.

MINI KALENDARZ

13 Styczeń - Uruha x Kai XII (END)


poniedziałek, 24 grudnia 2012

Miyavi x Maya - Mój prezencik

Nao & Ryu - Życzymy wam, zdrowych, szczęśliwych i zboczonych świąt <3

A jako prezent : Opowiadanie świąteczne ! ;3

* * * * * * * *


Nauczycielka ogłosiła w klasie losowanie. Polegało ono na tym, że każda osoba w klasie miała wylosować inną osobę i kupić jej prezent. Święta zbliżały się wielkimi krokami dając upust naszym portfelom. Nadeszła moja kolei. Wyciągnąłem karteczkę z pudełeczka rozwijając ją, a po drodze kierując się na swoje miejsce. Zamarłem kiedy zobaczyłem piękne pismo mojego ukochanego. Yamazaki Masahito. Usiadłem na swoje miejsce wpatrując się w zgrabne litery. Cała klasa żwawo dyskutowała o wynikach zabawy. Podszedłem do blondyna który siedział przy oknie. Oparłem się o jego ławkę.

- O.. Miyavi-chan! Hej ! - przywitał się z jego tradycyjnym uśmiechem.

- Maya... to co byś chciał dostać ? - pokazałem mu karteczkę z jego Imieniem i dopiskiem „chciałbym dostać coś wyjątkowego. Oryginalnego. Coś co mnie uszczęśliwi”. Chłopak lekko się zarumienił.

- Zgaduj. - mruknął bazgrząc coś w swoim zeszycie.

- Ale to męczące – uśmiechnąłem się wrednie. Wiedziałem, że mi nie powie. Ale lubię się z nim droczyć.

xxxxx
Oryginalne ? Ty jesteś oryginalny.
Wyjątkowy ? To także do ciebie pasuje
Tylko co to jest...
To...
To co cię uszczęśliwi...
xxxxx


Mieliśmy tydzień na kupienie, lub zrobienie prezentu. Wszyscy skakali w ogół siebie robiąc wielkie zamieszanie z tego powodu. A ja ? A ja siedziałem w miejscu wpatrując się w chmury za oknem nie robiąc kompletnie nic. A to dlaczego ? Ponieważ wczoraj dostałem sms'a od pewnego blondyna.
Nic mi nie kupuj. Nie chce nic materialnego.
Jeśli mi coś kupisz to nie będzie w żaden sposób
oryginalne ani wyjątkowe. A na pewno mnie nie
uszczęśliwi. Poczekaj do wigilii. No i tak zrobiłem. Czekałem i czekałem. Jeszcze tylko dwa dni do wigilii szkolnej. Mmm... ciekawe komu Maya kupuje prezent. Ostatnio nawet nie widywałem go w szkole.

Jutro wigilia a Maya nie dawał znaku życia. Martwiłem się o niego. Założyłem torbę na ramię i skierowałem się w stronę domu Masahito.

Drzwi otworzyła mi jego mama. Powiedziała, że blondynek, źle się czuje, a dokładnie to jest chory więc jutro nigdzie się nie wybiera. Po krótkiej rozmowie pozwoliła mi wreszcie wejść na górę, gdzie znajdował się jego pokój.

- Mayaaaa – zawołałem wchodząc do jego pokoju. - Słodko wyglądasz. - zamknąłem drzwi kopniakiem i zacząłem zawzięcie się w niego wpatrywać. Mój słodziak siedział sobie na środku, dwuosobowego łóżka, otulony kocem. Miał na sobie za dużą koszulkę która sięgała mu do połowy ud, oraz cieplutkie, urocze, puchate skarpetusie. Jego włosy były uroczo rozczochrane. Przecierał wierzchem dłoni swoje piękne zaspane jeszcze oczka. Spojrzał na mnie i nadął policzki co tylko dodawało mu uroku.

- Nie prawda ! - zaprzeczył machając rękoma. Usiadłem na krawędzi jego łóżka przykładając policzek do jego czoła z zamiarem sprawdzenia, czy nie ma temperatury.

- Biedactwo nam się rozchorowało . - Jakby na potwierdzenie pociągnął nosem. Położyłem się koło niego. Ostatnio cały czas chodzę zmęczony. Nawet nie mam okazji się wyspać.

- Miyavi... - Maya spuścił głowę wpatrując się w swoje złączone... seksowne nogi.

- Hmm... ?- mruknąłem otwierając oczy, które wcześniej zamknąłem, by na niego spojrzeć.

- Pamiętasz ja napisałem Ci, żebyś poczekał z prezentem do wigilii ?... no to.. czy mógłbym go dostać troszeczkę wcześniej. ?

- Co ? A..jasne. Ale nie powiedziałeś co chcesz, więc nic dla ciebie nie mam – Nie odpowiedział. Cisza. Wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. Nie to nie. Zamknąłem oczy.
Momentalnie je otworzyłem kiedy poczułem ciężar na swoich biodrach.
Blondynek siedział na mnie nachylając się nad moją zaskoczoną twarzą. Przymknąłem oczy kiedy jego usta musnęły moje. Położyłem ręce na jego biodra przyciskając do siebie. Maya złapał mnie mocno za ramiona i odsunął się z wielkim, szczerym uśmiechem. Najpiękniejszym jaki mógł mnie obdarzyć ponieważ, był tylko dla mnie

- Miyavi... - usłyszałem cichy szept – zostaniesz moim prezentem ?



Autor : Nao.

niedziela, 23 grudnia 2012

Reita x Bou - Braterska miłość cz. II


Tytuł: Braterska miłość
Paring: Reita x Bou
Gatunek:Romans ; Dramat
Autor: Nao
Ostrzeżenia: przekleństwa

^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-

- Reeeeiiitaaaa ! - wydarł się Bou, biegnąc w stronę basisty.
 - Patrz, patrz, dostałem piątkę ! - Blondyneczka usiadła na kolanach braciszka,
 trzymając kartkę tuż przed jego nosem.
- Brawo kocie – Gitarzysta, pocałował namiętnie chłopaka, przyciągając go do siebie
bliżej i I przytulając do swojej klatki piersiowej.

Od momentu kiedy adoptowali Bou, minął okrągły rok. Dużo się zmieniło od tego czasu.
 Oboje, przyznali się rodzicom, że są homoseksualistami.
A parę tygodni później, że...„ chyba się kochają ”. I tak zaczął się ich piękny związek.
 Oczywiście nie obyło się bez, kłótni, krzyków, płaczu. Ale to normalne. Ich rodzice,
zaakceptowali to, że ich synowie zostali parą. Mówię „synowie” ponieważ chyba nawet sam
Bou zapomniał, że został adoptowany. Zachowują się jak normalna kochająca się rodzina.
Jeżeli związek dwóch braci, można uznać za normalny.

Reita za parę tygodni obchodzi swoje 18 urodziny. Bou doskonale wie co da
 starszemu w prezencie. To będzie coś wyjątkowego, oryginalnego i niepowtarzalnego.
Coś co może mu dać tylko on. Pewnie już niektórzy mogą się domyślać co to może być.
Ale nie Akira. On do tej pory próbuje wyciągnąć z blondynka, co ten wykombinował.

- Prosiłem cię, żebyś tak do mnie nie mówił... - Kazuhiro odwrócił się do niego plecami
chowając kartkę.

Jeśli chodzi o jego imię to... dopiero po jakimś czasie,
 Reita dowiedział się, że „Bou” to nie jest jego prawdziwe imię. Oj wtedy to się działo.
 Ale była awantura. Oczywiście wszystko skończyło się śmiechem i złamaną kostką młodszego,
 gdyż jego brak koordynacji pozwolił mu
spaść ze schodów gdy uciekał przed wkurzonym basistą. Ostatecznie Bou przez długi
 czas chodził z nogą w gipsie co basista ciągle mu to wypominał kiedy ten biegał po schodach.

- Oj no przestań.. wiem, że się na mnie długo nie będziesz gniewał.. - objął młodszego w pasie
zabierając mu z powrotem kartkę. - Widzisz.. moje korepetycje jednak na coś się przydają.
- Akira pocałował go w szyję.
- Chłopcy przestańcie się tam miziać i chodźcie na obiad – krzyknęła mama z
kuchni, na co oboje zareagowali śmiechem.

Tak było każdego dnia. Śmiali się, chodzili na randki, wspólne kolacje, czasami rodzinne.
Było wiele przyjemnych przygód które wspominali. Mieli dużo zdjęć które wisiały nad łóżkiem
 każdego z nich.
- Reitaaa... - młodszy klapnął na kanapę obok swojego kochanka. - A.. a co by było
 gdybym był dziewczyną ? - Akira nie za bardzo zrozumiał o co chodziło jego ukochanemu.
 Zwykle nie poruszał takich tematów. Wprawdzie Bou nie był transwestytą ani nic
 z tych rzeczy. Ale nie lubił o tym rozmawiać. Chyba chodziło tu o wygląd chłopaka.
Mieli oni łatwiej niż inne pary homoseksualne ponieważ Kazuhiro... bardzo przypominał
 dziewczynę niż faceta. Więc ludzie nie zwracali na nich uwagę. Reita jednak zauważył,
że blondynek coraz częściej porusza temat swojej płci. Zaczął się tym trochę martwić.
- Kochanie – Basista złapał policzki chłopaka w dłonie i spojrzał swoimi ciemnymi oczami
 w jego. - Nie chce cię innego – pocałował go w jeden policzek – jesteś jedyny – drugi
 policzek został obdarowany całusem – oryginalny – tym razem Bou poczuł usta kochanka
na swoim czole – nigdy nie chciałem ciebie innego – pocałował go w jego mały nosek
– kocham cię takiego jakim jesteś – przymknął oczy i przyciągnął młodszego do delikatnego,
 subtelnego pocałunku.

Kazuhiro z przymkniętymi oczami oraz lekkim uśmiechem na ustach patrzył na swojego
 kochanka, taka odpowiedź go w pełni usatysfakcjonowała. Szczerze nie liczył na coś takiego.
 Liczył tylko na „ nie myśl o tym” albo „ kocham cię”. Nic więcej, a tu proszę. Takie miłe zaskoczenie.

Reita siedział wieczorem na swoim ukochanym parapecie wpatrując się w blask księżyca. Przypomniał sobie swój pocałunek z Bou, właśnie w tym pokoju. Na tym łóżku. O tej samej godzinie. To w tym pokoju mieli TO zrobić. Niestety przeszkodzono im. Od tamtego czasu, nic się nie zmieniło. Ich związek opiera się tylko na całowaniu. Nie, żeby im to nie pasowało. Bo żaden nie miał nic przeciwko. Chociaż Reita miał ochotę, na coś więcej. Bou chyba nie wyrażał tych samych chęci. Często uciekał od tak intymnych rozmów. Po jakimś czasie zaczęło się to robić irytujące. Basista spojrzał na drzwi w których czasami mógł zobaczyć blondynka. Dziś go jednak nie było. Bou pewnej nocy sam mu się przyznał, że często stoi w jego drzwiach i przygląda się jego zamyślonej twarzy. Powiedział też, że czasem w nocy przesiaduje tuż przy jego łóżku. Wtedy gdy ma złe sny. Gdy czuje się samotny. Poruszyło to starszego chłopaka w dużej mierze. Na resztę pytań na ten temat Bou nie odpowiadał więc Akira nie dopytywał się.

Dzień za dniem mijały samotne chwile. Czemu samotne ? Bo Bou dzień co dzień znikał rano i wracał dopiero wieczorem, czasem nawet nie było go parę dni. Reita zaczął się martwić. No bo co on robi przez ten czas ?!
Po paru tygodniach nie wytrzymał. Poszedł za blondynkiem. Nie chciał go śledzić. Ale miłość nie ma ograniczeń. Jak się kogoś kocha zrobi się wszytko dla tej osoby. A to przecież dla jego dobra, prawda? Skręcił w jakąś ciemną uliczkę wędrując z Kazuhiro. Niestety. Już z niej nie wyszedł...

- Czego ode mnie chcecie ?! - krzyknął przerażony Reita gdy nóż świsnął tuż przed jego twarzą. Nie wiedział kim oni są. Nie wiedział gdzie jest. Nie wiedział jak się tu dostał. Nic nie wiedział. Czuł strach. Ale kto by go nie czuł w takim momencie ?
- Zemsta gówniarzu ! Zemsta – nic nie rozumiał. Jaka zemsta do cholery ?! Jaja sobie ze mnie robią !?. Kolejny nóż poleciał w jego kierunki zahaczając o jego ramie, zostawiając dość dużą ranę z której sączyła się krew.
- Nadal udajesz takie niewiniątko.? Może jak ci się porządnie skopie dupę będziesz wiedział gdzie twoje miejsce. - warknął zamaskowany mężczyzna łapiąc basistę za włosy, rzucając jego głową o ścianę. Zamroczyło go, a krew zalała mu oczy..
- A..ale.. ? - skulił się pod ścianą, chroniąc się rękami przed następnym ciosem, niestety nie ostatnim. Gdy ciosy przez pewien czas nie nadchodziły zdążył się uspokoić. Powoli podniósł się do pozycji siedzącej, przecierając brudnym rękawem oczy. Spojrzał przed siebie. Ujrzał pięć postaci. Jedna z nich nie miała maski. Trzymała się na uboczu i jak mógł wywnioskować nie zamierzał go atakować. Miał jedwabiste, czarne, półdługie włosy okalające jego twarz o pięknych delikatnych rysach. Był może trochę wyższy od Bou. Zauważył, że jego nadgarstki są krępowanie przez metalowe kajdanki. Czyli on nie był jednym z nich? Basista spojrzał chłopakowi w oczy. Zobaczył w nich współczucie. Zupełnie tak jakby chciał mu pomóc ale się bał.
- Zabrałeś nam dziwkę ! - co kurwa. ? Jaką dziwkę ? Chyyba nie mówią. o.. o.. o Bou.. ?! Prawda..?
Podtrzymując się ściany stanął na dwóch nogach.
Ciosy nadchodziły, jeden po drugim. Blondyn starał się unikać ciosów. Nawet mu się to udawało. Z jednym mógł sobie poradzić. Ale z dwoma to za dużo. Upadł na kolana jeszcze raz spoglądając na czarnowłosego. Tej nocy nikt nie spał spokojnie. Policja przeszukiwała tereny. Bou oraz jego rodzina siedzieli na komendzie policji prosząc o pomoc. Chłopak nie wracał, a oni martwili się o niego coraz bardziej.

Gitarzysta siedział pod ścianą w jakimś budynku. Słyszał przyciszone głosy mężczyzn którzy zaatakowali go zeszłej nocy. Jego bandama kneblowała mu usta. Nie był związany co go lekko zaskoczyło. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył TEGO chłopaka. Podczołgał się do niego podnosząc jego podbródek i patrząc w oczy. Kiedy był pewien, że jest przytomny zapytał:
- Wiesz o co im chodziło ? Kto był tą dziwką ? Pytam się ! - Potrząsnął nim lekko kiedy nie uzyskał odpowiedzi.
- K..kazu-chan – wyszeptał chłopak odwracając wzrok.
- Kazu-chan ? - powtórzył Reita. Co do cholery. Niech on mówi jaśniej. Nie mam czasu na jakieś pierdolone zagadki.
- Kazuhiro. On.. był tu.. przez jakiś czas. Niedawno. Był tu też wcześniej. Ale sierociniec.. policja.. zabrali go. - mówił półsłówkami ale wszystko rozumiałem. Nie przerywałem mu. Chciałem dowiedzieć się jak najwięcej. - On.. był moim przyjacielem. Pomogłem mu ...uciec. Ale oni go znaleźli. Przychodził tu. Chciał cię ratować. Opowiadał mi dużo o tobie. Oni.. Oni to słyszeli. Grozili mu. Szantażowali. Bou.. wystraszył się. Uciekł, znowu. Nie wrócił.. A wtedy ty.. tutaj... i... - przytuliłem chłopaka. Widziałem w jakim był stanie. Nie tylko fizycznym ale psychicznym. Wiedziałem już wystarczająco dużo. Nie potrzebowałem więcej. Powolutku, najciszej jak tylko mógł otworzył drzwi. Chciał uciec. Lecz oni już na niego czekali.

Reita obudził się gdzieś obok śmietnika w kałuży krwi. Wyzwiska, krzyki, jęki krążyły po jego głowie. Poruszył się lekko a bolesny jęk wyrwał się z jego ust. Nie to nie może być prawda.. proszę.. proszę, niech to będzie sen. Koło niego leżał telefon. Podczołgał się do niego i spojrzał na ekran. - Nie ! Nie proszę.. ! - jedna malutka łza popłynęła po jego policzku. Na ekranie widniał sms wysłany do Bou, wiadomość nie wysłana przez niego . Było w niej :

„ Bou, nie chce cię już. Nigdy cię nie kochałem. Chciałem, żebyś był moją dziwką lecz przez rok nic nie zrobiłeś. Jesteś żałosny, nawet nie potrafisz zadowolić swojego partnera. Wypierdalaj z mojego życia. Wypierdalaj z mojej rodziny. Nikomu nie jesteś już potrzebny”

Przez długi czas Reita próbował ustać o własnych siłach. Lecz nie mógł. Próbował parę razy zadzwonić, wysłać jakiegokolwiek sms'a. Niestety jego karta została zniszczona odcinając go tym samym od kontaktu z innymi. Gdy wreszcie zdobył się na siłę by dojść do głównej drogi, od razu zauważył, że nie znajduje się w swojej okolicy. A dokładniej. Nie wie gdzie się znajduje. Przez wiele godzin błąkał się po mieście szukając pomocy. Niestety nikt nie chciał mu udzielić nawet głupich informacji. Mapa ! Tak tylko to mogło pomóc. Tak, pomóc załamać się psychicznie. Od wysłania sms minęły już 2 dni. On musiał się jakoś z nim skontaktować. Musiał dać jakiś znak. Nie mógł tego tak zostawić. Z tego co się dowiedział, jest jakiś 40 km od domu. Na jakimś totalnym zadupiu. I jak on miał teraz wrócić. ?

Jednak jakoś się udało. Policja po wielu dniach znalazła chłopaka. Był brudny, zagłodzony i wyraźnie zrozpaczony tą sytuacją. Chociaż to mało powiedziane, on popadł w depresje, zamknął się w sobie, lecz nadal mówił tylko o Bou. Nie słuchał nikogo, nie odpowiadał na żadne pytania. Jego stan z minuty na minute się pogarszał. Policja powoli zbliżała się do celu. Reita niestety nie był zadowolony widokiem który zobaczył. Zamiast stać w domu, przytulając do swojej piersi osobę którą kochał najmocniej na świecie, ciesząc się jej widokiem, zapachem, płacząc ze szczęścia, klękał przed bladą twarzą swojego kochanka... byłego kochanka jak mniemam...
- Kochanie... wróciłem... - wyszeptał a jedna łza spłynęła po policzku kapiąc na kartkę na ciele Kazuhiro z napisem „Wszystkiego najlepszego, pamiętaj że cię kocham” a kończąc swoją drogę na czerwonych różach ułożonych w jego trumnie.

xxxx
Nao - No.. macie już tą wymęczoną, poprawianą, przerabianą, drugą część. xd Mam nadzieje, że się podobało. ;d  
I oczywiście prosimy o komentarze ;3   

niedziela, 16 grudnia 2012

Koki x Ruki part. XIII

A więc dajemy wam z Ryu ostatnią część opka. ;d Mam nadzieje, że będzie się podobać. Prosimy o komentarze ;3 Mamy nadzieje, że dzisiaj mile nas zaskoczycie. ^ ^

***

Ryu - Koki
-Aż tak bardzo?-odgarnąłem sobie włosy z czoła.

Nao - Ruki
- A nawet bardziej...  - zacząłem całować jego szyję..

Ryu - Koki
-Mmm...ktoś tu ma chcice....-zachichot​ałem. Położyłem ręce na jego plecy i przesuwałem po nich w górę i w dół. - mhm...

Nao - Ruki
- Mruknąłem i ściągnąłem jego koszulkę

Ryu - Koki
Podniosłem się lekko i pocałowałem w usta, ręce zawiesiłem na jego szyi.

Nao - Ruki
Oddałem pocałunek a gdy się od siebie oderwaliśmy zacząłem całować jego tors, zawadzając językiem o sutki

Ryu - Koki
-Ohh...-odchyliłem głowę do tyłu. Zaraz przyjdzie dostawca, a my będziemy noo...

Nao - Ruki
Zsunąłem się między jego nogi i zacząłem całować jego brzuch zatapiając język w jego pępku .

Ryu - Koki
Oddech mi przyspieszył i poczułem jak robi mi się ciasno w spodniach.

Nao - Ruki
Uśmiechnąłem się i zacząłem ręką ugniatać jego krocze

Ryu - Koki
-AH...-zacisnąłem ręce w pięści na kanapie. Zakołysałem lekko biodrami..

Nao - Ruki
Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem rozpinać jego spodnie

Ryu - Koki
-Nn...R..ruki....zar​az przyjdzie dostawca z...pizzą...ohh....-​zarumieniłem się jeszcze mocniej.

Nao - Ruki
- Ja jestem ubrany, ty nie musisz... - szepnąłem i całkowicie zdjąłem z niego spodnie 

Ryu - Koki
-Ahhh...ale...no....​-postanowiłem się zamknąć i robić to co chciał...i to co sam chciałem.-kiedy zciągnął ze mnie spodnie rozchyliłem lekko nogi. To dość krępujące >///<

Nao - Ruki
Uśmiechnąłem się i odchyliłem jego bokserki

Ryu - Koki
Przyciągnąłem go do siebie i namiętnie pocałowałem przy okazji zacząłem ściągać jego bluzkę. zjechałem rękami na jego pośladki lekko je uciskając otarłem się o niego parę razy....wziąłem jedną jego rękę i polizałem jego 2 palce.
-Weś mniee...-spojrzałem mu w oczka i wziąłem jego palce do ust.

Nao - Ruki
- Nie teraz... zaraz będzie pizza... - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek zabierając mu palce 

Ryu - Koki
-Ruki...nooo...-chwi​la! On mnie tak podniecił i nie ma zamiaru dokończyć?!

Nao - Ruki
- Co noo ? - zachichotałem i wsadziłem rękę pod jego bokserki, jeżdżąc dłonią po jego męskości

Ryu - Koki
-Ahh...n..nie przestawaj...-wyjęcz​ałem i spojrzałem na niego prosząco.

Nao - Ruki
Pocałowałem go i całkowicie ściągnąłem jego bokserki. Znowu zsunąłem się pomiędzy jego nogi i szybko wziąłem jego męskość w usta

Ryu - Koki
Mało się nie zakrztusiłem. Jęknąłem dość głośno i wplątałem palce w jego włosy.

Nao - Ruki
Poruszałem szybko głową, żeby dać mu jak największą przyjemność.

Ryu - Koki
-Mm....tak...-po chwili doszedłem. Opadłem zmęczony na kanapę i próbowałem uspokoić swój oddech.

Nao - Ruki
Połknąłem całą ciecz i usiadłem koło niego Kiedy już udało mi się w miarę uspokoić uśmiechnąłem się do niego i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko poszedłem odebrać jedzenie, po chwili wróciłem i postawiłem opakowanie na stół

Ryu - Koki
Założyłem na siebie bokserki i usiadłem. Otworzyłem pudełko i wziąłem kawałek pizzy który zaraz zniknął. Mmm...ale jestem głodnyy.

Nao - Ruki
Zaśmiałem się i także w szybkim tempie pochłonąłem kawałek

Ryu - Koki
-Seks powoduje że człowiek zaczyna być bardziej głodny...-burknąłem do siebie, a kiedy zrozumiałem co przed chwilą powiedziałem zrobiłem się cały czerwony.

Nao - Ruki
- Możliwe.. w takim razie może zostawmy trochę na później co ? - podstępny uśmiech zagościł na mojej twarzy

Ryu - Koki
-Emm....a co będziemy potem robić?-spuściłem główkę.

Nao - Ruki
- a jak myślisz ? - wziąłem go na ręce i zaniosłem do sypialni

Ryu - Koki
-Ale przecież...przed chwilą....-zająknąłe​m się, a on położył mnie na łóżku.

Nao - Ruki
- Hmm przerwałem tylko, ze względu na pizze - uśmiechnąłem się i ściągnąłem swoje spodnie

Ryu - Koki
-Emm..yhym....-pocał​owałem go w policzek i przesunąłem ręką po jego torsie.

Nao - Ruki
Zatopiłem się w jego ustach i znowu ściągnąłem jego bokserki

Ryu - Koki
-Jak my będziemy to tyle razy robić to Ci się w końcu znudzi....-szepnąłem​ mu do ucha.

Nao - Ruki
- A założymy się... ? - przygryzłem jego ucho i przytknąłem swoje dwa palce do jego ust

Ryu - Koki
Bez zastanowienia polizałem jego palce a po chwili wziąłem je do ust dokładnie oblizując.

Nao - Ruki
Przytknąłem palce do jego wejścia, po chwili włożyłem w niego jeden palec

Ryu - Koki
-Ummhh....-ułożyłem się wygodnie na łóżku.

Nao - Ruki
Powoli wsunąłem w niego drugi palec, przybliżając się do jego ust by go pocałować

Ryu - Koki
-Mm...-kiedy chciał się odsunąć po pocałunku podgryzłem lekko jego dolną wargę.

Nao - Ruki
- Chcesz jeszcze więcej ? - złapałem jego ręce i przytrzymałem je nad głową

Ryu - Koki
-Ohh...tak....chcee.​..-poruszyłem biodrami i oblizałem prowokacyjnie usta.

Nao - Ruki
Zacząłem szybko poruszać palcami

Ryu - Koki
-Umm...-zacisnąłem ręce na pościeli.

Nao - Ruki
Po chwili wyjąłem z niego palce i zastąpiłem je swoim członkiem

Ryu - Koki
Po moim policzku poleciało kilka łez...kurde powinienem się już na prawdę do tego przyzwyczaić...ehh..​.może niedługo to nastąpi. Jak tyle razy TO robimy.

Nao - Ruki
Poczekałem aż się przyzwyczai, w między czasie głaszcząc jego policzek i ścierając każdą łzę

Ryu - Koki
Kiwnąłem leciutko głową na znak że już może. On był taki troskliwy.... nie wiem czemu przypomniało mi się jak mi powiedział że mnie kocha....jak teraz o tym myślę to chyba czuje to samo.

Nao - Ruki
Powoli zacząłem się w nim poruszać. Co chwila coraz szybciej i mocniej

Ryu - Koki
Kiedy uderzył w moją prostatę wygiąłem się w łuk...jeszcze parę razy i doszedłem plamiąc jego brzuch.

Nao - Ruki
Czując jak się na mnie zaciska także doszedłem...

Ryu - Koki
Ciężko dysząc opadłem na łóżko....było wspaniale....jak zwykle....

Nao - Ruki
Opadłem koło niego po woli się uspokajając..

Ryu - Koki
-Jesteś wspaniały...- pocałow​ałem go w policzek. Na prawdę mogę to powiedzieć bo to czuję.-...Kocham Cię...

Nao - Ruki
Spojrzałem na niego na początku wielkimi oczami ... - Na prawdę ?

Ryu - Koki
-Tak...-pocałowałem go w usta.-Bardzo...

Nao - Ruki
Szeroko się uśmiechnąłem i przytuliłem się do niego....
-Nie opuszczaj mnie....-szepnąłem i wtuliłem się bardziej w niego.  

niedziela, 9 grudnia 2012

Bou x Miku - Miłość od pierwszego dotknięcia .


Tytuł : Miłość od pierwszego....dotknięcia
Paring : Bou x Miku
Gatunek : Romans; Dramat
Autor : Nao
Ostrzeżenia: brak.



Jestem Bou. 17 letni chłopak, którego rodzice wyrzucili z domu gdy dowiedzieli się, że jest gejem . Obecnie siedzę pod blokiem z lichą nadzieją, że jeszcze ktoś po mnie wróci.
Miałem...nieciekawą przeszłość. Ból, samotność, smutek – tylko to pamiętam. W szkole ignorowałem innych a oni ignorowali mnie, sprawiedliwe, prawda ?
Rodzice często mnie wyzywali, bili. Itp. Nie miałem szczęśliwego dzieciństwa. Właściwie w ogóle go nie miałem. Siedziałem sam, zamknięty w 4 ścianach. Okropne ? Nie tak jak by się mogło wydawać . Lubie samotność...

Po godzinie czekania jednak zrezygnowałem. Zabrałem swoje 2 duuże walizki z których praktycznie wysypywały się ciuchy a suwak ledwo się trzymał. Przepraszam, ale tak drogocennych rzeczy nie mogłem zostawić. Ruszyłem przed siebie. Dokąd ? Sam nie wiem. Chodziłem tak po mieście może z godzinę... albo dwie. Byłem naprawdę wykończony. Nie miałem, żadnych pieniędzy. Ironia losu, co ? Usiadłem pod jednym z drzew w pobliskim parku. Zasnąłem... tak mi się wydawało.
Po paru godzinach lekko uchyliłem powieki czując, że ktoś mną szturcha.
- Ejj... wszystko w porządku ? - stał nade mną jakiś blond włosy chłopak. Na oko w moim wieku. Odtrąciłem jego rękę i znowu zamknąłem powieki. Nawet się wyspać nie dadzą noo...
- Słyszysz ? Przeziębisz się jak będziesz tutaj tak siedziała... - siedziała ? Nie no to już jest przegięcie.
- Jesteś ślepy czy głupi ? - prychnąłem i spojrzałem na niego jednym okiem.
- Słucham ?- Wyglądał na wyraźnie zbitego z tropu. Ja mu się nie dziwie.
- Nie jestem dziewczyną. - Podniosłem swoje zacne cztery litery.
- Serio ? Przepraszam – podrapał się w tył głowy i spuścił wzrok. Wywróciłem oczami. Czy ja wyglądam na dziewczynę ?... Nie odpowiadajcie...
- A tak w ogóle to jak Ci na imię ? - Blondyn spojrzał mi w oczy. Całkiem ładny, nie powiem
- Bou, a tobie ? - Hmmm a może by tak... nie... nie mogę mu tego zrobić.... chociaż może...
- Jestem Miku – Lepiej być nie mogło. Słodki chłopak, ze słodkim imieniem. Uśmiechnąłem się uroczo. A teraz wystarczy tylko zapytać, ze smutną minką...
- Eee... Miku... - posmutniałem... chwile tak stałem po czym otarłem niewidzialną łzę. - Jaa.. nie mam gdzie pójść.. rodzice mnie... w..wyrzucili... czy.. czy była by opcja, żebyś mnie przenocował ? - spojrzałem mu w oczy ze smutkiem.
- Jaasne. Masz szczęście, że na mnie trafiłeś. - wziął jedną moją walizkę i powędrował ku wschodniemu wyjściu z parku w którym jakimś cudem zasnąłem. Wziąłem resztę rzeczy i podreptałem za nim.

Po 30 min drogi wreszcie mogłem spokojnie usiąść na kanapie w salonie, pijąc gorącą herbatę i rozmawiając z Miku. Dowiedziałem, że uwielbia śpiewać, 2 miesiące temu skończył 18 lat, więc wyprowadził się od rodziców i mieszka sam. Przypadkiem wymsknęło mu się, że jest biseksualny co niezmiernie mnie ucieszyło. < ^ ^ > Ja także udzieliłem mu paru informacji o sobie. Dogadaliśmy się w sprawie muzyki z faktu, że gram na gitarze elektrycznej którą niedawno rozwaliłem. FUCK .
Gdy spytał o orientację zawahałem się na moment. Moje policzki przybrały kolor czerwony. Nie chciałem go okłamywać. Ostatecznie przyznałem mu się, że jestem homo. Jego reakcja była inna niż przypuszczałem. Kątem oka zauważyłem jak się uśmiechnął, a chwile później miałem już jego twarz obok swojej. „ Mam nadzieje, że jesteś na dole” usłyszałem tuż przy swoim uchu.
- To akurat nie powinno cię obchodzić – zamknąłem oczy. Nie lubiłem kiedy ktoś był aż tak szczery i bezpośredni. Niestety na słowach się nie skończyło. A może na szczęście ? Poczułem jak jego ciepłe dłonie przyciągają mnie na kolana. Jego usta lekko muskały moje. Przyznam się, chciałem więcej.
Było mi tak dobrze. Niestety wszystko musi się kiedyś skończyć.
- Mały zboczuszek. -Miku zaśmiał się swoim słodkim głosem.
- Nie jestem zboczony
- Ale mały jesteś – już miałem otworzyć usta, żeby zaprzeczyć ale co ja mogę... moje 156 cm wzrostu. Wzruszyłem ramionami i usiadłem na drugim końcu kanapy, gdyż wcześniej praktycznie leżałem na Miku. Z nerwów zacząłem bawić się palcami. Ta cisza była krępująca.

Czy można zakochać się po jednym dniu znajomości. ? Jak widać można. Tylko czy on kiedykolwiek będzie czuł to samo...

*****
Nao - Spieprzyłam -,-" Nie wyszło tak jak planowałam. Wgl tragedia.  Tak myśle. Jeśli komukolwiek się to spodobało, to proszę piszcie w komentarzach czy chcielibyście dalszą cześć. Ostatecznie dla was mogę coś wykombinować ^ ^

niedziela, 25 listopada 2012

Koki x Ruki part. XII


aNao - Ruki
Po jakiś 10 minutach dotarliśmy do baru, zajęliśmy wolne miejsce. Grr Uru jak na złość usiadł po prawej stronie mojego aniołka...

Ryu - Koki
-To co bierzemy? Szampana, piwo.....tylko duużo...- Zachichotał​em cicho widząc jak Uru się oczy świecą jak mówił o alkoholu. Ja nigdy nie piłem dużo i nigdy się nie upiłem.

Nao - Ruki
- Bierz co chcesz... - odpowiedziałem mu... no bo przecież każdy ma swoje problemy, - Dla mnie piwo... - Chłopaki po kolei zaczęli wymieniać nazwy płynów którymi chcą się dzisiaj upić jak się założę, spojrzałem na Koki'ego - A ty na co masz ochotę ?

Ryu - Koki
-Emm...no nie wiem. Może być wino.- Zacząłem się wiercić w miejscu. Chłopaki zawsze się nabijali że ze mnie taka cnotka bo nie pije dużo....ehh trzeba by to zmienić...

Nao - Ruki
Uruha od razu pobiegł zgłosić zamówienie a my tylko czekaliśmy na niego w ciszy...

Ryu - Koki
- Nareszcie coś się zaczyna dziać... - Zaczął Aoi.
- No, taka okazja rzadko się trafia - Przytaknął Reita...

Nao - Ruki
Pocałowałem Koki'ego w usta natychmiast pogłębiając pocałunek... - Dziękuje... - Wyszeptałem mu do ucha uśmiechając się. W końcu dzięki niemu mamy tą umowę

Ryu - Koki
-To nic takiego...-Uśmiechną​łem się delikatnie.-Macie talent i trzeba to pokazać. Nigdy nie próbowaliście pójść do żadnego studia ani nigdzie?

Nao - Ruki
- Noo... jakoś nie... -  Spojrzałem na chłopaków... Oni chyba nawet nas nie słuchali.

Ryu - Koki
-Czemu? Czekaliście aż ktoś was sam znajdzie? Nie ma mowy...trzeba było gdzieś iść....ale dobra nie ważne ja mam w tym trochę orientacji, a wy jak widzę nie bardzo..

Nao - Ruki
- My nawet nie marzyliśmy o czymś takim, graliśmy dla przyjemności, bo to kochamy...

Ryu - Koki
Uruha przyniósł alkohol. Położył na stole tackę i każdy z nas wziął to co zamawiał. Nie wiem czemu miałem dzisiaj ochotę się upić.....nie mogę się zrozumieć...wzięłam szklankę z tacy i upiłem łyk.

Nao - Ruki
Chciałem dziś w sumię spędzić dzień tylko z Koki'm ale... w sumie mamy jeszcze czas. Wziąłem szklaneczkę i upiłem kilka dużych łyków.

Ryu - Koki
Hmmm...w sumie nigdy się nie upiłem, nie wiem jak to jest. Słyszałem tylko że tak jakby się film urywa i nie pamięta się co robiłeś, a rano głowa strasznie boli. Spojrzałem na Uru, on to sobie dziś nie żałował.. może i ma mocną głowę ale widziałem, że już coś się zaczyna. Dolałem sobie 3 szklaneczkę i nadal piłem. Coś mi zaczynało szumieć w głowie....uhh....

Nao - Ruki
- Koki... wszystko oki ? - Jemu też najwyraźniej alkohol uderzył do głowy, to się robi niebezpieczne...

Ryu - Koki
-Emm..t..tak...-spoj​rzałem na niego trochę zamglonym wzrokiem.

Nao - Ruki
- Mhm - mruknąłem i wstałem, musiałem na chwilę wyjść, mój tak zwany "głód nikotynowy " się odzywa. Zamknąłem drzwi do baru i opierając się o ścianę zapaliłem pierwszego papierosa

Ryu - Koki
Reita i Aoi powiedzieli, że idą po jeszcze parę piw a Kai wstał i  gdzieś poszedł....szczerze to za bardzo nie usłyszałem gdzie...
-Ko-ki....- Poczułem czyjąś rękę na swoim udzie. Odwróciłem się i zobaczyłem Uhu baardzo blisko siebie, nie wiem czemu mi to nie przeszkadzało.
-Hmm?- Pochylił się bliżej w moją stronę i polizał mnie w szyje, zadrżałem.

Nao - Ruki
* jako Uru *
- Wiem, że tego chcesz... tylko to powiedz.. - Szepnąłem mu do ucha i dość mocno je przygryzłem

Ryu - Koki
-Ohh...-jęknąłem mimowolnie, to takie przyjemne...chyba nic się nie stanie jak tak trochę z nim...

Nao - Ruki
Położyłem mu rękę na kroczę i zacząłem je ugniatać, w tym samym czasie zatapiając się w jego ustach

Ryu - Koki
Zarzuciłem ręce na jego szuje i jęknąłem mu w usta. Coś mi tu nie pasowało, ale nie wiem co...

Nao - Ruki
Zacząłem powoli ściągać z niego bluzkę przy okazji bawiąc się jego sutkami

Ryu - Koki
-Nnn...-czułem że mam zarumienione policzki. Coś na prawdę było nie tak....może powinienem przestać o tym myśleć. Tak strasznie szumi mi przez to w głowie....dawałem z sobą robić wszystko. Chwilkę.....gdzie jest Ruki?

Nao - Ruki
* Ruki *
Zgasiłem chyba 3 papierosa i wszedłem do pomieszczenia, to co zobaczyłem... aż mi się rzygać chciało... Szybko do nich podszedłem i oderwałem Uruhe od mojego chłopaka

Ryu - Koki
-Hmm..?...R...Ruki?-​spojrzałem na niego nie bardzo wiedząc o co chodzi. Czemu miał taką dziwną minę?

Nao - Ruki
-Co wy robicie ?! i gdzie jest reszta ? Koki, chodź ja już nie wytrzymam z tym chłopakiem <czyt. Uruha > - Złapałem Koki'ego za rękę i pociągnąłem w swoją stronę

Ryu - Koki
Mało nie wylądowałem na ziemi. Nie wiem czemu ledwo trzymałem się na nogach. Chciałem spać....

Nao - Ruki
- Ile tyś tego wypił !? - Spojrzałem Koki'emu w oczy, o nie... on długo nie wyrobi...

Ryu - Koki
-Nn...nie krzycz tak głośno...- Zawiesiłem​ mu się na szyi.

Nao - Ruki
Ja tylko westchnąłem. Wziąłem go na ręce i skierowałem się w stronę mieszkania Koki'ego

Ryu - Koki
Kiedy wychodziliśmy z baru pomachałem jeszcze Uru i przykleiłem się bardziej do Ruki'ego. Był taki cieplutki....
-Czemu nie dałeś...mi ...się jesz....jeszcze pobawić..?

Nao - Ruki
- Pobawić ? Upiłeś się ! A potem byś tego żałował... jeśli cokolwiek byś pamiętał... - Powiedziałem dość głośno. Wszystko się we mnie gotowało

Ryu - Koki
-...Czego żałował...?- Zauważył​em że weszliśmy do mojego domu...

Nao - Ruki
- A co by było gdyby to zaszło dalej ? Gdybym nie przyszedł tak szybko..? - Spuściłem głowę i położyłem go na kanapie

Ryu - Koki
-Ale coo?- Wyciągnąłem łapki w jego stronę żeby się położył koło mnie.

Nao - Ruki
- Nie ! ty idziesz spać...- Położyłem go z powrotem na kanapie i poszedłem zrobić sobie kawę.. ale przyznam, że nawet jak jest pijany jest uroczy...

Ryu - Koki
-Ruuuukiiii.....- Wyd​arłem się prawie na całe mieszkanie. Chcie żeby się obok mnie położył. Nie chce być sam...

Nao - Ruki
Zatkałem sobie uszy i usiadłem obok niego... niech on już zaśnie ! błagam...

Ryu - Koki
Wyciągnąłem łapkę w jego stronę.
-Połóż się....

Nao - Ruki
- Nie. Jesteś pijany, nie będę z tobą spał... - Powiedziałem powoli.

Ryu - Koki
-Pff....a z innymi byś to zrobił...- Bąknąłem go siebie, szczerze nie wiem czemu to powiedziałem. Ehh....ja chyba na prawdę powinienem iść spać.

Nao - Ruki
Usłyszałem jego ostatnie słowa. Czemu to tak zabolało ? Przecież on jest pijany, nie mówi tego co myśli... - Skuliłem się i oparłem o barierkę balkonu na który po chwili wyszedłem.

Ryu - Koki
Odwróciłem się na drugi bok i zasnąłem.

Nao - Ruki
Jeszcze trochę pokręciłem się po domu i także zasnąłem...Następnego dnia, oczywiście ja wstałem pierwszy, ruszyłem do kuchni nalać wodę do szklanki bo mnie też było trochę " ciężko" w głowie

Ryu - Koki
Otworzyłem powoli oczka i jęknąłem. Głowa mnie tak bolała jak nigdy. Chyba pójdę dalej spać.....odwróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem Ruki'ego.

Nao - Ruki
- Dzień dobry -Uśmiechnąłem sie i postawiłem szklankę obok kanapy

Ryu - Koki
-Heej...-podniosłem się trochę i wypiłem całą zawartość szkła.-Głowa mnie boli....i nic nie pamiętam. Emm....byliśmy w barze...i pamiętam że piłem ale dalej już nic. Co robiliśmy?

Nao - Ruki
- Eee... w sumie to nic.. widziałem, że źle się czułeś więc powiedziałem chłopakom, że idziemy do domu.. - nie potrafiłem powiedzieć mu prawdy... poza tym, Uruha też zapewne nie będzie nic pamiętał..

Ryu - Koki
-Ahaa....może to trochę dziwne, ale mam wrażenie że coś zrobiłem o czy powinienem pamiętać....Ehh głupi alkohol.-na prawdę było coś dziwnego i nie wiem czemu wydawało mi się że Ruki mnie okłamywał.

Nao - Ruki
- Nie na prawdę nic się nie działo... znaczy Uruha odwalał pare akcji... ale poza tym to wszystko w porządku - uśmiechnąłem się do niego i poszedłem nalać mu jeszcze jedną szklanę wody

Ryu - Koki
-Yhym....mamy coś dzisiaj w....KTÓRA GODZINA?!- rozejrzałe​m się spanikowany. Przecież ja dzisiaj mam prace! Nieee...

Nao - Ruki
- Spokojnie, gdy spałeś zadzwoniłem do twojego szefa i powiedziałem, że jesteś chory... - uspokoiłem go i usiadłem koło niego podając mu szklankę

Ryu - Koki
Odetchnąłem z ulgą.
-Dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobił.-przysunąłem się do niego i pocałowałem w policzek.

Nao - Ruki

Zaśmiałem się lekko... - Na pewno byś sobie jakoś poradził... - przytuliłem go do siebie

Ryu - Koki
-Taa...jasne...-wtul​iłem się w niego.-to co porobimy?

Nao - Ruki
- Na razię to cię musi główka przestać boleć - wystawiłem mu język

Ryu - Koki
-Dobrze...-położyłem​ się na kanapie.-Ale czemu ja spałem na kanapie, a ty gdzie indzie?

Nao - Ruki
- Kanapa była bliżej niż sypialnia, nie czepiaj się... - ehh te kłamstwa jakoś nie za bardzo mi wychodzą

Ryu - Koki
-Yhym....chwile....t​y mnie tu przynosiłeś?

Nao - Ruki
- No a co ty myślałeś ? -spojrzałem na niego. Śmiać mi się chciało z jego miny

Ryu - Koki
-A...ale ja jestem strasznie ciężki....wybacz że sprawiłem ci kłopot.-spuściłem łepek.

Nao - Ruki
- Ciężki ? haha.. to ty nie wiesz ile Uruha waży.. - zasmiałem się głośno i pocałowałem go

Ryu - Koki
-Nosiłeś go?-zrobiłem podajże dość dziwną minę.

Nao - Ruki
- A myślisz, że jak on za każdym razem trafiał do domu ? Reszta zawsze się wcześniej zwijała a ja byłem zmuszony urwać się z pracy i go zanosić a potem zajewaniać z powrotem te 2 km... - westchnąłem i klepnąłem się w głowę .

Ryu - Koki
-Współczuje....-przy​tuliłem go.-Nudno....porobim​y coś? Albo inaczej....jestem głodny...-uśmiechnął​em się delikatnie.

Nao - Ruki
- Hah to się zdecyduj .. na co masz ochotę ? - wyślizgnąłem się z jego uścisku i wszedłem do kuchni

Ryu - Koki
-Hmm....pizza!-zaświ​eciły mi się oczka.- ehh dobra i to, przynajmniej nie będę musiał gotować....- poszedłem poszukać swojej komórki by zamówić pizze

Ryu - Koki
-Haha....ale przecież możemy zrobić....mam fajny przepis...ale widzę że ty nie jesteś raczej za gotowaniem.-ułożyłem​ się wygodnie na kanapie.

Nao - Ruki
- Aż tak łatwo mnie rozgryźć ? - szepnąłem do niego i szybko złożyłem zamówienie

Ryu - Koki
-Trochę tak...-uśmiechnąłem się.-Na przykład wiem że jesteś często niewyżyty.-zarumieni​łem się lekko.

Nao - Ruki
- A w szczególności dzisiaj - Zaśmiałem się i odłożyłem słuchawkę. Szybko do niego podszedłem i usiadłem na jego biodrach
***
Nao - Hmm od czego tu zacząć. Zdziwiło mnie, że w ciągu...3 ? 4 ? Dni mamy już prawie 200 odwiedzin < szok >  Ale oczywiście to dobrze. Bardzo się z tego cieszymy ^ ^
Oświadczam, że multum pomysłów roi się w naszych główkach więc niedługo pojawią się jedne z nowszych notek które pisałyśmy ^ ^

wtorek, 20 listopada 2012

Reita x Bou - Braterska Miłość part. I


- Że co kurwa ?! - Reita był już na skraju załamania nerwowego. Właśnie jego kochana mamusia uświadomiła go, że postanowili adoptować jakiegoś gówniarza.
- Uspokój się. - westchnęła zrezygnowana matka. - Dobrze wiesz, że nie często bywamy z ojcem w domu, przyda ci się towarzystwo...Ślęczysz codziennie przed telewizorem. Na pewno obecność tego chłopaka ci nie zaszkodzi.
- Ale po co mi się tu będzie kręcił jakiś gówniarz ?! Po miedzy szkołą a próbami mam się zajmować tym dzieciakiem...zapomnij ! - Nigdy nie uważał, że ma normalnych rodziców ale teraz to już przegięli. Cudem nie powstrzymał się od powiedzenia tego i owego na ten temat.
- Ale on jest prawie w twoim wieku. Ojciec zaraz powinien z nim przyjechać - w tym momencie usłyszeli chrzęst zamka. Chwile potem do salonu wszedł wysoki mężczyzna prowadząc za sobą chłopca. Kiedy tylko weszli Akira nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- To do cholery ma być chłopak ?! - powiedział w swoich myślach Reita. Dzieciak, a od dziś jego " braciszek " bardziej przypominał " kawaii dziewczynkę " niż chłopaka w wieku 16 lat. Jego platynowe blond włosy sięgające do połowy pleców i grzywka zasłaniająca prawą część buzi była nad wyraz urocza jak na chłopaka. Gdy tylko podniósł łepek można było zobaczyć duże czarne oczy i bladą cerę na której zaraz pojawiły się rumieńce gdy tylko spojrzał w oczy Reicie.
- Akira...- zwrócił się do blondyna ze szmatą na ryju, ojciec - To jest Bou, od dziś będzie z nami mieszkał. Masz być dla niego miły...i bez marudzenia ! - dodał widząc, że jego syn chce coś powiedzieć i wykłócać się o bóg wie co . - A teraz zaprowadź go do jego pokoju, tego na końcu korytarza.
Gitarzysta rzucił tylko krótkie " chodź " i nie odwracając się skierował do pokoju który od dziś miał należeć do blondyneczki. Bou szybko podreptał za nim oglądając się przez ramię i patrząc na oboje " rodziców " którzy uśmiechali się do niego uspokajająco..
Gdy dotarli do pokoju oboje weszli do środka. Reita był pod wrażeniem, że jego rodzice urządzili ten pokój sami i to w TAKIM stylu. Pokój dość ciemny. Granatowe ściany, szare zasłony, i białe meble. wszystko bardzo fajnie ze sobą kontrastowało. Jemu też przydał by się remont w pokoju ale nie narzekał. Czarna tapeta jeszcze nie odpadała od ścian czyli chyba nie było najgorzej. W sumie miał wszytko co chciał. Miał zajebiste, życie bo rodzice rzadko wtrącali nos do jego sprawy. Polegali na nim . Niestety to luksusowe życie dziś się skończyło ponieważ został zobowiązany do opiekowania się chłopakiem.
-Potrzebujesz czegoś ? -Spytał z zamiarem udawania uprzejmego chociaż w sumie nie miał zamiaru taki być, ale szczerze mówiąc ten chłopak...był inny. Interesował go. Oczywiście żeby nie było Reita jest w 100 % homo wiec nie zdziwiło go, że tak pomyślał o nowym " braciszku " .
- N-nie...chyba nie.... - Bou stał na środku pomieszczenia ze wzrokiem wbitym w podłogę.  " uroczy... " przeszło przez myśl Akirze... i nawet tego nie udawał...
- Jesteś słodki - powiedział szybko, zaśmiał się pod nosem i wyszedł . Bou stał tak na środku pokoju jak idiota i przetwarzał w myślach co powiedział blondyn... Momentalnie się zaczerwienił i usiadł na łóżku... Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Czuł się zagubiony. Zawsze taki był ale miał nadziej , że w tym domu, w tej rodzinie, wreszcie go zaakceptują. Wreszcie poczuje się kochany. Zaczął rozpakowywać swoje rzeczy gdy usłyszał, że do pokoju wchodzi jego " brat ".
- Rodzice wyszli, a ja wychodzę na próbę, kazali mi cię wziąć ze sobą. Idziemy . - Reita wyrzucił z siebie te słowa nawet na niego nie patrząc, zabrał po drodze swoją torbę nawet nie czekając na blondyna. Bou oczywiście nie chcąc zostawać sam szybko poszedł za chłopakiem i razem kierowali się w stronę domu Kai'a gdzie aktualnie miały odbywać się wszystkie próby.
- Nie lubisz mnie ... - jęknął cicho prawie niesłyszalnie blondyn. Akira, zatrzymał się gwałtownie. To nie było celowe, raczej taki instynkt. Tak naprawdę  mógł olać go, udawać, że nie słyszał. Jednak nie mógł. Bou miał w sobie coś co nie pozwalało mu go skrzywdzić. Może to jego
wygląd ? Zachowanie ? Prawdopodobnie. Wyglądał tak uroczo i niewinnie, że wydawałoby się, że każdym mocniejszym dotykiem można zrobić mu krzywdę.
Akira zastanawiał się chwile nad odpowiedzią... w sumie to nie było ani pytanie ani stwierdzenia, raczej coś pomiędzy. Jakby wiedział, że tak jest ale jednak mała część jego waha się i wewnętrznie błaga, żeby się mylił.
Akira postanowił zignorować słowa blondyna i poinformować go o czymś prawdopodobnie dla niego ważnym. Bou także się zatrzymał i patrzył uważnie na gitarzystę.
- Słuchaj...moi koledzy nie są tak...hmmm spokojni jak ja więc wchodzisz tam na własną odpowiedzialność - zamilkł na chwilę nawet się nie odwracając by spojrzeć na chłopaka. - aha i jeszcze jedno, nie bierz do serca to co tam usłyszysz... - Po tych słowach oboje ruszyli do drzwi wejściowych domu Kai'a. Reita niepukając otworzył drzwi i ruszył w kierunku pokoju chłopaka gdzie jak zakładał wszyscy się znajdowali. Bou dreptał za nim nie chcąc zostać w tyle.
- Siema - rzucił beznamiętnie Akira i usiadł na kanapie robiąc miejsce dla swojego...., że tak powiem podopiecznego.
- Hej - reszta zespołu przywitała go z równym entuzjazmem.  nawet nie zwrócili uwagi na blondynka co w sumie było całkiem dobre, zważywszy na to, że Reita wcale nie miał ochoty się tłumaczyć kim on jest i co tu robi...
Okazało się, że próba nie mogła się odbyć ponieważ brakowało jednej osoby. Tą osobą był ich wokalista - Ruki, który od tygodnia umiera w łóżku ( czyt. Dziewczyna go go rzuciła ) Chłopaki, żeby zabić czas postanowili  zagrać w karty. Bou nie mając co robić zaczął oglądać gitary. Uwielbiał grać niestety nigdy nie było go stać na jakąkolwiek gitarę. Usiadł na podłodze z akustykiem na kolanach. Zaczął grać wymyśloną przez siebie melodie.
Całkowicie zatracił się w muzyce. Zapomniał o wszystkim. Reita spojrzał w stronę grającego blondyna, reszta ludu poszła w jego ślady. Chłopak naprawdę dobrze grał. Wszyscy byli nie mniej zdziwieni co sam Reita.
Bou przestał grać czując na sobie spojrzenia innych. Odłożył gitarę ale nie ruszył się z miejsca...
- Gommen... - wyszeptał spuszczając wzrok.
- Jesteś świetny - Uruha od razu do niego podleciał, Patrząc po minie Reity można było stwierdzić, że jednak Uru był trochę zbyt blisko Bou. Jednak jego kolega nie za bardzo przejmował się dość głośnymi chrząknięciami Reity które miały odwrócić jego uwagę od Bou.
- Długo grasz ? Jesteś świetny. Pewnie już masz jakiś zespół a jak nie do mógłbyś robić za naszą maskotkę... - Uruha uśmiechnął się przebiegle. Był tak blisko blondyna, że praktycznie na nim leżał. Widać było, że Bou był dosyć zmieszany. Nie za bardzo chyba wiedział co się dzieje.
- Świetny pomysł. można by go przebrać za takiego króliczka playboy'a, co wy na to ? - Popatrzył się po wszystkich, Kai zaczął się tylko lekko śmiać ale nie miał zamiaru odpowiadać. W końcu był liderem i musiał czuwać, żeby chłopaki nie przekroczyli jednak pewnych granic - Myślałeś o tym kiedyś ? - zwrócił się do chłopaka przesuwając dłonią po jego udzie a zaraz potem biodrze. Bou zadrżał niby delikatnie ale jednak Reita to zauważył...
- N- niee... - jęknął i zalał się soczystym, czerwonym rumieńcem.
- A szkoda bo świetnie byś się do tego nadawał - zaśmiał się Uruha i musnął lekko wargi blondyna. Reita już nie mógł na to patrzeć. Fakt blondynowi zależało na chłopaczku i to nie ze względów rodzinnych... i nie miał ochoty oglądać jak jego przyjaciel się do niego przystawia.
- Musimy już iść... - Akira natychmiast się podniósł i łapiąc Bou za rękę natychmiast skierował się w stronę wyjścia.

Przez całą drogę nie odezwali się do siebie nawet słowem. Bou wszedł za basistą do pomieszczenia zdejmując buty. Od razu chciał pójść do swojego pokoju lecz nagle poczuł jak jego ciało zostaje przygwożdżone do ściany, a jego usta złączyły się z ustami swojego...
" brata " ? ehh po co się oszukiwać... nie są spokrewnieni.. Ale Bou teraz nie myślał o tym, całował go.. chłopaka, a co gorsza, podobało mu się.
Pełne wargi blondyna idealnie pasowały do jego. To było niesamowite uczucie. Niestety musiało się kiedyś skończyć...
- Przepraszam... - wyszeptał tylko Reita do ucha blondyneczki po czym pocałował je i powędrował do swojego pokoju. Bou przez chwilę nie wiedział co się dzieje. To sen ? Może nadal jest w domu Kai'a, i przypadkowo zasnął i to wszystko mu się śni. A skoro tak temu akurat śniło mu się TO ? Po chwili namysły stwierdził, że także pójdzie spać...
Śnił mu się chłopak, blondyn... ładnie zbudowany, który gra na scenie i całkowicie zatraca się w muzyce. Piękny widok. Tylko tak mógł to określić blondynek. Wiedział jak to jest. Często tak miał. Kochał to uczucie tak jak każdy kto tego chociaż raz doświadczył. Dzięki temu można oderwać się od rzeczywistości.
Obudził się nagle. Siedział tak wpatrzony w ciemność. Jego umysł dopiero teraz rozpoznał tego chłopaka. To był Reita. Brat który go pocałował. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie. Wstał i powędrował do łazienki, po drodze zaglądając przez uchylone drzwi pokoju Akiry. Także nie spał. Siedział na parapecie a jego twarz oświetlał jasny księżyc. Doskonale było widać, że myśli nad czymś bardzo intensywnie. Jednak niezdarność Bou bardzo chciała, żeby Akira nakrył go, i tak się stało. Chłopak potknął się i wpadł z hukiem do pokoju gitarzysty. Reita szybkim krokiem skierował się w stronę leżącego i podniósł go z ziemi.
- Co ty tu robisz  ? - spytał blondyn sadzając Bou na swoim łóżku i trzymając go za ręce. Chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Bou momentalnie się zaczerwienił i spuścił wzrok, no bo co niby miał mu powiedzieć ? Że nie mógł spać ? Że chciał go zobaczyć ? Że chyba się w nim zakochał ? To raczej nie był dobry pomysł. Nie chciał mu o tym mówić. To jest nienormalne ! Od kąt ten go pocałował cały czas o nim myślał. Czuł jego usta na swoich. Pamiętał wszystko, każdy najmniejszy dotyk. Ale nie mógł ! To był w końcu jego brat. Chciał mić normalną rodzinę, która go zaakceptuje. A teraz co będzie ? Jak wszyscy się dowiedzą, że podkochuje się we własnym bracie...
Nagle poczuł ciepły dotyk dłoni Reity na swoim policzku. Spojrzał na niego. Miał dziwny wyraz twarzy, Jakby się czymś martwił. Wpatrywał się w blondynka jak nigdy dotąd. Szybko przytulił go do siebie. Jego serce zaczęło szybciej bić. To było niesamowite. Mieć przy sobie kogoś, na kim ci cholernie zależy. Wiesz, że możesz zmienić wszystko, na lepsze oczywiście . Bou zadrżał. Nie ze strachu. Ale zaskoczył go ten dotyk. Piękny moment. Środek nocy, światło księżyca wpada do pokoju przez lekko uchylone okno. A ty możesz przytulać się do osoby w której kochasz się od pierwszego pocałunku... a może i od pierwszego wejrzenia ? Kto wie... Reita szybko położył na łóżku zwisając nad nim i patrząc w te wielkie brązowe oczy. Czuł jak gitarzysta się spiął i natychmiast spuścił wzrok.
- Braciszku... - zamruczał mu do ucha basista. - teraz jesteś mój... - powiedział, z wielką odwagą w głosie. Bou nie wiedział czy się cieszyć czy wiać. Nie wiedział co ma robić, chciał otworzyć usta, żeby coś powiedzieć... cokolwiek, ale basista szybko zamknął mu usta swoim pocałunkiem od razu wsuwając do jego buźki język. Oboje leżeli tak na łóżku zamknięci w swoim własnym świecie gdzie mogli być razem, beż wątpliwości, na zawszę...
Jedyne myśli, które teraz głębiły się w małej głowie Bou to: To sen ! To tylko sen ! Cholernie piękny sen ! Reita swoimi zwinnymi palcami zaczął rozpinać koszulę blondyna. Młodszy tylko pisnął czując chłodną skórę na swoim torsie.
- Nnn.... zostaw.. - szepnął zdezorientowany. Nie był przygotowany na coś takiego, szczerze mówiąc nie był przygotowany nawet na pocałunek. To było tak nagle. Przecież to nawet nie miało się zdarzyć, to czysty przypadek. Reita nie miał zamiaru czegokolwiek zaprzestać, nareszcie miał to co chciał. Miał Bou.  Zjechał pocałunkami na szyję blondyna i powoli zaczął ściągać jego koszulkę. Trzask drzwi przerwał jakiekolwiek czynności. Bou w błyskawicznym tempie zerwał się z łóżka basisty i nic nie mówiąc powędrował do swojego pokoju.
- Cholera... - zaklął cicho Reita. A miał już takie piękne plany na to jak spędzą te noc... jak im będzie razem dobrze, ale jak zwykle wszystko musi się spiepszyć w ostatnim momencie.

Nao x Hiroto - Miłości się nie zapomina [ Nao ]


NaoS: A oto mój pierwszy, własny wytwór mojej chorej i zboczonej psychiki ;D No ale cóż może to i dobrze xd
***
- Ale czemu ? - Jęknął lider zespołu Alice Nine. Bowiem, jego kochani przyjaciele, wymyślili sobie imprezę. Pomysł sam w sobie dobry, gdyby nie to, że te pochlajparty miały się odbyć właśnie u niego w domu. Aż mu ciarki przeszły na myśl jakby wyglądał jego dom po "zabawie" tych oto... ludzi...

- Nao  proszę cię ! Dawno się nie bawiliśmy - Hiroto prawie położył się na i tak już leżącym perkusiście.

- Ale czemu u mnie  ? - zażenowany spuścił głowę. Nie uzyskał jednak odpowiedzi na pytanie, które jak widać zostało uznane za retoryczne. - ehh...no doobra... - Horoto nadal leżący na Nao pocałował go w policzek  i razem z resztą zespołu poszedł zrobić "zapasy" xD


Był piątek wieczór. Impreza miała się zacząć za godzinę, a on nie wiedział co me ze sobą zrobić. Wziął do ręki telefon i wybrał numer do Hiroto.

-Hallo ? - Usłyszał głos w słuchawce. To nie był jednak gitarzysta.

- Shou ? Gdzie jest Hiroto ? - zdziwił się gdy usłyszał zaspany głos wokalisty.

- Wyszedł. Powiedział, że ma coś do załatwienia. - W tle można było usłyszeć szepty i śmiechy. Chłopaki często zachowywali się dziwnie, ale teraz to było już całkiem co innego. Nao od samego początku coś podejrzewał, ale nie przejmował się tym. Odłożył słuchawkę po chwili położył się na łóżku, zamykając oczy. Myślał o Hitoro. Kochał tego wariata. Kochał jego pomysły, głos i jego ciało którego niestety nigdy nie miał okazji zobaczyć w całej okazałości. Tak zatonął we własnych myślach, że nie usłyszał otwieranych drzwi

-Nao ! Nao jesteś tu ?- Jego głos słyszał jak przez słuchawki. Słyszał ale był tak zanurzony w przemyśleniach, że nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Ocknął się dopiero wtedy gdy jakiś ciężar przygniata jego ciało.

- Nao...obudź się - poczuł ciepły oddech na swoim uchu. Uchylił lekko powieki, a przed oczami ujrzał blondwłosego gitarzystę. Gdy tylko spostrzegł się co się w tym momencie dzieje jego oddech natychmiast przyśpieszył. Szok i szczęście - to wtedy czuł.

-H..hiroto ? - ehh głupie pytanie - C..co ty t-tutaj robisz ? - Dodał lider już trochę się uspokajając.

-Niespodzianka ! - szepnął mu do ucha i przygryzł je wywołując i perkusisty dreszcze...przyjemnie dreszcze. Ręce gitarzysty zjechały na tors chłopaka powoli rozpinając jego koszule. Nao nie mógł ogarnąć co się w tej chwili dzieje. To wszystko było tak nagle. Myślał, że Hiroto  nie jest nim zainteresowany.

-Ahh..- jęknął cicho gdy ręce blondyna całkiem pozbyły się jego koszuli i zaczęły jeździć po rozpalonej klacie co chwila zahaczając o sutki.

-Hiroto...a-ale chłoopaki...

- Nie przyjdą - przerwał mu cicho gitarzysta i zajął się spodniami lidera które już dosyć bardzo się na nim opinały. Nao speszony odwrócił wzrok. To był w końcu jego pierwszy raz. Chciał tego, ale to nie zmieniało faktu, że się bał. Jego oddech znowu nienaturalnie przyśpieszył. Hiroto zawiesił się nad nim patrząc w te piękne oczy. Chwile potem zatopił się w jego miękkich ustach. Delikatny pocałunek i pełen uczuć. Jakby na potwierdzenie, że on czuje do niego to samo. Gdy tylko zabrakło im powietrza niechętnie oderwali się od siebie. Lider trochę się uspokoił i pozwolił się pieścić gitarzyście . Blondyn znów zaczął rozpinać spodnie Nao już po chwili całkowicie je z niego ściągnął. Lider nie pozostał mu dłużny. Chwile potem koszulka Hiroto tak samo jak jego spodnie leżały koło łóżka. Chciał przez chwile przejąć inicjatywę lecz blondyn nie pozwolił mu na to. Szybko i sprawnie przyszpilił go do łóżka, całując. Nao od razu uległ słodkim ustom swojego kochanka. Hiroto po chwili zjechał pocałunkami na szyje chłopaka zabawiając się jego skórą.

- Ohh... - ciche jęki wydobywały się co chwila z ust lidera. Blondyn zaczął obcałowywać jego tors, drażniąc sutki przez co jego kochane uke traciło zmysły. Zaraz potem zjechał na brzuch a tam zagłębiając język w pępku kochanka. Nao wplątał palce w miękkie, blond kosmyki gitarzysty. Ogata zaczął błądzić rękami po udach lidera. Perkusista zadrżał pod wpływem jego dotyku.  Na pewno w z przyjemności ale też  ze strachu. Nigdy tego nie robił więc chyba jego obawy były uzasadnione.

- Chcesz tego ? - spytał blondyn. W jego głosie można było wyczuć troskę. Zbliżył swoją twarz do ust Murai'ego i złożył na nich lekki pocałunek. Gdy poczuł, że chłopak się uspokoił powrócił do poprzedniej czynności.

- Ja... boje się.. - jęknął odwracając wzrok.

- Cii... Nie zrobię ci krzywdy...  - szepnął mu do ucha. Nao już więcej się nie odezwał. Wiedział, że może mu ufać. Hiroto zjechał pocałunkami na podbrzusze chłopaka.

- A-ale...ja. n-nigdy...

- Wiem . - mówiąc to ściągnął z niego bokserki które wylądowały w drugim końcu pokoju. Policzki lidera przybrały kolor krwistej czerwieni. Próbował się zasłonić, ale ręce Hiroto skutecznie mu to uniemożliwiały.

- Nie wstydź się - Nao odwrócił wzrok i posłusznie zabrał ręce, ale nadal zaciskał uda. Gitarzysta zaczął go po nich całować wywołując u niego ciche jęki. Jego mięśnie lekko się rozluźniły. Blondyn szybko to wykorzystał i szybko rozsunął nogi Murai'ego natychmiast biorąc jego męskość w usta.

- Hiroto ! - Nao niepohamowanie krzyknął imię kochanka pod wpływem tak nagłej pieszczoty. Blondyn nie przestawał ruszać głową. Wsłuchiwał się w pojękiwania kochanka. Ssał jego członek ręką stymulując jądra. Czuł, że po całym ciele perkusisty przechodzą dreszcze. Jego zarumienione policzki, zmrużone oczy i lekko rozchylone wargi były najpiękniejszym i najbardziej podniecającym widokiem dla Hiroto.
- Aiii..  - Lider A9 doszedł spuszczając się w usta Ogaty.

- Mmm... - Hiroto oblizał swoje czerwone usteczka i uśmiechnął się do perkusisty. Nao tylko speszony odwrócił wzrok. Nie chciał, żeby jego kochanek ujrzał te soczyste rumieńce na jego twarzy. To i tak już było dość krępujące. - Masz ochotę na więcej ? - spytał zadziornie łapiąc Murai'ego za podbródek i zmuszając go by spojrzał w jego oczy...

- Chc...chcee... - zająknął się przez chwile lider. Gitarzysta już nie potrzebował więcej informacji. Obrócił lekko drżącego chłopaka na brzuch i wsadził w jego dziurkę jeden palec który uprzednio polizał.

- B-boli... - jęknął lider, krzywiąc się. Chciał go już w sobie, ale wiedział, że na przyjemności trzeba poczekać.

- Cii... - poruszył palcem w jego wnętrzu na co ciemnowłosy cicho krzyknął. Chwile potem sam z chęcią poruszał biodrami i prosił o więcej. Blond chłopak dołożył drugi palec, a zaraz potem także i trzeci. - Kochanieee.... chcesz mnie już w sobie  ? - przylgnął do jego pleców liżąc płatek ucha i przygryzając go trochę mocniej niż zwykle.

- T...taak...chce... - szepnął lider poruszając zachęcająco bioderkami.

- Nie usłyszałem.. - drażnił się z nim blondyn...

- Tak ! Chce ! - Powiedział trochę głośniej, zaraz potem chowając swoją niewinną twarzyczkę w poduszkę.

- Słucham ? - uśmiechnął się i zaczął przystawiać swój członek do dziurki chłopaka, a zaraz potem znowu się odsuwając...

-Hiiroto ! Błagam, nie baw się już...  - wysapał perkusista. Zaraz potem poczuł nieprawdopodobny ból przeszywający jego ciało. Po policzku spłynęło kilka łez które natychmiast otarł wierzchem dłoni. Gitarzysta odczekał chwile i zaczął wolno poruszać się w Nao.

- Boli ! - krzyknął i znowu zaczął lekko łkać. Blondyn pogładził go uspokajająco po plecach.

-Zaraz przejdzie... - szepnął mu do ucha i zaczął całować go wzdłuż kręgosłupa. I faktycznie, Nao po chwili przyzwyczaił się do kochanka i zaczął poruszać biodrami cichutko prosząc o więcej tej przyjemności.

- Hiroto...szybciej... - wysapał. Ogato oczywiście z przyjemnością wypełnił jego prośbę. Jeszcze parę pchnięć i perkusista doszedł z głośnym jękiem. Hiroto czując zaciskające się na nim mięśnie także doszedł, spuszczając się wewnątrz niższego chłopaka. Zdążył go jeszcze tylko pocałować i oboje przytuleni do siebie odpłynęli w długi, spokojny i miejmy nadzieje piękny sen...
***

NaoS: I jeszcze taka mała prośba. ^^ Jakbyście wszyscy wysilili swoje cudowne i pełne pomysłów mózgi i podały nam jakieś propozycje na pary lub pomysł na notki to byłyby wdzięczne ;* Oczywiście mamy jeszcze parę pomysłów w zanadrzu ale każdy ma kiedyś limity i potrzebuje wsparcia ♥♥♥

Miyavi x Ruki - Zmiana ról [ Ryu ]


Tytuł:Zmiana ról
Paring:Miyavi x Ruki
Autor:Ryu
Uwagi: Takie komedio podobne coś. Występują tu sceny erotyczne (kompletnie nieudane), takie dziwne jak dla mnie O.o Trochę nawiązuje do innych notek co pisałyśmy (Głównie do Partów), ale nie do końca. Pisałam to od baaaardzo długiego czasu i nie mogłam skończyć. Tiaa...nie ma to jak motywacja siostry (Nao) ,,Dokończ to, albo zrobię Ci krzywdę..." ^ ^'' Bardzo motywujące. Co do treści to uważam, że to jakaś tragedia i wg koszmar. Może komuś choć trochę się spodoba. Dobra, kończę swoje użalanie się nad sobą i życzę miłego czytania ;*
*****
- Więc jak? Mogę zostać? - Spytałam kiedy tylko skończyłam im wyjaśniać powód dla którego zaledwie godzinę temu opuściłam swój dom.
- A nie możesz się z nią dogadać? - Ruki zapalił już 3 z rzędu papierosa. Widać nie na rękę mu było żebym tu została.
- Ja ci chyba już wiele razy mówiłam jak wygląda rozmowa z moją siostrunią*. Dogadać się z nią to gorzej niż z ziemniakiem.- Wywróciłam oczami. Czy on mnie kiedykolwiek słucha? Widocznie nie...Nadełam policzki już z lekka zirytowana.
- Ja nie wiem gdzie ty widzisz problem. Ona jest urocza i taka grzeczna.- Miyavi uśmiechnął się na wspomnienie tego szatana. Który przy nim jest niczym anioł, a mnie najchętniej by sprzedał.
- To możesz z nią zamieszkać-Warknęłam-No weźcie! Chociaż na kilka dni.- Nie dawałam za wygraną. To jest szczyt wszystkiego! Oni mogli u mnie mieszkać całe tygodnie, a ja u nich nie mogę chociaż 3 dni?!** Rozumiem, że są razem, ale nie mogą sobie odpuścić chociaż tych 3 dni? Jak nie chcą robić TEGO jak będę w mieszkaniu, swoją drogą to im się nie dziwię. Była bym jeszcze niebezpieczniejsza z aparatem, uśmiechnęłam się do swoich myśli
- Niech ci już będzie, ale najwyżej tydzień.- Blondyn wstał z kanapy i skierował się do sypialni, chyba serio nie jest zadowolony z celibatu. I ogólnie z tego że będzie musiał mnie znosić.
- A u Nao nie możesz mieszkać?
- Nie pamiętasz? Ciocia zabroniła jej sprowadzać przynajmniej na miesiąc kogokolwiek nawet mnie. Po tym jak straż pożarna przyjechała, bo Uruha chciał tosty zrobić. Jej mina wskazywała na to, że nie była zbyt zadowolona tą wizytą. Ale co poradzić?
- A no tak pamiętam.- wybuchnął śmiechem.- Nao go mało nie rozszarpała. Ja nie wiem jakim cudem on u ciebie do tej pory kuchni nie wysadził.
- To dlatego, że nie ma tam wstępu. Taka głupia nie jestem, żeby dawać mu dostęp do pomieszczenia w którym stwarza zagrożenie dla życia ludzi w promieniu kilometra. To tak jak by dać terroryście klucze do magazynu z bronią armii.- kolorowo włosy na moje słowa zaczął tarzać się po kanapie ze śmiechu. No, ale co ja takiego powiedziałam? Jedynie prawdę.
- Haha...Umm...to co porobimy? Bo Ruki się chyba obraził.- Zerknął w stronę drzwi którymi wyszedł wokalista jakiś czas temu.
- Nie wiem jak ty, ale ja biorę prysznic i idę spać. Jestem już zmęczona.- Wstałam i zabrałam swój dość obszerny bagaż.
- Niech ci będzie, twój pokój jest....
- Tak, wiem gdzie.- Nie dałam mu skończyć. Przecież byłam już u nich, co prawda nie na noc, ale w mieszkaniu się orientowałam. Weszłam na górę do razu wchodząc do ,,swojego'' pokoju. Rzuciłam bagaż obok, wyjęłam tylko piżamę oraz ręcznik i poszłam do łazienki. Kiedy tylko ogarnęłam się ze wszystkimi pierdołami, padłam zmęczona na łóżko i w szybkim tempie zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się jak zwykle dość późno, tak około 11. Jak ja nienawidzę wstawania!! Nakryłam się kołdrą po sam czubek głowy i stwierdziłam, że nigdzie mi się nie śpieszy i nie schodzę. Tylko wizja Takanori'ego zrzucającego mnie z łóżka w dość brutalny sposób była niezbyt przyjemna, więc chcąc nie chcąc wstałam. Zgarnęłam z torby jakiś ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać i nałożyć makijaż. Kiedy już się w miarę i chodź trochę przypominałam człowieka zeszłam na dół zjeść śniadanko. Pewnie Meev i Ruki już wstali, oni zawsze narzekali na moje późne wstawanie. Ehh...ale co poradzić na to że jestem leniem?! Kiedy wreszcie starabaniłam się na dół napotkałam dość niecodzienny widok...no przynajmniej dla mnie, bo może w tym domu to norma. Otóż Ruki siedział na kolanach Meev'owi i zlizywał mu coś białego z palców. Eee...czy to jest to o czym myślę?! Momentalnie poczerwieniałam. Baka Ryu! Za dużo yaoi!! Ganiałam się w myślach. Niestety nie jestem niewidzialna i wcześniej czy później musieli mnie zauważyć.
-Co ty się w nas wgapiasz jak w UFO?-Niższy złożył ręce na piersi i patrzył na mnie karcąco.
-Eee...ja...tylko...no...-rozglądałam się w poszukiwaniu jakiegoś ratunku, ale moje niedoszłe tłumaczenie przerwał dźwięczny śmiech solisty.
-Haha...ty....myślałaś, że...haha...że my teraz ze sobą?- Takamasa próbował powstrzymać śmiech, co niezbyt mu wychodziło. Blondynek spojrzał niezrozumiale  na kochanka i czekał na wyjaśnienie powodu tego nagłego ,,wybuchu''. Ja niestety już wiedziałam, że mnie rozgryzł. Zawsze tak jak z Nao maiłam z nim telepatyczną ,,więź''***, niestety to działało tylko w jedną stronę.
-JA WCALE NIE MYŚLAŁAM, ŻE RUKI ZLIZUJE CI SPERMĘ Z PALCÓW!!-Zatkałam sobie usta dłonią. Ryu ty paplo!!! Już jestem martwa!! Panikowałam i darłam się na siebie w myślach. Ruki mnie zabije albo zrobi coś gorszego! Cofnęłam się o krok. Zginę śmiercią tragiczną Takanori mi tego nie przepuści. Młodszy zszedł z kolan kochanka i z iskierkami mordu w oczach zaczął się do mnie zbliżać. Pisnęłam i zaczęłam zwiewać nie oglądając się za siebie. Wole nie myśleć co będzie jak mnie dorwie! Blondyn gonił mnie po całym domu, ja oczywiście wiałam, a Meev turlał się po podłodze ze śmiechu próbując nieudolnie z siebie coś wykrztusić. Hmm...pewnie wyglądało to komicznie. Ja w czarnej męskiej bluzce, spodniami z łańcuszkami i ćwiekami, czarno-niebieskie natapirowane włosy i ostry makijaż. Wyglądałam jak dość zbuntowana osoba. Natomiast Ruki był jeszcze w piżamce (czyt.krótkich czarnych spodenkach i błękitnej bluzce) i różowych papuciach z głowami króliczków. Roztrzepane włoski i brak makijażu ukazywały obraz niewinnego i nikomu niezagrażającemu chłopaczka (pomińmy fakt że ma 30 lat xD przyp. aut). W tym wszystkim wyglądał tak rozkosznie i niewinnie. I kto kogo goni i chce zabić?! Nigdy nie sądźcie po pozorach!
-Ruki daj już spokój.-Miyavi najwidoczniej się uspokoił. Wokalista przystanął na chwilkę ja też, ale w duuuuuużej odległości od niego. -Po za tym to nie była sperma tylko śmietana. Truskawki jedliśmy....
-Co?-zrobiłam wielkie oczy i nie bacząc na niebezpieczeństwo poszłam w stronę kuchni, kiedy tylko to niej weszłam miałam ochotę walnąć się w głowę czymś ciężkim. Jakim cudem nie zauważyłam tej miski truskawek?! Moje szczęście było jeszcze większe gdy glebnęłam o ziemie, bo nie zauważyłam, że Matsumoto się do mnie zbliżył i popchnął. Byłam ciągana po całym mieszkaniu za nogę! Ruki ma za dużo siły i za szybko się denerwuje!
Po 10 minutach szarpaniny ja z Ruki'm usiedliśmy po dwóch rożnych stron kanapy, a Miyavi pomiędzy nami żebyśmy się nie pozabijali. A dokładnie żeby blondyn nie zrobił nic mi....no w sumie dałam mu kopniaka, ale to było odruchowe ,no! No...no, bo po co mu był ten kij?!
-Uspokoiliście się już?-Oboje prychnęliśmy.
-Prędzej świnie zaczną latać.-Warknął ten...ten...zUy człowiek!
-Chyba to jedyne w czym się z tobą zgodzę.-Mruknęłam.
-A ja nadal nie rozumiem dlaczego wy się tak nie lubicie!-kolejne prychnięcie od nas.
-Zołza.
-Knypek.
-Ten "Knypek" ma kij bejsbolowy w swoim pokoju.-Zmrużył groźnie oczy.
-Oooo...brawo!-Klasnęłam w dłonie.-To teraz jeszcze naucz się nim posługiwać.-Wytknęłam język w jego stronę.
-O żeś ty!-Wstał, ale Meev znowu go posadził.
-Uważaj Ruki-chan bo dostaniesz celibat.-Powiedziałam przesłodzonym głosem. Na te słowa Taka zaczął się jeszcze bardziej wyrywać. No co? Oberwę, ale przynajmniej mu się odgryzłam. Ha!
-EJ! Spokój! Taka! Usiądź, a ty Ryu go nie prowokuj.-Zerknął na mnie.
-Sam zaczął.-Mruknęłam.
-A ty to ciągnęłaś....To teraz mówić co się nagle popsuło. Jeszcze parę tygodni temu chodziliście razem na zakupy!-Jęknęło załamane dziecko tęczy.
-Widzisz, baby nie zrozumiesz.
-To się tyczy też ciebie, głupku.-Znowu posłaliśmy sobie zabójcze spojrzenia.
-Dobra! Koniec! Mówić co wam odbija albo....
-Albo?-Powiedzieliśmy jednocześnie.
-Ty masz celibat.-Wskazał na blondyna który natychmiast zrobił załamaną minę.
-Nie zrobisz mi tego!-Jęknął spanikowany, a ja zaczęłam się śmiać.
-Zrobię, zrobię. A ty.-Wskazał na mnie. Ciekawe co wymyślił...-Zabiorę Ci kosmetyczkę.
-COO?! Ty chcesz żebym ja ludzi straszyła?!-Matsumoto nagle przestał przejmować się swoją karą i zaczął chichrać jak opętany.
-Przestaniesz rżeć?!-Warknęłam w jego stronę.
-Hahaha...to chyba będzie kara dla nas jak jej to zabierzesz.-Dalej się nie zamykał i kompletnie mnie olał.
-To co?-Takamasa nie zwracał uwagi na nasze docinki. Wokalista momentalnie ucichł.
-Zgoda.-Mruknęliśmy.
-Ona kupiła wibrator i wsadziła pod materac kanapy kiedy Kai i reszta przyszli na próbę!
-Kiedy szykowałam się na koncert i zostało mi niewiele czasu do wyjścia wylał na mnie kubeł wody! -Wydarliśmy się niemal w tym samym czasie. Ciekawe czy Miyavi cokolwiek z tego zrozumiał.
-Eeeee...Acha? I tylko tyle? Ja tu myślę że to coś poważnego a wy takie cyrki z TAKIEGO powodu?-Zaczął chichotać.
-Co w tym takiego śmiesznego?-Ruki nadął policzki i patrzył na swojego kochanka zabójczym wzrokiem.
-Bo to głupie!
-Wcale nie!-Krzyknęliśmy równocześnie. Zgromiliśmy solistę wzrokiem po czym popatrzyliśmy na siebie. Po chwili zaczęłam przetwarzać co powiedział blondyn.
-Wibrator?-Zdziwiłam się.-Ja ci żadnego nie podkładałam.
-Ta, jasne.-Fuknął.-To skąd się wziął w sali prób jak ty tam ze mną siedziałaś? Hmm?
-Eee...nie tylko ja tam siedziałam.-Zerknęłam na siedzącego między nami mężczyznę.
-Meev, masz nam coś do powiedzenia?-Wpatrywaliśmy się w niego.
-Eeeeeee....komu piwa?!-Krzyknął spanikowany i wybiegł z salony. Chwile tak tak siedziałam z Taką w osłupieniu aż w końcu zaczęliśmy się śmiać. Pogodziliśmy się szybko, a dziecko tęczy przez reszte dnia bało się do nas podejść w obawie, że coś mu zrobimy.
~~~~~~

Kurwa! Że też o 1.30 w nocy mi się jeść zachciało! Ja ze sobą nie wytrzymam! Ciekawe czy to jest w ogóle możliwe....Zeszłam na dół dalej rozważając te jakże interesujące pytanie, wlazłam do kuchni. Moje rozmyślanie przerwały fragment rozmowy docierające z drugiego pokoju. A jako że jestem ciekawska to podeszłam bliżej drzwi do salonu (oddzielone były od siebie jedynie cienką ścianą).
-Mmm...Ruki...Ryu jest na górze będzie wszystko słyszeć...-Zajrzałam do pokoju i mało nie jebnęłam o glebę. Ruki siedział na udach Miyavi'ego, a jego ręce błądziły po nagim torsie solisty. Przysunęłam się jeszcze kawałek i schowałam za jeden z foteli tak żeby mieć lepszy widok, ale tak żeby mnie nie zauważyli.
-Mam to gdzieś. Sama chciała tu mieszkać, a to nasze mieszkanie i możemy robić co nam się podoba.- Matsumoto uśmiechnął się łobuzersko i położył ręce na kroczu kochanka ugniatają go przez spodnie.
-T-Taka..nnn...ale...-Próbował jeszcze coś powiedzieć, ale usta niższego skutecznie mu to uniemożliwiły. Pocałunek nie trawał długo, było to zaledwie muśnięcie które miało tylko zachęcić partnera do dalszej zabawy.
-Nie ma ,,ale''. Chce Cię. Teraz.-Jakby na potwierdzenie tych słów przewrócił Takamase na kanapę. Zszedł z jego ud i ulokował się pomiędzy nimi. Chwilę pomęczył się z paskiem ściągnął z niego spodnie razem z bokserkami. Zaraz potem na podłodze wylądowała bluzka  i spodnie wokalisty. Miyavi chwile obserwował Take z delikatnym uśmiechem, oblizał lubierznie usta i szybko podniósł się do siadu spowrotem wpijając się w usta młodszego  na co ten uśmiechnął się zwycięsko.
-Długo Cię nie trzeba było przekonywać.-Wyszczerzył się blondyn wracając do ust starszego. Złapał w rękę jego przyrodzenie już po chwili sprawie mu obciągał za co został obdarowany serią głośnych jęków i westchnień swojego kochanka.
-Ru-ki...ACH! Weź mnie już...Ochh..- Takanori jedynie na niego popatrzył i zaprzestał pieszczoty.
-Jak zawsze niecierpliwy...-Przesunął paznokcem po jego pręciu które nadal trzymał. Uśmiechnął się perwersyjnie słysząc stłumiony syk Takamasy, wstał i podszedł do jednej z szafek. Szybko schowałem się bardziej w głąb kuchni, a gdy odszedł wróciłem na poprzednie miejsce.
-Ruki? Co ty robisz?-Meev popatrzył na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Blondynek olewając kompletnie jego reakcje założył mu na nadgarstki puchate różowe kajdanki.
-Ruki, nie wiem czy to dobry pomy...-Wargi kochanka zabroniły mu ponownego odzywania się.
-To bardzo dobry pomysł. Zaufaj mi kochanie, pamiętaj, że ja tu żądze...Po za tym jesteś mi coś winien za ten wyskok z wibratorem.-Uśmiechnął się perwersyjnie. Uniósł dłonie solisty nad jego głowę do oparcia kanapy, a sam usadowił się pomiędzy udami kolorowowłosego. Wziął jednego jego sutka do ust, a drugiego pocierał palcami wolnej ręki. Miyavi jedynie wzdychał i pojękiwał co jakiś czas w odpowiedzi na pieszczoty. Po chwili zabawy tam zsunął się ustami na jego brzuch,uprzednio schodząc na podłoge. Wsadził język do jego pępka, a kiedy znudziło mu się zjechał jeszcze niżej na podbrzusze.
-Ruki...mmm...nie baw się już...-Wysapał Meev. Miał przymknięte powieki i już nie bardzo kontaktował.
-O nie mój drogi, mam zamiar Cię dzisiaj wymęczyć.- Ucałował go w czoło po czym z powrotem się przychylił i wziął jego męskość do ust. Zaczął szybko poruszać głową, lizać i ssać go, a co jakiś czas podgryzał. Starszy jęczał na tyle głośno, że gdybym teraz nawet była na górze w pokoju to bym go słyszała. Widać, że lubią pikanterie. Kiedy Takamasa był już prawie u szczytu Taka wyciągnął go z ust.
- Rukii...dokończ noo...- Wyjęczał ledwo łapiąc oddech.
- Mówiłem, że mam na dzisiaj plan pomęczenia Cię, więc nie narzekaj kochanie.- Widziałem, że jego podniecenie było już na wysokim poziomie. A mimo to nie rezygnował ze swojego planu. Solista jęknął niezadowolony i zaczął ściągać jego bokserki, na co ,,zaatakowany'' jedynie zachichotał.
- Rukii...proszę... - Posadził go na kanapie i zaczoł obcałowywać jego szyje.- Weź mnie...
- Hmm...zachęć mnie jakoś do tego.- Jego szeroki uśmiech w ogóle nie chodził mu z twarzy. Meev natychmiast zaczoł sunąć swoimi spiętymi w kajdanki łapkami po ciele kochanka. Zahaczył o jego sutki co chwilę dotykając już dumnie stojącej męskości Takanori'ego. Po chwili takiej zabawy zauważył, że Ruki chyba nie ma zamiaru tego dokończyć. Szybko przewrócił go i usiadł na nim w celu ,,nabicia'' się na jego penisa, ale niestety dla kolorowowłosego nie skończyło się to do końca po jego myśli. Zanim zdążył opuścić biodra Ruki mocno go przytrzymał.
- Nie ładnie Miyavi-chan.- Zrzucił go z siebie, a z powodu niedyspozycji jego rąk poleciał prosto na ziemie.- Czeka cię kara...- Zszedł z posłania i usadowił się pomiędzy jego nogi. Wziął ze stolika jakiś krem, używając go jako nawilżacza. Posmarował nim swojego członka i wejście swojego kochania. Wszedł w niego od razu cały na co Meev krzyknął niemal na całe mieszkanie. Od razu zaczął go ostro posuwać, kiedy solista zaczął wykrzykiwać prośby o więcej Ruki zaczął zwalniać swoje ruchy. Nie no jaki on jest dla niego okrutny, wciąż nie pozwala mu dojść! Ja chce zobaczyć finał!
- Szybciej....Ruki noo...- Próbował go przebłagać słodką minką.
-To kara za ten wyskok, koteczku. Gdybyś był grzeczny to właśnie byś krzyczał i jęczał jak ci dobrze.- Uśmiechnął się wrednie i nadal poruszał się w nim takim ,,żółwim tempem''.
- Ruki, proszę będę grzeczny! Błagam, obiecuję! Chcę być twoją dziwką! Tylko mnie rżnij!
- Hmm...No dobrze.- Mówiąc to zaczął go ostro i mocno posuwać wywołując u swojego partnera głośne krzyki rozkoszy.
- TAK! Ruki, pieprz mnie! Mocniej! - Chwilę później wokalista uderzył w prostatę kochanka. Jeszcze kilka razy i obaj doszli z imieniem swojego kochanka na ustach.
- Ru-ki....musiałeś....tak mnie katować?-Ten tylko się zaśmiał i przytulił go do siebie. Zaczęłam się wycofywać w celu ucieczki do pokoju. Niestety jak zawsze musiałam coś spierdolić. Za mną stało krzesło które wywaliła się z hukiem na ziemie. Nie było mowy o tym, że tego nie słyszeli!
-Ryu, co ty tu robisz?-Usłyszałam za sobą poddenerwowany głos Ruki'ego.
-Ymm...jaa..-Podniosłam się szybko do pionu. Wymyśl coś! Dobra, trzeba wyjść z tego z godnością!-Tak hałasujecie, że się spać nie da! Więc jak byście byli łaskawi pieprzyć się trochę ciszej to była bym wdzięczna!-Odwróciłam się napięcie i opuściłam kuchnie. Usłyszałam za sobą jeszcze tylko śmiech Ruki'ego i wrzaski Miyavi'ego. Coś typu "wszystko widziała ". Uśmiechnęłam się do siebie wiedząc co będzie w kolejnej notce na blogu xD
******
*Nie chodzi tu o Nao tyko o moją "normalną" siostrę.  (Pomysł na notkę powstał kiedy miałam jej serdecznie dość)
***Często z Nao myśle o tym samym i sądzimy, że to telepatia ^ ^ ale serio, po jakimś czasie to się, aż przerażające zrobiło O.o


Uruha x Ruki - Życie nie zawsze kończy się szczęśliwie


Ryu: Napisałam to pod wpływem nagłej weny, mam nadzieje, że komuś się spodoba, bo uważam że nie potrafię pisać smutnych opowiadań...
************************
Od tygodni nie wychodziłem z domu. Czułem się jak szmata. Którą ze mnie zrobił. Wszystko przez te okropne wydanie z przed dwóch tygodni.
 Uruha, w którym byłem bezgranicznie zakochany zaprosił mnie do siebie. Mówił że chce ze mną pobyć, pogadać. Byłem wtedy taki szczęśliwy. Myślałem nawet, że On odwzajemnia moje uczucia. Szykowałem się w domu 2 godziny. Kiedy do Niego przyszedłem zamknął drzwi, nie wydało by się to dziwne gdyby nie schował kluczyka. Zaproponował, że pójdziemy do jego pokoju oglądać film. Widziałem wtedy u niego takie dziwne iskierki które mnie przerażały. Byłem głupi że to zignorowałem. Zaprowadził mnie do sypialni i włączył jakiś horror. Oglądaliśmy przez jakiś czas w spokoju, kiedy zaczął się do mnie dobierać. Wkładać rękę pod koszulkę i zdejmować spodnie. Wyrywałem się za co dostałem w twarz. Zamroczyło mnie. Wykorzystał ten moment i spiął mi ręce kajdankami z ramą łóżka. Wyrywałem się i krzyczałem. Za co mnie bił. Resztę nocy pamiętam jak przez mgłę. Bolało, bardzo. Nie bawił się w jakieś czułości. Jak on to określił ,,Biorę to co należy do mnie". Wiedział że go kocham, powiedział. Mimo to traktował mnie jak swoją dziwkę. Kiedy wreszcie skończył mnie katować i gwałcić. Rozpiął kajdanki i groził że jak ktoś się o tym dowie to zrobi mi coś o wiele gorszego. Uciekłem do domu, a następnego dnia przekazałem Kai'owi, że biorę miesięczny urlop. Przez tydzień nie byłem w stanie nic jeść, jeśli musiałem wmuszałem to, ale i tak potem wymiotowałem. Jedyne co spożywałem to alkohol, całą masę. ,,Nie zniosę tego...." plątało mi się w myślach, a łzy leciały po policzku kiedy kolejnej nocy obudziłem się z krzykiem. Nic dziwnego że starałem się nie spać.
 Teraz siedzę na brzegu swojego łóżka. Jest 3 w nocy. Nie śpię. Nie mogę. W ręku trzymam tabletki nasenne. Bez już większego zastanowienia biorę ich całą garść do ust i popijam piwem. Poczułem się senny. Pudełeczko wypada mi z rąk. Upadam na łózko, jedyne co teraz widzę to ciemność. Zasnąłem....

Tu spoczywa Matsumoto ,,Ruki" Takanori...
Trzech muzyków stało nad jednym z nowszych grobów. Nie mieli pojęcia czemu to się stało. Wiedzieli tylko, że przedawkował leki. Ale czemu? Zespół się rozpadł, ale ich tak to nie martwiło jak strata ukochanego przyjaciela. Nie wiedzieli też czemu Uruha zachowuje się tak dziwnie, zrobił się cichszy i za każdym razem gdy proponowali odwiedzenie Matsumoto odmawiał. To właśnie jego z nimi nie było. Zaczęło padać. Stali tak jeszcze chwale w ciszy, aż rozeszli się do swoich domów. W końcu...każdy miał nadal swoje życie.


Koniec

Koki x Ruki part. XI


Nao - Ruki
kiwnąłem tylko głową. Dziwnie się czułem...

Ryu - Koki
Zapukałem, kiedy usłyszałem głośne ,,Proszę''. Otworzyłem drzwi.
-Witaj tato.-przeszedłem przez próg dopiero się zorientowałem, że nadal trzymam Ruki'ego za rękę. Szybko go puściłem.-To jest Ruki.

Nao - Ruki
Wszedłem powoli za nim do pomieszczenia - Dzień dobry - ukłoniłem się

Ryu - Koki
-Witajcie. Usiądźcie. Ko-ki mi dużo mówił jaki jesteś utalentowany.- Uśmiec​hnął się, a ja się delikatnie zarumieniłem.-Mógł byś pokazać mi inne swoje piosenki?

Nao - Ruki
Kiwnąłem głową i podałem mu teczkę. Chwile tak czekałem na jego reakcje

Ryu - Koki
Przeglądał chwilę papiery ze skupieniem, ale ja już widziałem, że mu się spodoba. Mamy podobny gust jeśli chodzi to te sprawy.
-Kiedy twoi koledzy mieli by czas się tu pojawić, bo jak widzę nie raczyli się pofatygować.-skrzywiłem się lekko. Taa....ale już charakterem się trochę różnimy. On czasem jest taki....opryskliwy..​.

Nao - Ruki
- Jeśli pan chcę mogą być nawet i zaraz, jeśli to nie będzie problem - uśmiechnąłem się lekko.

Ryu - Koki
-Przydało by się. To dzwoń po nich. Chce usłyszeć jak gracie na żywo.-uśmiechnąłem się lekko do Ruki'ego. To dobry znak, że chce ich posłuchać, czyli piosenki mu się podobają....

Nao - Ruki
- Koki, mają wziąć ze sobą gitary ? - wyjąłem telefon i powoli wybrałem numer do Kai'a

Ryu - Koki
-Jak chcą. Tu są gitary i perkusja oczywiście więc jak im pasuje.

Nao - Ruki
Kiwnąłem głową i wyszedłem z pomieszczenia, objaśniłem im co i jak, mają tu być za 10 min. Dobrze się złożyło bo akurat wszyscy byli razem więc nie było większych problemów. Usiadłem z powrotem na swoim miejscu

Ryu - Koki
-I kiedy będą?-spytałem cicho. Jak tu będzie za cicho to ja się boję co tata będzie o mnie gadał. Ehh....to ja się prędzej powinienem bać tu przychodzić niż on.
-Ko-ki mógł byś się wreszcie wyleczyć z tej nieśmiałości bo zachowujesz się na prawdę czasem gorzej niż baba.

Nao - Ruki
Zaśmiałem się lekko - za jakieś 10 min - powiedziałem patrząc Koki'emu w oczy

Ryu - Koki
-Yhym....odwróciłem zawstydzony wzrok...-Ehh...
-Usiądź prosto. Nigdy sobie nie znajdziesz żadnej dziewczyny jak będziesz się tak chował.-nadal uparcie patrzyłem w podłogę.

Nao - Ruki
Lekko się wzdrygnąłem. On mnie przerażał. A poza tym jaka dziewczyna? On ma mnie i żadna dziewczyna nie ma wstępu... także spuściłem wzrok i z niecierpliwością czekałem, aż przyjdą chłopaki

Ryu - Koki
-Emm...ale ja nie chce mieć dziewczyny. - mam Ruki'ego i nie che nikogo innego.
-Też tak kiedyś uważałem. Zmieni ci się z czasem. Przecież ktoś musi przejąć po nas posadę. A ja chcę się doczekać wnuka.-no i znowu gadka o wnuku....ja się kiedyś załamie....

Nao - Ruki
Ludzie litości, ja nie wytrzymam jak on będzie cały czas tak mówił... Nagle usłyszeliśmy pukanie. Nareszcie

Ryu - Koki
-Proszę.-powiedział głośno a do pokoju weszli koledzy Ruki'ego. Wstałem szybko.
-To może przejdziemy do innej sali?-ojciec tylko kiwnął głową i wstał. Poprowadziłem resztę do pokoju w którym znajdowały się potrzebne instrumenty.

Nao - Ruki
Widziałem, że chłopaki byli trochę zdezorientowani, w sumie nie mniej niż ja, stanąłem przed mikrofonem i ustawiłem go na odpowiednią wysokość.

Ryu - Koki
-zaczynajcie.....-ki​wnął na nich ręką.-od jakiej chcecie piosenki. Chce usłyszeć przynajmniej 2....

Nao - Ruki
Spojrzałem na nich... wiedziałem co chcą zagrać " Chizuru " przez telefon mówili mi, że właśnie to ćwiczyli... Zaczęliśmy grać a ja wydobyłem z siebie wreszcie jakieś słowa, co jakiś czas zerkałem tylko na Koki'ego

Ryu - Koki
Uśmiechnąłem się do niego, bardzo dobrze im szło...jak zawsze.

Nao - Ruki
Cały czas modliłem się ,żeby tylko nie zapomnieć tekstu. Spojrzałem na jego tatę. Nie potrafiłem go rozszyfrować... jeszcze raz spojrzałem Koki'emu w oczy i skupiłem się na piosence

Nao - Ruki
Zarumieniłem się delikatnie. Hmm....ciekawe co po tym zagrają....

Nao - Ruki
Piosenka się skończyła, nie za bardzo wiedziałem czy od razu mamy grać czy może poczekać. Ale zaryzykowałem i podszedłem do Kaia, zdecydowaliśmy, że zagramy Shiver ponieważ ta piosenka jest dość dobrze napisana.. nie ma w niej błędów chyba jako w jednej z nielicznych. Podszedłem po kolei do chłopaków i powiedziałem im co teraz gramy, dałem tylko znak Kai'owi, żeby zaczynał i ruszyliśmy z drugą piosenką

Ryu - Koki
Tego nie słyszałem jeszcze, ale czytałem. Spojrzałem na tate. Podobało mu się. Uśmiechnąłem się porozumiewawczo do Ruki'ego.

Nao - Ruki
Odwzajemniłem uśmiech... Po chwili kolejna piosenka dobiegła końca... wszyscy odłożyli instrumenty na miejsce i podeszli do mnie. Ja z kolei stałem koło Kokiego.

Ryu - Koki
-No moi drodzy....muszę przyznać że dobrze się spisaliście.-uśmiech​nął się do nich.

Nao - Ruki
Wszyscy czekaliśmy w spokoju, nie wiedzieliśmy co byśmy mogli w takiej sprawie teraz powiedzieć, no bo co ? zagraliśmy i co z tego ? co teraz ? Spojrzałem na Koki'ego

Ryu - Koki
-Czyli mogą grać?
-Hmm....no nie wiem...mógł bym ich przyjąć tak na razie na próbnym kontrakcie...


Nao - Ruki
- Na czym dokładnie będzie polegał ten kontrakt ? - Tak jak myślałem, Kai od razu wyrwał się na przód. Ale może to i dobrze, w końcu jest liderem... my tu tylko gramy

Ryu - Koki
-Hmm...będziecie tu nagrywać piosenki i pracować tak jak inne zespoły tylko że wy tu zostajecie na razie na próbę. Jeśli w ciągu 4 miesięcy będziecie się dobrze sprawować, dotrzymywać terminu i tak dalej dostaniecie stałą umowę.

Nao - Ruki
Kai tylko kiwną głową, nawet nie musiał się nas pytać o zdanie, już dawno ustaliliśmy, że jak trafi nam się oferta to bez gadania ją przyjmujemy.

Ryu - Koki
Spojrzałem z lekkim uśmiechem na Ruki'ego.-Innymi słowy, róbcie to co kochacie a będzie dobrze...

Nao - Ruki
- czyli koniec spotkania ? - spytał Reita, a ja tylko klepnąłem się w głowę... on to naprawdę jak coś powie... tylko ,żeby trwało jak najkrócej i po jego myśli

Ryu - Koki
-Haha....ymm...wszys​tko chyba już załatwione....tylko trzeba podpisać próbny kontrakt. Do tego wystarczy jedna osoba. Tak?-spojrzałem na ojca.
-Dokładnie. Macie lidera, prawda? Jak tak to zapraszam go ze mną, a reszta może iść.

Nao - Ruki
Kai grzecznie poszedł na nim do biura, a ja i reszta zespołu wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy przed budynkiem i czekaliśmy aż nasz lider wróci

Ryu - Koki
-Mały, ty to nam załatwiłeś?-spytał mnie jak podejrzewam Uruha. Lekko kiwnąłem głową a po chwili miałem go dosłownie na sobie, a dokładniej zawiesił mi się na szyi.

Nao - Ruki
zacząłem się śmiać, ponieważ Uru był od niego jakieś 10 cm wyższy. Ale po chwili spiorunowałem go wzrokiem, Aniołek jest mój i tylko mój, ręcę z daleka

Ryu - Koki
Po chwili zszedł ze mnie i pocałował jeszcze w policzek na co się mocno zarumieniłem. Usłyszałem śmiech....Aoi'ego i Reity?

Nao - Ruki
-dobra koniec tych czułości - powiedziałem i przyciągnąłem do siebie słodziaka obejmując go w pasie-Emm...

Ryu - Koki
-Haha...a co zazdrosny?-Wyszczerz​ył się Uru.

Nao - Ruki
- W końcu mój chłopak - spiorunowałem go wzrokiem, on mi zawsze dogryzał ale pomimo to zawsze go lubiłem

Ryu - Koki
Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony.
-No przestań...nawet nie dasz go dotknąć? Jest taki rozkoszny.

Nao - Ruki
- Tobie na pewno nie ty zboczuchu - wystawiłem mu język,- a ty przestań się tak rumienić... -szepnąłem Koki'emu na ucho

Ryu - Koki
-Emm...-schowałem twarz w jego bluzce. Jak bym umiał to bym to zrobił....

Nao - Ruki
Przytuliłem go do siebie, chwilą tak jeszcze staliśmy w ciszy..

Ryu - Koki
Uru usiadł po mojej drugiej stronie. Poczułem jak przesuwa palcami po moim ramieniu.

Nao - Ruki
Poczułem jak lekko zadrżał, niech zgadnę, Uru. Czemu on się od niego nie odczepi, dla niego proponuje Iv'a pasowali by do siebie...

Ryu - Koki
Spojrzałem na Uruhe, a ten się do mnie lekko uśmiechnął. Widać nie miał złych zamiarów chciał się tylko podroczyć z Ruki'm....stwierdził​em to po jego minie.

Nao - Ruki
- Uru.. czy ja mam ci odgryźć tą twoja rączkę - uśmiechnąłem się do niego wrednie

Ryu - Koki
-Nie trzeba chciałem tylko pomiziać troszkę tego słodziaczka i się odwdzięczyć za pomoc, a ty mi na to nie pozwalasz....

Nao - Ruki
- nie znasz innych sposobów  ? - przewróciłem oczami

Ryu - Koki
-Wiesz jakoś nie bardzo....-przesunął​ ręce na moje biodro. Słyszałem jeszcze głośniejsze śmiechy ich kolegów.

Nao - Ruki
- To może znajdź, bo jeszcze trochę a nie ręczę za siebie - odsunąłem od niego mojego skarba

Ryu - Koki
Kątem oka zgwarzyłem że Kai wyszedł że studia, a po chwili zostałem usadowiony na kolanach Ruki'ego.

Nao - Ruki
- Wszystko okej ? - spytałem perkusistę gdy spojrzał na nas... Podążyłem za jego wzrokiem, a ten tylko kiwnął głową.

Ryu - Koki
-Emm...to wy gdzieś jeszcze idziecie czy możemy iść do domciu?-szepnąłem Ruki'emu na ucho.

Nao - Ruki
- chyba nie..- powiedziałem... - hmm no to my idziemy - zwróciłem się do chłopaków

Ryu - Koki
-Ejj...a nie pójdziesz z nami tego oblać?-spytał Reita. Spojrzałem na Ruki'ego.
-Jak chcesz możesz iść.-uśmiechnąłem się delikatnie.

Nao - Ruki
- emm... to może pójdziemy wszyscy razem... - uśmiechnąłem się i razem z Koki'm dołączyliśmy do chłopaków

Ryu - Koki
-Emmm...ale nie będę wam przecież przeszkadzał. To wasz sukces. Ja mogę poczekać w domu.-on powinien pobyć trochę z kolegami, tak sam beze mnie...

Nao - Ruki
- nie ma mowy... ty i tak się nasiedzisz w pracy beze mnie - uśmiechnąłem się i pociągnąłem go za rękę

Ryu - Koki
-Emm.....-spojrzałem​ po jego kolegach. Nie będą mieli nic przeciwko?

Nao - Ruki
- To co, możemy iść razem ? - spojrzałem na chłopaków

Ryu - Koki
-Jasne....Ja chce szampana!-Krzyną Uru i stanął obok mnie. Zaczęliśmy iść w stronę najbliższego baru.

Nao - Ruki
- A ty jak zwykle o tym - walnąłem się w głowę... - ostrzegam tym razem cię nie bedę do domu zanosił jak się spijesz

Ryu - Koki
- Nie trzeba.....ten aniołek mnie przygarnie.-nie wiem kiedy zostałem oderwany od ziemi i przytulony do Uruhy

Nao - Ruki
.- puść go... - Uruha już przeginał, rozumiem, że jest słodki, ale jest mój...

Ryu - Koki
-czemuu? Jesteś leciutki jak  piórko....-przesunął​ ręką po moim biodrze i pochwiki poczułem jego rękę tuż przy moim tyłku.

Nao - Ruki
- Uru ! - podszedłem do niego, - możesz go postawić ?

Ryu - Koki
-Buu...-Postawił mnie ale przy okazji....em tak jakoś otarł mnie o siebie.
-Emm...-zrobiłem się czerwony i wciągnąłem gwałtownie powietrze.

Nao - Ruki
zabrałem go jak najdalej od gitarzysty, wiem do czego on jest zdolny, a nie mam zamiaru oglądać jak on się dobiera do mojego aniołka

Ryu - Koki
To droczenie się nie bardzo mi się podoba....szczególni​e że wydawało mi się że poczułem jego erekcje.

Nao - Ruki
- Koki, prosze cię uważaj na niego... - szepnąłem mu na ucho

Ryu - Koki
-Dobrze....-kolejna osoba na którą muszę uważać? Trochę dziwnie....ale mi się wydaje że Uruha nie jest zły...