotkę. - Byłaś wczoraj tak zła, że postanowili zrobić ci prezent.
Co ? Jaki prezent. ?! Ludzie wyście powariowali ? Stanęłam koło niej wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Może wypadałoby ich przeprosić... nieeee. Błagam was...hahahaha . Dobra. Zostawiłam ją samą sobie z powrotem kładąc się na łóżku pilnując tego, żeby Miyavi, którego mało co w obecnym stanie obchodziło, nie macał mnie.
****
- No teraz mamy duuużo czasu dla siebie – ciemnowłosy gitarzysta nachylił się nad swoim kochankiem, wpijając w jego pełne usta. Jednym z powodów dla których ulotnili się z domu swojej „opiekunki” jeśli można ją tak nazwać, było to, że nasz kochany Aoi, miał chcice.
- Planujesz coś ciekawego ? - Młodszy oblizał lubieżnie usta. W odpowiedzi poczuł ciepłe wargi chłopaka na swoim członku. Z wrażenia odchylił głowę do tyłu łapiąc łapczywie powietrze, pojękując co jakiś czas. Uwielbiał go. Kochał go. Najmocniej na świecie.
Po chwili poczuł jak palec bruneta wdziera się bezceremonialnie do jego wnętrza. Jęknął z rozkoszy przejeżdżając dłonią po karku kochanka. Po chwili dołączył jeszcze drugi palec, a zaraz potem trzeci. Przyjemność rozlewała się po całym ciele Uruhy. Blondyn przymknął z zadowolenia oczy. Właśnie w tym momencie palce zostały zastąpione członkiem starszego gitarzysty.
- Ahh ! A..Aoi.. boli – Kouyou skrzywił się lekko i zacisnął dłonie na białej pościeli.
- Wiem, przepraszam – Aoi pogłaskał swojego kochanka po pliczku, czekając, aż ten się przyzwyczai. Po chwili blondyn zaczął kręcić ochoczo biodrami nabijając się na jego członek.
- Kochanie spokojnie – Coraz głośniejsze jęki zaczęły się roznosić po pomieszczeniu. Krzyki Uruhy, chyba było słychać w całym bloku. Po jeszcze paru pchnięciach oboje doszli z głośnym jękiem.
Opadli zmęczeni na łóżko uspokajając oddechy. Nagle usłyszeli dość mocne walenie z góry i głos sąsiadki
- Yuu ! Toleruje cię. Ale do cholery jasnej ile można. Przystopujcie chociaż do razu dziennie !
Skończyło się jak to zwykle śmiechem i długim namiętnym pocałunkiem.
Jakie to było... dzikie? XD
OdpowiedzUsuńTylko czemu Uruś płakał? ;^; przynajmniej są razem ^^ tyle mi wystarczy. Dobre yaoi, tylko nie lubię jak są krótkie pojedyncze zdania.